Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 11:05, 27 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
Kłopoty z Myszami napisał: | Moim zdaniem najlepszy odcinek nie tylko w tym sezonie, ale być może spośród wszystkich. Wyobrażam sobie co by się działo, gdyby ten odcinek wyszedł jako pełnoprawny film kinowy - murowane miejsce w historii kina.
Tak sobie wczoraj pomyślałem, że chyba czas wrócić do NIN
Generalnie zgadzam się z wszystkimi Twoimi spostrzeżeniami, ale też zastanawiam się nad czymś zupełnie innym. Czy nie może być też tak, że obraz, sceny, które obserwujemy nie są po prostu snem? Zupełnie jak w życiu. Czekamy w przychodni, przysypiamy na chwilkę, bo kolejka długa i śni nam się ultrapsychodeliczny sen. A potem powrót do rzeczywistości. Gdyby ktoś nakręcił z tego film, wplatając w rzeczywistość scenę snu mielibyśmy podobna schizę.
Niezależnie od wszelkich interpretacji, których wole unikać, oglądało się cudnie. |
Oczywiście logika snu jest tu jak najbardziej uzasadniona. Myślę jednak, że nie ma tu znaczenia, czy pojawiające się obrazy u Lyncha mają charakter snu, marzeń, antropomorfizacji, lub tzw. bytów czy rzeczywistości równoległej. Nawet jeśli te sceny są projekcjami snu, to (znając twórczość Lyncha) powinniśmy wiedzieć, że mają one swoje, konkretne znaczenie, najczęściej profetyczne. U Lyncha funkcjonuje pewien schemat polegający na tym, że każda scena (umownie nazwijmy ją - "odrealniona") w metaforyczny zwiastuje to, co w tzw. realnym świecie ma się wydarzyć.
No i te szczegóły u Lyncha. Np. taki: na początku tego odcinka, gdy Mr C. jedzie samochodem ze swoim mafijnym ziomalem, tuż przed dojechaniem na miejsce, gdzie doszło do zabójstwa Złego Coopera, pojawił się znak drogowy z liczbą "25". W liczbie tej swoją historię posiada całość tej liczby, czyli "25", każda z cyfr oddzielnie - czyli "2" i "5", jak i suma tych cyfr, czyli "7".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Filas
Moderator
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3117
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Etceteragrad Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:43, 27 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | no i potrafi wbrew regułom panującym w serialach telewizyjnych i filmu w ogóle, przedstawić praktycznie cały utwór muzyczny (bardzo fajne nagranie zespołu, którego nie znoszę - Ninch Inch Nails). |
Naszła mnie taka mała refleksja, że jest to swoista forma łamania czwartej ściany - w końcu można naprawdę mocno polemizować, czy dokładnie takiego występu nie moglibyśmy zobaczyć w rzeczywistości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kłopoty z Myszami
Dżonson
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:44, 27 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
vv
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kłopoty z Myszami dnia Pią 02:07, 17 Listopad 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 00:22, 28 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
A ja trochę starym zwyczajem ponarzekam. Odcinek 8 jest rzeczywiście zacny, na tyle zacny, że człowieka nachodzi refleksja, po co było w ogóle kręcić poprzednich 7. Początek wnosi coś do narracji, a co mamy później. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to poprawka z różnych rzeczy, które zostały powiedziane, niedomknięte, albo wręcz spieprzone w odcinkach poprzednich. Np. Lynch cały czas chce nam powiedzieć, że miłość erotyczna nie jest wcale taka piękna, tylko ma swoje odrażające i groźne oblicze. Pokazał nam to w scenie pokoju z akwarium. Gdzieś zasugerował to w wątku karła, który morduje pracownicę firmy ubezpieczeniowej śrubokrętem, a potem próbuje zabić Dougiego-Coopera. W drugim sezonie TP mamy wyraźnie powiedziane, że wrota czarnej chaty otwiera miłość i strach. Pokazuje nam to jeszcze raz w scenach z bezdomnym mordującym ekipę z radia oraz żabomuchy włażącej dziewczynie do ust. I tak, o ile bezdomni i żabomucha wydają mi się bardzo udane, to zastanawiam się, ile jeszcze multiplikowanych metafor tego samego nas czeka, zanim narracja posunie się w jakimś określonym kierunku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Filas
Moderator
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3117
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Etceteragrad Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 01:41, 28 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
