Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:44, 26 Lipiec 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | Zresztą Sailor decydując się na napad bankowy, też niejako kierował się rozumem. Chłodno wykalkulował, że to jest jedyny sposób i nadzieja na poprawienie sytuacji, szczególnie swojej ukochanej, która była w ciąży. |
Sailor nie robi na mnie w ogóle wrażenia człowieka specjalnie rozumnego, więc jakoś nigdy nie myślałem o jego dylematach w kategoriach dychotomii: rozum-uczucia. Ale przyjmując nawet taką perspektywę przypomnę, że Sailor dokonując pierwszego zabójstwa kieruje się wyłącznie uczuciami. Owszem, przy drugim próbuje kalkulować, ale nie zmienia to faktu, że przegrał zarówno, gdy kierował się głosem serca, jak i wtedy, gdy kierował się rozumem. Dlatego właśnie ratunkiem nie jest pójście znów za głosem serca, tak jak na początku, tylko radykalna zmiana sposobu postrzegania rzeczywistości.
doggod napisał: | Sądzę, że sentencja "Sowy nie są tym, czym się wydają" ma wielorakie znaczenie. Z jednej strony była wskazówką dotyczącą mordercy Laury Palmer, wizerunku samej Laury, ale tez Agenta Coopera, co dla znaczenia filmu ma ogromne znaczenie. |
Odwołanie do sowy jest o tyle ciekawe, że my Europejczycy, zwykliśmy prawie że jednoznacznie upatrywać w sowie symbol mądrości. Słynne powiedzenie Hegla "Sowa Minerwy wylatuje po zmroku" głosiło, że mądrość i wiedzę zdobywamy post factum. Tu znowu mamy sowę, która wedle mitologii Indian ma przynosić nieszczęście i śmierć. Zawsze zastanawiało mnie więc, czy nie chodzi tu o połączenie jednego z drugim,, że niby to, co wydaje się mądrością, jest źródłem nieszczęścia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 22:23, 26 Lipiec 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | ale nie zmienia to faktu, że przegrał zarówno, gdy kierował się głosem serca, jak i wtedy, gdy kierował się rozumem. |
I właśnie to jest meritum tego i innych filmów Lyncha. Ani rozum ani uczucia, tylko magia... Jednoręki Mike niedługo przed tym, gdy Cooper doszedł do tego, kto zabił Laurę, podpowiedział mu, że odpowiedzi na tę zagadkę nie powinien szukać w rozsądku/rozumie (wskazując na głowę Coopera), tylko we wnętrzu człowieka (wskazał na pierś Coopera, ale nie było to serce). Zresztą Cooper tuż przed zaaranżowaniem ostatecznego spotkania wszystkich podejrzanych w barze Roadhouse powiedział Trumanowi, że posłuży się magią (czyli intuicją, a zatem czymś, co jest pomiędzy lub zlepkiem pewnej mądrości oraz irracjonalnych namiętności, uczuć) w identyfikacji mordercy. Warto zwrócić uwagę, że kwintesencja tego niewątpliwie pożądanego daru, jakim jest intuicja, została wyraźnie przypisana Dougiemu, ekstrakcie tzw. Dobrego Coopera z trzeciego sezonu TP, chociażby w kasynie, gdy rozbił bank w jednorękiego jacka.
Innym przykładem na to, że człowieka czeka fatalny koniec, bez względu na to czy kieruje się on rozumem czy emocjami, jest film "Lost Highway" (sam tytuł już wiele mówi o tym).
kobaian napisał: | czy nie chodzi tu o połączenie jednego z drugim,, że niby to, co wydaje się mądrością, jest źródłem nieszczęścia |
Podoba się mi taka interpretacja. Myślę, że jest w pełni uzasadniona.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Śro 22:31, 26 Lipiec 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 09:25, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
Dwa ostatnie odcinki Twin Peaks za nami. Przyznam, że jestem zaskoczony - i to akurat dobrze, bo obawiałem się, że Lynch już mnie nigdy tak naprawdę nie zaskoczy, z drugiej strony jednak czuję niesmak. Co to miało w ogóle być? "Efekt motyla" made by Lynch? No żesz!!! Jeden z najwybitniejszych reżyserów kina naprawdę sięgnął po taką komercyjną tandetę?
