Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:04, 04 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Aramis d'Herblay napisał: | Porównanie ozdobników do klamek jest mało trafne - są raczej jak fantazyjne rzeźby na najważniejszych kolumnach i fasadach lub jak gargulce w starych katedrach. Niby zbędne ale jednak nieodzowne.
Poza tym właśnie to odróżnia arcydzieło architektury-sztuki od użytkowego kloca. Jest tylko, jak to ująłeś, sama "ogólna bryła" - kloc. Są piękne detale mistrzowsko wplecione w całokształt - dzieło. |
Mnie się tak wydaje, że w muzyce najbardziej istotne jest sąsiedztwo jej elementów - co z czym sąsiaduje. To że po nucie X masz nutę Y, to że po frazie A masz frazę B - tam kryje się muzyczne "mięcho", że się tak wyrażę. To co sprawia, że utwór ma określony nastrój, można się tu dopatrzeć czegoś intrygującego, zaskakującego. Z reguły ozdobnik to układ elementów, który cię pozostaje obojętny dla większości najważniejszych przeżyć związanych z muzyką. A przynajmniej tak jest w omawianym przypadku.
Generalnie to co chciałem powiedzieć to to, że nie podoba mi się w muzyce poważnej stawianie na melodię (w sensie chwytliwych tematów, na tyle prostych i krótkich, by łatwo zapadały w pamięć), gdyż przez to muzyka ciąży w kierunku muzyki popularnej (jak cię porównanie do popu nie przekonuje, to przyrównaj to sobie do walczyków rodziny Straussów). Tego ciążenia nie widzę u Bacha, nie szczególnie je dostrzegam u Chopina albo Mahlera, a prawie w ogóle nie słyszę u Debussy'iego. I to mi odpowiada.
Natomiast deprecjonowanie kloca-bryły świadczy o pewnej specyficznej wrażliwości. Naprawdę rzadko zdarzają się wielkie dzieła, które nie miałyby skądinąd ciekawej bryły. XIX wieczna kamienica która jest tylko ozdobionym pudełkiem to żaden wzór.
No ale cóż. Taka jest świadomość ludzi, którzy nie potrafili dopatrzyć się np. piękna w tej konstrukcji:
[link widoczny dla zalogowanych]
Bo nie ma ani złotych klamek, ani gargulców.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Pon 18:20, 04 Lipiec 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aramis d'Herblay
Gość
|
Wysłany: Pon 19:13, 04 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Mnie się tak wydaje, że w muzyce najbardziej istotne jest sąsiedztwo jej elementów - co z czym sąsiaduje. To że po nucie X masz nutę Y, to że po frazie A masz frazę B - tam kryje się muzyczne "mięcho", że się tak wyrażę. To co sprawia, że utwór ma określony nastrój, można się tu dopatrzeć czegoś intrygującego, zaskakującego. Z reguły ozdobnik to układ elementów, który cię pozostaje obojętny dla większości najważniejszych przeżyć związanych z muzyką. A przynajmniej tak jest w omawianym przypadku. |
Jeżeli po nucie X masz nutę Y nie wyklucza tego, że Y jest ozdobnikiem, czy ozdobniki nie są nutami?
Masz dziwne wyobrażenie o roli ozdobników. Połowa zachwytów nad nokturnami Chopina dotyczy przeważnie takich detali jak nuty ozdobne, rozbicie jakiejś jednej nuty o dłuższej wartości na potok drobnych, ornamentowanych nutek z których choćbyś myślał tysiąc lat nie wyciągniesz tej jednej którą nazwiesz "Y" i powiesz że to w niej właśnie tkwi "mięcho". I to właśnie te ozdobniki sprawiają często że Chopina można grać na miliard sposobów i że wymaga to takiej delikatności i wyczucia szczegółu. Taka "jubilerska robota" która wychodziła tylko największym. Może przeraża cię słowo "ozdobnik", kojarzy się z jakąś rokokową galanterią dla gadających po francusku facetów w pudrowanych perukach, kiwających głowami z uznania dla "gracji" i stąd takie dziwne próby umniejszenia ich znaczenia, tego ile mogą nam one powiedzieć o kunszcie twórcy.
Cytat: | XIX wieczna kamienica która jest tylko ozdobionym pudełkiem to żaden wzór. |
Przechadzając się dziś po starym mieście zwróciłem uwagę na pewną XIX wieczną kamienicę w której mieści się akurat Urząd Stanu Cywilnego i powiem ci w sekrecie że chętniej ożeniłbym się w takim właśnie budynku niż na dworcu w Katowicach.