żabomucha hop do brzucha!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 06:17, 28 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | A ja trochę starym zwyczajem ponarzekam. Odcinek 8 jest rzeczywiście zacny, na tyle zacny, że człowieka nachodzi refleksja, po co było w ogóle kręcić poprzednich 7. Początek wnosi coś do narracji, a co mamy później. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to poprawka z różnych rzeczy, które zostały powiedziane, niedomknięte, albo wręcz spieprzone w odcinkach poprzednich. Np. Lynch cały czas chce nam powiedzieć, że miłość erotyczna nie jest wcale taka piękna, tylko ma swoje odrażające i groźne oblicze. Pokazał nam to w scenie pokoju z akwarium. Gdzieś zasugerował to w wątku karła, który morduje pracownicę firmy ubezpieczeniowej śrubokrętem, a potem próbuje zabić Dougiego-Coopera. W drugim sezonie TP mamy wyraźnie powiedziane, że wrota czarnej chaty otwiera miłość i strach. Pokazuje nam to jeszcze raz w scenach z bezdomnym mordującym ekipę z radia oraz żabomuchy włażącej dziewczynie do ust. I tak, o ile bezdomni i żabomucha wydają mi się bardzo udane, to zastanawiam się, ile jeszcze multiplikowanych metafor tego samego nas czeka, zanim narracja posunie się w jakimś określonym kierunku. |
Otóż to! Moim zdaniem mankamentem trwającego sezonu TP jest to, że nie jest esencjonalny. Z tych ośmiu odcinków można było zrobić 3-4. Po co np. była ta kilkunastominutowa scena z 1 czy 2 odcinka, gdy dwaj policjanci szukają klucza do pokoju dziewczyny, która okazała się ofiarą dziwnego mordu? Po co w ogóle Zły Cooper - Mister C zabił żonę dyrektora szkoły? Jaki był między nimi związek? Wierzę, że te watki były uzasadnione i znajdą swoje rozwiązanie w następnych odcinkach, ale czy były one tak istotne w kontekście rozwoju głównego wątku filmu? Zobaczymy....
Przez pewien czas zachodziłem w głowę, co miała oznaczać prośba Lelanda z pierwszego odcinka, który poprosił Coopera, by znalazł Laurę? Multiplikacja tej postaci - Laury w odmiennym otoczeniu czasoprzestrzennym ma chyba podpowiedzieć odbiorcy, jak doszło do tego, że nasza bohaterka zagubiła się w tym naszym świecie, ze nie mogła sobie poradzić ze zmagającymi się ze sobą dwiema, przeciwstawnymi siłami...
Jeśli się okaże, że taki był cel odnajdowania Laury, to będę zaskoczony, bo przecież w pierwszych dwóch sezonach i w "The Fire Walk With Me" mechanizmy tragedii tej postaci były już wystarczająco jasno przedstawione.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:01, 28 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | kobaian napisał: | A ja trochę starym zwyczajem ponarzekam. Odcinek 8 jest rzeczywiście zacny, na tyle zacny, że człowieka nachodzi refleksja, po co było w ogóle kręcić poprzednich 7. Początek wnosi coś do narracji, a co mamy później. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to poprawka z różnych rzeczy, które zostały powiedziane, niedomknięte, albo wręcz spieprzone w odcinkach poprzednich. Np. Lynch cały czas chce nam powiedzieć, że miłość erotyczna nie jest wcale taka piękna, tylko ma swoje odrażające i groźne oblicze. Pokazał nam to w scenie pokoju z akwarium. Gdzieś zasugerował to w wątku karła, który morduje pracownicę firmy ubezpieczeniowej śrubokrętem, a potem próbuje zabić Dougiego-Coopera. W drugim sezonie TP mamy wyraźnie powiedziane, że wrota czarnej chaty otwiera miłość i strach. Pokazuje nam to jeszcze raz w scenach z bezdomnym mordującym ekipę z radia oraz żabomuchy włażącej dziewczynie do ust. I tak, o ile bezdomni i żabomucha wydają mi się bardzo udane, to zastanawiam się, ile jeszcze multiplikowanych metafor tego samego nas czeka, zanim narracja posunie się w jakimś określonym kierunku. |
Otóż to! Moim zdaniem mankamentem trwającego sezonu TP jest to, że nie jest esencjonalny. Z tych ośmiu odcinków można było zrobić 3-4. Po co np. była ta kilkunastominutowa scena z 1 czy 2 odcinka, gdy dwaj policjanci szukają klucza do pokoju dziewczyny, która okazała się ofiarą dziwnego mordu? Po co w ogóle Zły Cooper - Mister C zabił żonę dyrektora szkoły? Jaki był między nimi związek? Wierzę, że te watki były uzasadnione i znajdą swoje rozwiązanie w następnych odcinkach, ale czy były one tak istotne w kontekście rozwoju głównego wątku filmu? Zobaczymy....