Jak na razie odnoszę wrażenie, że jest to najgłupsze zakończenie w całej filmografii Lyncha. Obawiałem się, że powrót do, w sumie jak by się wydawało zamkniętego wątku Laury, zepsuje ten film i tak się chyba właśnie stało. Już nawet pal licho, że taki wątek "alternatywnej rzeczywistości" się w ogóle pojawił, problem w tym, że pozostawia widza z uczuciem, jakby to wszystko, co się działo wcześniej było nieważne. A przecież działo się tam dużo więcej ciekawych rzeczy, niż eksperyment, co by było, gdyby zmienić przeszłość. Kilka ciekawych elementów pojawia się owszem, po przejściu Coopera przez drzwi, ale jak na razie nie rekompensują mi one tego, co zostało niedokończone i porzucone dla tego właśnie końcowego motywu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Wto 09:25, 05 Wrzesień 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 10:22, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Dwa ostatnie odcinki Twin Peaks za nami. Przyznam, że jestem zaskoczony - i to akurat dobrze, bo obawiałem się, że Lynch już mnie nigdy tak naprawdę nie zaskoczy, z drugiej strony jednak czuję niesmak. Co to miało w ogóle być? "Efekt motyla" made by Lynch? No żesz!!! Jeden z najwybitniejszych reżyserów kina naprawdę sięgnął po taką komercyjną tandetę?
Jak na razie odnoszę wrażenie, że jest to najgłupsze zakończenie w całej filmografii Lyncha. Obawiałem się, że powrót do, w sumie jak by się wydawało zamkniętego wątku Laury, zepsuje ten film i tak się chyba właśnie stało. Już nawet pal licho, że taki wątek "alternatywnej rzeczywistości" się w ogóle pojawił, problem w tym, że pozostawia widza z uczuciem, jakby to wszystko, co się działo wcześniej było nieważne. A przecież działo się tam dużo więcej ciekawych rzeczy, niż eksperyment, co by było, gdyby zmienić przeszłość. Kilka ciekawych elementów pojawia się owszem, po przejściu Coopera przez drzwi, ale jak na razie nie rekompensują mi one tego, co zostało niedokończone i porzucone dla tego właśnie końcowego motywu. |
Mam podobne odczucia i jestem zawiedziony całym tym sezonem, choć niewątpliwie było w nim kilka ciekawych wątków, scen, rozwiązań brzmieniowych czy dźwiękowych (które w tym filmie najbardziej mi się podobały). Moim zdaniem Lynch nie miał zwartego pomysłu na 18 odcinków. Nie miał pomysłu też na to, by przekonywująco połączyć wydarzenia z pierwszych dwóch sezonów z tym, co stało się 25 lat po. Nie sądzę, bym chciał wrócić do tej trzeciej serii jeszcze raz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Wto 10:22, 05 Wrzesień 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:16, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
W trzecim sezonie pojawiały się rzeczy świetne, zarówno pod względem konceptualnym, jak i wizualno-akustycznym, że się tak wyrażę. Były poruszone też interesujące kwestie. Do tych najlepszych zaliczyłbym np. sceny z pierwszych odcinków, odcinek 8, wątek Audrey i jej rozmowy z "mężem". Sceny z domu Janey-E opierały się moim zdaniem też na fajnym pomyśle, zostały dobrze zagrane, tylko nie potrzebnie było ich aż tyle. W ogóle wątku Las Vegas było za dużo w stosunku do znacznie bardziej interesujących.
Najgorsze, co zarzucam Lynchowi, to zmasakrowanie tego, co w sezonach I i II i FWWM było udane. Weźmy postać MIKE'a. Ktoś kto był jakby połączeniem motywów religijnych z psychoanalizą. Superego, które odcięło lewą rękę, i próbuje nieudolnie poskromić Id. Istota, która zamiast pomóc Lelandowi, przysparza mu swoim krzykiem dodatkowych cierpień, nagle zostaje sprowadzona do roli najlepszego pomocnika Coopera w walce z Mr C. WTF?