Ostatnio zmieniony przez Aramis d'Herblay dnia Pon 19:14, 04 Lipiec 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:54, 04 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Chopin nie stawia na melodię. Tam nakładające się na siebie struktury decydują o pięknie utworu. Chyba nikt nie słucha Chopina dla melodii. To w ogóle jest muzyka raczej z tych trudniejszych dla odbiorcy, jak mi się przynajmniej wydaje. A my tu dyskutujemy o utworach, które stają się popularne dzięki melodiom, biorąc resztę w nawias. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Dworzec w Katowicach miał konstrukcję odpowiednią do funkcji. Oczywiście trzeba powiedzieć, że miał mnóstwo fatalnych detali, ale to było od konstrukcji niezależne i był ohydny z powodu zaniedbania. Tym niemniej miał większe szanse znaleźć się w podręcznikach do architektury, niż XIX-wieczny pałac ślubów.
Natomiast ja, nie miałbym nic przeciwko temu, żeby pałac ślubów, w którym zawrę kiedyś związek małżeński wyglądał podobnie, jak ten biurowiec:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aramis d'Herblay
Gość
|
Wysłany: Pon 20:00, 04 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Chyba po raz drugi muszę wyskoczyć z przykrą dla ciebie informacją że ktoś lubił Włochów i miał wiele z nimi wspólnego. Tak było nie tylko z Ryszardem ale i z Chopinem. Chopin zasłuchiwał się w Rossinimi i Bellinim, w dwóch kompozytorach którzy to rozpisują "si" i "no" na tysiąc nut (z Bellinim nawet wozili się razem po Paryżu w starych, dobrych latach 30-tych) i podobnie jak oni dążył do osiągnięcia śpiewności w utworach - nie ma wątpliwości że Chopin stawiał na melodię. Nie że starał się pisać je tak aby wpadały w ucho ale na pewno mistrzowsko prowadzone linie melodyczne są jednym z jego największych atutów i objawów geniuszu. Tym większego że nie wydają się komuś takiemu jak ty nachalne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:44, 04 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Aramis d'Herblay napisał: | Chyba po raz drugi muszę wyskoczyć z przykrą dla ciebie informacją że ktoś lubił Włochów |
Ale dlaczego przykrą? Ja nie odrzucam wszystkich Włochów, bo za mało ich znam. Nie przepadam głównie za Giuseppe, oraz za pewnymi melodiami, które trafiły z tej muzyki do kultury masowej (te wszystkie tematy śpiewane przez Trzech Tenorów) i je przede wszystkim uważam za niewiele różniące się od muzyki popularnej. Świadom jednak pozostaję faktu, że to pewnie nie jest nawet promil dorobku włoskich kompozytorów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aramis d'Herblay
Gość
|
Wysłany: Pon 22:01, 04 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
A ciekawe co powiesz o czymś takim:
http://www.youtube.com/watch?v=_PLNT3v3qxw
Dla mnie to definiuje termin PROWADZENIA melodii, odkądś-dokądś, płynie od początku do końca a napięcie raz narasta raz opada, mnóstwo się tam dzieje, są też nasze ukochane ozdobniki - całe mnóstwo. Esencja włoskiej szkoły. 2:05 - to już nawet nie jest "si" czy "no", jedna głoska, "y" - a nut prawie dziesięć.
Ostatnio zmieniony przez Aramis d'Herblay dnia Pon 22:04, 04 Lipiec 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 00:27, 05 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Melodia niczego sobie. No ale właśnie dlaczego? Przede wszystkim prowadzenie jest długie i płynne. Brak wrażenia ciągłego powrotu do tego samego punktu (jak w pijackiej piosence). I to jest ta cecha, którą uważam kluczową dla dobrze skrojonych melodii, pozwalająca mówić, iż kunszt kompozytora znacznie przewyższa kunszt twórcy pop. Bo pop ma najczęściej tę właściwość, że kręci się wokół jednego i tego samego (nuty, frazy, krótkiej melodii itp.). Mówiąc nieco metaforycznie wyjście ponad pop polega na uwolnieniu melodii z tego zaklętego kręgu repetycji.
Podoba mi się też to wtórowanie chóru. Lubię tego typu momenty.