Przez pewien czas zachodziłem w głowę, co miała oznaczać prośba Lelanda z pierwszego odcinka, który poprosił Coopera, by znalazł Laurę? Multiplikacja tej postaci - Laury w odmiennym otoczeniu czasoprzestrzennym ma chyba podpowiedzieć odbiorcy, jak doszło do tego, że nasza bohaterka zagubiła się w tym naszym świecie, ze nie mogła sobie poradzić ze zmagającymi się ze sobą dwiema, przeciwstawnymi siłami...
Jeśli się okaże, że taki był cel odnajdowania Laury, to będę zaskoczony, bo przecież w pierwszych dwóch sezonach i w "The Fire Walk With Me" mechanizmy tragedii tej postaci były już wystarczająco jasno przedstawione. |
Ja się bardzo obawiam, że Lynch powtórzy manewr z 2 sezonu, czyli najpierw pootwiera mnóstwo wątków i kwestii, a potem na szybko zamknie co się da w ostatnim odcinku. Tyle że tym razem, nie będzie wymówki, że ktoś go ograniczał, że musiał się spieszyć, że nie miał nad wszystkim kontroli itp. Obawiam się że na powtórkę z Mulholland Drive, gdzie, jak się wydaje, wszystko, co zostało otworzone, zostało również zamknięte nie ma co liczyć, bo zwyczajnie za dużo zostało rozpoczęte, aby się zgrabnie z tym uporać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 10:20, 29 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: |
Obawiam się że na powtórkę z Mulholland Drive, gdzie, jak się wydaje, wszystko, co zostało otworzone, zostało również zamknięte nie ma co liczyć, bo zwyczajnie za dużo zostało rozpoczęte, aby się zgrabnie z tym uporać. |
Też mam taką obawę. Chociażby w zakresie pewnych niedoskonałości w wykreowaniu przez niego odrębnego świata. A mianowicie, czy nie uważasz, że Lynch popełnia błąd w jednowymiarowym kojarzeniu OLBRZYMA, który, jak ja go postrzegam, ma reprezentować rozum - jako siłę przeciwstawną namiętnościom, które w filmie są reprezentowane przez Karła (Ewolucję Ramienia)? Skoro te namiętności potrafią posiadać swojego Doppelgangera, to dlaczego Lynch nie pokazał dotychczas Doppelgangera rozumu, czyli naszego Olbrzyma?