Doppelganger Coopera, pytający ironicznie "Where's Anie?", rechoczący do lustra, komunikujący, że "musi umyć zęby" pokazany jako bezduszna, wyrachowana maszyna do zabijania. Skoro był zamieszkały przez BOBa, co "lubi się bawić". Gdzie ta zabawa? Nie widziałem, aby Mr C miał kiedykolwiek ubaw. Oczywiście wszystko można by było i jakoś wytłumaczyć, połączyć w jakiś sensowny wątek, ale Lynch nie uznał za stosowne tego uczynić.
Ta kiczowata scenka pokonania Bad Coopera nawet byłaby ok, twarz Coopera mówiącego, że żyjemy we śnie, ją jakoś ratowała, ale w sytuacji, gdy potem następuje ten nieszczęsny "Efekt motyla" i tak wyłazi z tego jakiś banał.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Wto 11:20, 05 Wrzesień 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kłopoty z Myszami
Dżonson
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:16, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
vv
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kłopoty z Myszami dnia Pią 02:08, 17 Listopad 2017, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 12:04, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
Kłopoty z Myszami napisał: | Nie mniej czy nie można interpretować całego Twin Peaks jako delirium dziewczyny wykorzystywanej przez ojca i która ciutek przesadziła z kokainą?
[/i] |
Ale tu nie chodzi o to, czy film ten jest interpretacyjnogenny. Ty postrzegasz ten film jako opowieść o nieszczęśliwej dziewczynie. Inny może widzieć to samo w jakimś agencie federalnym i jego zmaganiu się w poznaniu własnej świadomości, tożsamości i uchwyceniu wewnętrznej harmonii. Będą pewnie jeszcze tacy, którzy będą interpretować ten film w kontekście istnienia zjawisk paranormalnych i ich wpływu na życie człowieka. Moja niska ocena tego filmu wynika z braku spójności, braku odpowiedniego rytmu narracyjnego oraz niepojętych, wątkowych zapchajdziur, które rozwaliły ten serial od środka. Bo napisz, co w tej serii wątek Jerrego (brata Bena Horna) miał wspólnego z Laurą Palmer lub Agentem Cooperem? Jak jego zagubienie i odnalezienie tłumaczy lub uzupełnia historie naszych głównych bohaterów? Co miał oznaczać - jaka była korelacja wątku chłopca i jego zapijaczonej lub naćpanej matki z sąsiedztwa Dougiego Jonesa? Dokonaj interpretacji tych i wielu innych wątków, których istnienie było, moim zdaniem, niepotrzebne w tym filmie. A jeśli nie potrafisz tego dokonać... jeśli nie masz pomysłu, to właśnie to może być argumentem przemawiającym za tym, że ten serial jest wadliwy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Wto 12:05, 05 Wrzesień 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 12:18, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Najgorsze, co zarzucam Lynchowi, to zmasakrowanie tego, co w sezonach I i II i FWWM było udane. Weźmy postać MIKE'a. Ktoś kto był jakby połączeniem motywów religijnych z psychoanalizą. Superego, które odcięło lewą rękę, i próbuje nieudolnie poskromić Id. Istota, która zamiast pomóc Lelandowi, przysparza mu swoim krzykiem dodatkowych cierpień, nagle zostaje sprowadzona do roli najlepszego pomocnika Coopera w walce z Mr C. WTF?
Doppelganger Coopera, pytający ironicznie "Where's Anie?", rechoczący do lustra, komunikujący, że "musi umyć zęby" pokazany jako bezduszna, wyrachowana maszyna do zabijania. Skoro był zamieszkały przez BOBa, co "lubi się bawić". Gdzie ta zabawa? Nie widziałem, aby Mr C miał kiedykolwiek ubaw. Oczywiście wszystko można by było i jakoś wytłumaczyć, połączyć w jakiś sensowny wątek, ale Lynch nie uznał za stosowne tego uczynić.
Ta kiczowata scenka pokonania Bad Coopera nawet byłaby ok, twarz Coopera mówiącego, że żyjemy we śnie, ją jakoś ratowała, ale w sytuacji, gdy potem następuje ten nieszczęsny "Efekt motyla" i tak wyłazi z tego jakiś banał. |
Mnie najbardziej zniesmaczyła scena metafizycznej walki BOBkowej kuli z jakimś oszczymurkiem, chodzącym z zieloną, ogrodową rękawicą. Ale takich scen było dużo więcej...