Gorzej z tymi smykami w tle. Można było wymyślić lepszy podkład, niż odgrywanie po kolei dźwięków akordu przez tak długi czas. To tak trochę banałem trąci, właśnie rodem z bardziej pośledniego gatunku muzyki. Metallica na smyczki \m/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aramis d'Herblay
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rune of Torment
Brodacz
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 3698
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Edo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:36, 27 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Słuchał ktoś Graveyard - Hisingen Blues? Że też komuś się jeszcze chce tak grać... i w dodatku tak przyzwoicie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:40, 27 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Rune of Torment napisał: | Słuchał ktoś Graveyard - Hisingen Blues? Że też komuś się jeszcze chce tak grać... i w dodatku tak przyzwoicie. |
Tak, kojarzę ich! Rzeczywiście fajna kapela. Musze w końcu przesłuchać cały ich album.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rune of Torment
Brodacz
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 3698
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Edo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:15, 27 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Słuchałem ich debiutu jak wychodził i był fajny ale bez obesrania się. Ten nowy, tegoroczny to już inna półka, ale będę musiał odświeżyć teraz ten poprzedni. Na Hinsingen Blues mamy Hendrixowskie gitary, Coverdale'owo - Plnatowe wokale i generalnie chłopaki wiedzą w co uderzać, żeby dobrego bluesrocka robić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:06, 30 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Postanowiłem sobie sięgnąć po ponoć klasyczny album Wishbone Ash "Argus". I może ktoś byłby mi łaskaw wyjaśnić, czym mam się zachwycać. Wcześniej kilka razy podchodziłem do tego i jakoś nie mogę zmienić zdania, że to dość nudne jest. Tych kilka fajnych smaczków nie ratują tej muzyki, która robi wrażenie niesamowicie rozlazłej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rune of Torment
Brodacz
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 3698
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Edo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:34, 30 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Mam Argusa nawet na oryginale i nie powiem, żebym często wracał i się zachwycał. Teraz za to się zachwycam The Lordem Weirdem Slough Fegiem. Znaczy, odświeżam w sumie, koncertowo. Ale to jest dziwna kapela, a jaka fajowa.
Liczę na ten cover na żywo: http://www.youtube.com/watch?v=5n3oZyxjDoo&feature=related
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:19, 30 Lipiec 2011 Temat postu: |
|
Też nigdy nie doszedłem do tego, co jest takiego naj naj w Wishbone Ash. Spoko kapela, ale naprawdę, nie rusza mnie bardziej niż setki hard rockowych bandów z tamtych czasów.
U mnie Introducing The Eleventh House With Larry Coryell, czyli chyba najlepszy album inspirowany Mahavishnu Orchestra jaki kiedykolwiek powstał!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:33, 07 Sierpień 2011 Temat postu: |
|
Kapitan Wołowe Serce napisał: | Też nigdy nie doszedłem do tego, co jest takiego naj naj w Wishbone Ash. Spoko kapela, ale naprawdę, nie rusza mnie bardziej niż setki hard rockowych bandów z tamtych czasów. |
Mnie nieco irytuje. Z płytki najbardziej podoba mi się okładka. Sugeruje ciekawszą zawartość.
U mnie Amon Duul II i "Taniec Lemingów". Fajna muzyka, ale gdy dorzucili do dwóch głównych suit "Chamsin Soundtrack" przesadzili z długością. Mimo wszystko ćpuńskie pitolenie w tak ogromnej dawce na jeden raz to przesada.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Nie 16:37, 07 Sierpień 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aramis d'Herblay
Gość
|
Wysłany: Pon 19:56, 08 Sierpień 2011 Temat postu: |
|
[link widoczny dla zalogowanych] Żydowie polscy mają się dobrze
całkiem niezłe jak na coś napisanego dwa dni temu
Ostatnio zmieniony przez Aramis d'Herblay dnia Pon 19:56, 08 Sierpień 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Metal_Hammer
Wafel
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:46, 13 Sierpień 2011 Temat postu: |
|
U mnie obecnie leci Trouble, bardzo fajny doom metal
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rune of Torment
Brodacz
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 3698
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Edo Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:32, 18 Sierpień 2011 Temat postu: |
|
Trouble bardzo dobra kapela, u mnie ostatnio właściwie młynek: King Crimson, Katie Melua, Savatage, Graveyard z wtrąceniami z muzyki poważnej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Metal_Hammer
Wafel
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:01, 26 Sierpień 2011 Temat postu: |
|
Dzisiaj będąc w nastroju żałobnym słuchałem Thergothon - Zespół grający funeral doom metal. Bardzo ciekawy gatunek swoją drogą. Jakby ktoś chciał się pogrążyć w smutku (mi już do tego niewiele brakuje) to polecam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
setezer
Wafel
Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 09:54, 27 Sierpień 2011 Temat postu: |
|
A pogrąża w smutku tak mocno jak to? http://www.youtube.com/watch?v=BtZ6DoeimP4
Polecam płytkę tego pana o tym samym tytule (choć na niej inna wersja utworu). Nieźle rypie.
Poza tym Alice Coltrane i jej Journey in Satchidananda - indyjskie rytmy zmiksowane z miękkim free jazzem, niezłą kobitkę John Coltrane se znalazł, że takie rzeczy tworzyła, spoko laska.
I ostro biorę freejazz wszelkiego sortu, trochę też bluesa wchłaniam. To jest dopiero muza, jeden murzyn zagrywa na gitarce prymitywne rzeczy, a ścina z nóg lepiej niż 10 doom metalowych kapel razem wziętych, gdzie multum gitarów i elektroniki i efektów z techno makera z cd action 06/2002.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|