No chyba że ten "Olbrzym" z trzeciego sezonu, który pojawia się jedynie w czarnobiałym pomieszczeniu, nie jest tym Olbrzymem, który pojawiał się w pierwszych dwóch sezonach? Może jest właśnie jego mrocznym alter ego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:15, 30 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | No chyba że ten "Olbrzym" z trzeciego sezonu, który pojawia się jedynie w czarnobiałym pomieszczeniu, nie jest tym Olbrzymem, który pojawiał się w pierwszych dwóch sezonach? Może jest właśnie jego mrocznym alter ego? |
Nigdy nie traktowałem Olbrzyma jako metafory rozumu. Dla mnie Olbrzym i Karzeł to dwie metafory miłości: Olbrzyma interpretowałem dotychczas jako miłość wielką i wspaniałą, opiewaną przez poetów, związana z triadą Platońską, czyli dążeniem do piękna, dobra i prawdy, natomiast Karzeł to miłość przyziemna, popędliwa, zmysłowa, pogardzana przez kaznodziejów, wypierana ze świadomości. Ta pierwsza miłość jest przedstawiona jako statyczna i bierna, ta druga jest czynnikiem aktywnym. W związku z tym nie widzę powodu, aby Obrzym miał się multiplikować, bo co to by miało niby oznaczać?
Jakiejś wyraźnej i oczywistej metafory rozumu jak na razie nie dostrzegłem w TP i w ogóle mam wrażenie, że Lynch się tą kategorią bezpośrednio nie posługuje. Nawet Kowboj z Mulholand Drive reprezentuje raczej zdrowy rozsądek niż rozum, choć z drugiej strony nazwał się "szoferem", co rodzi skojarzenie z woźnicą - platońską metaforą rozumu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 13:47, 30 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Nigdy nie traktowałem Olbrzyma jako metafory rozumu. Dla mnie Olbrzym i Karzeł to dwie metafory miłości: Olbrzyma interpretowałem dotychczas jako miłość wielką i wspaniałą, opiewaną przez poetów, związana z triadą Platońską, czyli dążeniem do piękna, dobra i prawdy, natomiast Karzeł to miłość przyziemna, popędliwa, zmysłowa, pogardzana przez kaznodziejów, wypierana ze świadomości. Ta pierwsza miłość jest przedstawiona jako statyczna i bierna, ta druga jest czynnikiem aktywnym. W związku z tym nie widzę powodu, aby Obrzym miał się multiplikować, bo co to by miało niby oznaczać?
Jakiejś wyraźnej i oczywistej metafory rozumu jak na razie nie dostrzegłem w TP i w ogóle mam wrażenie, że Lynch się tą kategorią bezpośrednio nie posługuje. Nawet Kowboj z Mulholand Drive reprezentuje raczej zdrowy rozsądek niż rozum, choć z drugiej strony nazwał się "szoferem", co rodzi skojarzenie z woźnicą - platońską metaforą rozumu. |
No to mamy w takim razie odmienne wyobrażenia na ten temat. Dla mnie Olbrzym i Karzeł reprezentują dualizm człowieka, który nie ogranicza się do sfery miłości. Olbrzym tu raczej reprezentuje miłość, czyli wzniosłe uczucie przeciwstawne popędowi seksualnemu, który z kolei symbolizowany jest przez tegoż Karła. Zatem Olbrzym reprezentuje to wszystko, co oparte jest na rozumie i w konsekwencji stanowi aspekt kulturowo-cywilizacyjny, natomiast Karzeł to, co jest niskie i popędliwe w człowieku, a co pochodzi z jego atawizmów i pierwotności natury. Nie bez kozery Olbrzym ubrany jest jak lokaj, który przecież ma za zadanie służyć pomocą.
Jednoręki Mike, sprzedawca butów, reprezentuje z kolei sferę osobowości człowieka odpowiedzialną za sprawne podejmowanie kolejnych ról społecznych; odnajdowanie się w różnych sytuacjach życiowych; pragnienie bycia kimś innym.