Za największy faul ze strony Lyncha uważam, że nagle okazało się, że to nie Agent Cooper z jego multiplikacją osobowości wynikającą z jakiegoś kryzysu wewnętrznego jest w tym filmie centralnym punktem, tylko Laura Palmer / Carrie Page (czy jak ona się tam w efekcie nazywała), o której tak naprawdę nic się nie dowiedzialiśmy nowego w 3 sezonie, poza jakimiśzdawkowymi, ogólnymi bardzo informacjami w dwóch ostatnich odcinkach. Mało tego, cała ta historia Coopera służyła jedynie do tego, by pokazać iż został on wykorzystany przez jakiegoś demiurga/Olbrzyma , jak jakieś narzedzie, do przypomnienia Laurze Palmer (czy jak ona się tam w efekcie nazywała), kim tak naprawdę jest, jaka była jej przeszłość i przed czym ucieka. Przecież to jest chore i całkowicie pozbawione sensu... Nie mówiąc o tym, że ten wątek jest tożsamy z tym, co Lynch z uporem maniaka już zaprezentował w "Lost Highway". "Mullholand Drive" czy "INLAND EMPIRE". W wymienionych filmach też była pokazana ta sama mechanika powracającej pamięci bohaterów, którzy wypierali z siebie jakieś traumatyczne przeżycia. O ile w tamtych filmach było wszystko spójne i podporządkowane temu głównemu wątkowi, tak w tym dziwnym serialu problem "wypierania" pojawił się nagle na końcu filmu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 12:27, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
Kłopoty z Myszami napisał: | przekazać odbiorcy transcendentalne wizje rzeczywistości, którą on sam doświadczał. Nazwać nienazwane* i jeszcze przekazać drugiemu to WIELKA SZTUKA.
|
Nie wiemy, co tak naprawdę David Lynch doświadczał, więc nie ma sensu doszukiwać się jego realnych przeżyć w tym, co zawarł w swoim filmie.
O wiele większą (mam na myśli trzeci sezon TP) WIELKĄ SZTUKĄ "nazywania nienazwanego" dostrzegamy w serialu POZOSTAWIENI ("The Leftovers"), nota bene mocno inspirowanym omawianym serialem Lyncha.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Wto 12:27, 05 Wrzesień 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kłopoty z Myszami
Dżonson
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:00, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
vv
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kłopoty z Myszami dnia Pią 02:09, 17 Listopad 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 16:14, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
Kłopoty z Myszami napisał: |
4) Ale czy stałoby się coś, gdyby 3 serii nie było? Chyba nie.
|
Tak, jak pierwszy sezon mógłby się obyć bez drugiego lub wersji kinowej - Ogniu Krocz Ze Mną. Problem w tym, że zarówno drugi sezon, jak i prequel serialu w twórczy sposób rozwijały to, co było w pierwszym sezonie. Czego nie można powiedzieć o sezonie trzecim.
Kłopoty z Myszami napisał: |
5) Z innej strony to oczywiście wiele wątków było całkowicie bezsensownych, ale przecież i podobnie było w drugiej serii, |
Nie zgodzę się. Wątki poboczne (wszystkie!) w pierwszym i drugim sezonie uzupełniały główną wymowę filmu. Nakierowywały właściwy kierunek interpretacji i pomagały zrozumiec motywy działania/postępowania głównych bohaterów. W trzecim sezonie tej spójności zabrakło. Przynajmniej dla mnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Wto 16:15, 05 Wrzesień 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:47, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
Dobra, w jaki sposób w 2 sezonie "rozwijały" fabułę takie sub-ploty jak James ruchający bogatą blondynkę chcącą go wkręcić w morderstwo albo supersiła Nadine? Bo ja tam takich bzdur w 3 sezonie nie widziałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Filas
Moderator
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3117
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Etceteragrad Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:08, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | ... oraz niepojętych, wątkowych zapchajdziur, które rozwaliły ten serial od środka. |
Jak ja nie lubię, gdy ktoś pierdoli coś w stylu NO PRZECIEŻ TE WĄTKI BYŁY NIEPOTRZEBNE.
