Czego teraz słuchasz? / Kogo teraz ruchasz?

Vilverin

Arcybiskup przybił pieczątkę z ziemniaka, więc chyba nie.

Parol

A to przepraszam!

Przy okazji:

https://www.youtube.com/watch?v=pceUPm2RHRM

kobaian

Znamy i lubimy.

Parol

Tak mi się jeszcze przypomniało. Być może też znacie, a jeśli nie, to możecie się zapoznać. Nie jest to nic wielkiego, ale podrzucam...

https://www.youtube.com/watch?v=T2OLUe-gsnA

che

Znamy. Też mi się podoba, w miarę.

Parol

Dobra, to już nie postuję bo wszystko znane Cool

kobaian

W ramach przygotowań do kolejnego rocznkika, ostatnio słucham sobie tych płytek:
1. Morgen - "Morgen"
2. The Music Emporium - "The Music Emporium"
3. Moondog - "Moondog"
4. East of Eden - "Mercator Projcected"

Na razie zawiodłem się The Music Emporium, bo kiedyś podobało mi się chyba bardziej. Teraz słyszę bardzo, że do takiego Arzachela to coś w ogóle nie ma startu. Styl gry trochę wieje - jakby to określić - "pomysłową amatorszczyzną".

Morgen trochę mnie intryguje. Niby na początku punko- i metalopodobny acid rock, który niespodziewanie w ostatniej kompozycji brzmi jak rasowy rock progresywny, nawet jakieś fusion-podobne akcenty się tu zdarzają.

East of Eden to bardzo przyjemne granie.

Moondog - w kwestii ich albumu nie mam jeszcze zdania. Zastanawiam się, czy to nieco mechaniczne brzmienie albumu wynika z artystycznego zamierzenia, czy z niedoskonałości zaangażowanych w ten projekt muzyków.

I powiem też tyle, że przynajmniej po tym co na razie przesłuchałem, na mojej liście szykuje się znów rocznik z dominacją jazzu na pierwszych pozycjach.

Kapitan Wołowe Serce

Morgen mnie nudził i nudzi. Nic się pod tym względem nie zmieniło od lat.

Music Emporium bardzo lubię, chociaż faktycznie jest to amatroszczyzna, a ta "msza" pod koniec ma wiele żenujących momentów.

East of Eden - prawdziwy "nkr", bo ta płyta w przeciągu ostatnich kilku lat rzeczywiście stała się kanonem. To już w zasadzie klasyk i tak trzeba go traktować.

Moondoga słabo już pamiętam, będę se musiał przypomnieć, ale wątpię, żeby wszedł mi do trzydziechy - z tego co wymieniłeś wejdą zapewne Music Emporium i East of Eden.

kobaian

Kapitan Wołowe Serce

George Russell - Electronic Sonata for Souls Loved by Nature (1969)

Elektryczny big band. Powiedzmy, że to mniej więcej coś takiego jak Electric Bath Dona Ellisa, z tym, że tam dobrze wyglądało porównanie do Zappy, a tutaj stawiałbym raczej na krautrock. Znakomity album, z pewnością będzie u mnie wysoko w 69. Czy do dziesiątki się załapie nie wiem, ale ogonów gryzł nie będzie. I w ogóle fajny skład: Garbarek, Schoof (wszyscy znacie go z Jazz Meets India), Rypdal, Christensen.

kobaian

The Sacred Mushroom - The Sacred Mushroom
Rżną ze wszystkiego, co się da, ale i tak całkiem ładnie im to wychodzi.

kobaian

Don Cherry - Ethernal Rhythm. Będzie wysoko. Coś czuję, że znowu będzie trudno upchnąć stricte rockowe albumy do pierwszej dziesiątki w 1969.

Kapitan Wołowe Serce

Kapitan Wołowe Serce

Bobby Hutcherson - Head On (1971)

Ze wszystkich płyt wokół Bitches Brew jakie słyszałem ta jest chyba najlepsza.

zuy_pan

No, słuchałem ostatnio, zajebiste to jest.

nihil reich

perfectcircle

Dziś The Cure i Bloodflowers.

Kapitan Wołowe Serce

Vilverin