Jeśli obzywasz się fanem nietypowego kina, a jednocześnie nie tolerujesz wątków niekoniecznie mających wpływ na 'główny tok narracyjny', to powinieneś stuknąć się w czoło kilka razy czymś twardym. Ewentualnie możemy zrzucić się na łopatę i wykopiemy Cię z gówna.
doggod napisał: | Mnie najbardziej zniesmaczyła scena metafizycznej walki BOBkowej kuli z jakimś oszczymurkiem, chodzącym z zieloną, ogrodową rękawicą. Ale takich scen było dużo więcej... |
I dobrze wam tak, bo nawet gdyby Lynch nagle zupełnie poważnie powiedział "nie no, ale w sumie to tam nie ma symboliki, kręciłem to wszystko dla tych obrazów i bez żadnego sensu pod spodem", to byście mu nie uwierzyli, bo trzeba wszystko przeintelektualizować, taka intelektualna masturbacja 'ILE TO JA JESZCZE NIE WYPATRZĘ'. A kina w tym za grosz.
I efekty rodem z Misia Uszatka jako kolejny element surrealistycznego klimatu, jako odtrutka na wszystkie "bardzo realistyczne" FX-y minionych lat. Nie wiem czy to niski budżet, brak pomysłu, czy taka koncepcja artystyczna, ale zdecydowanie kupuję coś takiego. Niech któryś mi tylko powie, że latająca głowa Briggsa w 17 EP nie była świetna, to chyba mu jebnę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Filas dnia Wto 17:14, 05 Wrzesień 2017, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 17:44, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
Filas napisał: |
Jak ja nie lubię, gdy ktoś pierdoli coś w stylu NO PRZECIEŻ TE WĄTKI BYŁY NIEPOTRZEBNE.
Jeśli obzywasz się fanem nietypowego kina, a jednocześnie nie tolerujesz wątków niekoniecznie mających wpływ na 'główny tok narracyjny', to powinieneś stuknąć się w czoło kilka razy czymś twardym. Ewentualnie możemy zrzucić się na łopatę i wykopiemy Cię z gówna.
|
Zakładam, że dla LYNCHA były potrzebne takie wątki, bo z jakichś powodów zdecydował się na ich przedstawienie. Dla mnie, jako odbiorcy, nie stanowią one żadnej rangi poznawczej w kontekście tego filmu i w ogóle. Zakładam też, ze jestem za głupi, by zrozumieć motywy reżysera i jego ciąg skojarzeń artystycznych, by za pomocą takich a nie innych obrazów tworzyć swoją wizję przyczynowo-skutkowych losów bohaterów.
Natomiast nie przypominam sobie, bym się "obzywał", np. "fanem nietypowego kina". Nie wspominając o tym, by mieszać w to jakąś tolerancję. Rozumiem, że "fan nietypowego kina" ma czołobitnie wielbić i "tolerować" wszystko, co jest nietypowe w takim kinie? Stuknij się swoim zuym chujem w pusty łeb, bo koniecznie chcesz mieć cos do powiedzenia, na każdy temat, nawet jak na większość z nich masz gówno do powiedzenia. Dziękuję za uwagę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Wto 17:49, 05 Wrzesień 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:26, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
Typowy dogdog, jak co się nie zgadza w jego wypowiedziach i ktoś mu to wytknie, to zwyzywa i napisze stek marnych wyzwisk.
To powiesz do czego służyły te konkretne sub-ploty w drugim sezonie, czy dalej będziesz utrzymywać, że trzeci sezon ma jakieś niepotrzebne wątki które nic nie wnosiły do fabuły? Bo ja tam pamiętam kilka scen które sugerują nierzeczywisty charakter opowieści (baba w samochodzie w korku, kilka innych rzeczy), kilka wątków obyczajowych które przecież w TP zawsze były i wątek ćpunki 999 sąsiadki Jade (co give two rides), która w sumie nie wiadomo po co była, ale jej dzieciak interesował się samochodem Dougiego, a jak samochód wybuchł, to już się przestała pojawiać. Ewentualnie sub-plotem mogły być sceny Audrey, ale tutaj jest to kwestia interpretacji, ale też jest to wątek ważnej bohaterki starej serii, a nie Jamesa na motorze. Poza tym same wątki powiązane bardziej lub mniej z głównym.
Kiepskie efekty są w całym sezonie elementem satyry, Lynch objechał równo Hollywood, telewizję i Amerykę, jazda z konwencją kina klasy B, szczególnie wczesne odcinki ociekały autoironicznym podejściem, szczególnie scena w której Gordon mówi do Alberta, że nie wie o co chodzi i tego nie lubi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 19:31, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
zuy_pan napisał: | Typowy dogdog, jak co się nie zgadza w jego wypowiedziach i ktoś mu to wytknie, to zwyzywa i napisze stek marnych wyzwisk.
To powiesz do czego służyły te konkretne sub-ploty w drugim sezonie, czy dalej będziesz utrzymywać, że trzeci sezon ma jakieś niepotrzebne wątki które nic nie wnosiły do fabuły? Bo ja tam pamiętam kilka scen które sugerują nierzeczywisty charakter opowieści (baba w samochodzie w korku, kilka innych rzeczy), kilka wątków obyczajowych które przecież w TP zawsze były i wątek ćpunki 999 sąsiadki Jade (co give two rides), która w sumie nie wiadomo po co była, ale jej dzieciak interesował się samochodem Dougiego, a jak samochód wybuchł, to już się przestała pojawiać. Ewentualnie sub-plotem mogły być sceny Audrey, ale tutaj jest to kwestia interpretacji, ale też jest to wątek ważnej bohaterki starej serii, a nie Jamesa na motorze. Poza tym same wątki powiązane bardziej lub mniej z głównym.
Kiepskie efekty są w całym sezonie elementem satyry, Lynch objechał równo Hollywood, telewizję i Amerykę, jazda z konwencją kina klasy B, szczególnie wczesne odcinki ociekały autoironicznym podejściem, szczególnie scena w której Gordon mówi do Alberta, że nie wie o co chodzi i tego nie lubi. |
Nie zamierzam z tobą dyskutować. Zostało to kiedyś ustalone. Tak dla przypomnienia, bo widzę, że znów świerzbi cie dupa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:30, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
Czyli fakty są takie, że nie umiesz opisać do czego te były sub-ploty w 2 sezonie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kłopoty z Myszami
Dżonson
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:38, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
vv
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kłopoty z Myszami dnia Pią 02:09, 17 Listopad 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kłopoty z Myszami
Dżonson
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:48, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
cc
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kłopoty z Myszami dnia Pią 02:10, 17 Listopad 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 20:52, 05 Wrzesień 2017 Temat postu: |
|
Kłopoty z Myszami napisał: | Tzn. żeby nie było wątpliwości co do moich intencji: efekty wyglądało słabo, ale dla mnie to było jasne, że to taka właśnie ma być konwencja, oczko puszczone przez Lyncha (przy czym może troszeczkę oczko wymuszone budżetem ). Nie mniej spotkałem kilka osób, które kompletnie tego nie rozumieją i oczekiwały jakiejś superprodukcji i wybrzydzały. Obecnie wielu jest maniaków wycyckanych seriali za 100 miliardów petrodolarów za odcinek, takie czasy.
Głowa Garlanda właśnie też szczególnie mnie urzekła. I czajnik jako David Bowie. Zajebiste. |
Po co miałby Lynch puszczać oczko do widza, prezentując kiepskie efekty? 40 lat temyu, gdy nakrecił ERASERHEAD, też puszczał oczko, gdy zrobił zajebiste efekty bez komputerów?
Nie jest zresztą ważne, czy te efekty są dobre czy nie. Ważne jest, co się kryło za tymi efektami. Pytanie jest następujące, czy łopatologiczne umieszczenie głowy Garlanda w Czarnej Chacie było konieczne i uzasadnione, skoro każdy inteligentny i znający historię TP wiedział z przekazu matki Laury Palmer, a właściwie jej medium, bo informację ten przekazał Windom Earl, że w tymże miejscu był Cooper i Garland? Czy akt stłumienia mrocznej natury Coopera musiał być tak łopatologicznie przedstawiony w postaci zamknięcia w klatce Mr C? Rozmawiajmy o takich sprawach, a nie o tym, czy efekty był fajne czy niefajne, bo Lynch miał tak niski budżet. W 1977 roku miał dużo mniejszy budżet i wykonał zajebiste efekty. Naprawdę musimy zajmować sie takimi bzdetami?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Wto 20:53, 05 Wrzesień 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|