I to są trzy duchowe filary człowieka. Pojawia się jeszcze BOB, jako uosobienia zła, ale co ciekawe, według Lyncha, pojawia się ono na "życzenie" / zawołanie Karła, czyli źródła wszelkich popędów. Moim zdaniem, jeśli taki miałby być schemat duchowości człowieka, byłby on niedoskonały, bo przecież rozum, jak i związana z nim wyidealizowana miłość, też posiada swoją mroczną naturę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Pią 13:53, 30 Czerwiec 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:59, 30 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
Ja MIKE'a interpretuję jako coś w stylu Superego, które próbuje trzymać na wodzy BOBa (Id). Brak ręki (w dodatku lewej!) to nawiązanie do słynnego biblijnego cytatu:
"Otóż jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny"
a zarazem do powszechnego, ponadkulturowego przekonania, że to co "lewe" jest złe, w religiach dalekowschodnich akcentowanego skądinąd jeszcze mocniej, niż na Zachodzie.. MIKE pojawia się jedynie jako opozycja do BOBa, a jego rola ogranicza się zazwyczaj do sprawiania cierpienia rozdartej namiętnościami osobie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Pią 14:00, 30 Czerwiec 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 14:16, 30 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Ja MIKE'a interpretuję jako coś w stylu Superego, które próbuje trzymać na wodzy BOBa (Id). Brak ręki (w dodatku lewej!) to nawiązanie do słynnego biblijnego cytatu:
"Otóż jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny"
a zarazem do powszechnego, ponadkulturowego przekonania, że to co "lewe" jest złe, w religiach dalekowschodnich akcentowanego skądinąd jeszcze mocniej, niż na Zachodzie.. MIKE pojawia się jedynie jako opozycja do BOBa, a jego rola ogranicza się zazwyczaj do sprawiania cierpienia rozdartej namiętnościami osobie. |
Bo Mike jest związany z rozumem, czy może raczej - z rozsądkiem. W serialu i TFWWM było kilka scen, gdy Mike i Olbrzym siedzą obok siebie na fotelach. Mike jest odpowiedzialny za wypieranie z siebie tego wszystkiego, co jest związane ze złem, grzechem. A to z kolei prowadzi do ucieczki w sferę marzeń o kimś innym (częsty motyw w filmach Lyncha). Zauważ, że gdy w pierwszym odcinku III sezonu TP Ewolucja Ramienia określiła, jakie są zasady wyjścia Coopera z Czarnej Chaty, to pierwszy wyszedł z Poczekalni właśnie Mike a zaraz za nim Cooper. Nie bez kozery Mike sprzedawał buty. Nie bez kozery Cooper prześlizgując się do realnego świata zostawił swoje buty w jakimś innym wymiarze. Ma to wszystko oczywiste powiązanie ze związkiem frazeologicznym występującym w języku angielskim "to walk in someone else's shoes", czyli wejść w czyjąś skórę, poczuć się jak ktoś inny etc.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Pią 14:28, 30 Czerwiec 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:33, 30 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
Ja kojarzę trzy główne filozoficzne koncepcje rozumu, z których wywodzą się inne bardziej szczegółowe. Pierwsza, to koncepcja woźnicy, który trzyma w cuglach konie ciągnące rydwan. Zgodnie z metaforą Platona, jest tu koń pożądliwy (czyli nażryj się, nachlej, użyj sobie i idź spać), koń popędliwy, reprezentujący popędy wyższe (dążność do wielkich czynów, realizacja dobra, walka ze złem itp). Woźnica tym steruje, nie dając człowiekowi stoczyć się, ale również powstrzymuje konia popędliwego od działań podejmowanych "na ślepo", niecelowych i przeciwskutecznych.
Druga, to koncepcja rozumu instrumentalnego, która mówi, że rozum jest sługą woli, pozwala dobrać właściwe środki do celu.
Trzecia, to kocepcja Kantowska, gdzie rozum, jako coś transcendentalnego, jest źródłem imperatywu kategorycznego.
Zaiste olbrzym nie pasuje mi do żadnej z nich. Gdyby jeszcze Olbrzym coś mówił, podpowiadał Cooperowi, odpowiadał na pytania, to bym jeszcze koncepcję Olbrzyma-Rozumu kupił. Natomiast on pojawia się w kontekście pierścienia, artefaktu ustalającego jakiś związek, powiązanie, zawierzenie się. To wskazuje, że mamy do czynienia z metaforą czegoś ze sfery woli a nie intelektu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 14:59, 30 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Ja kojarzę trzy główne filozoficzne koncepcje rozumu, z których wywodzą się inne bardziej szczegółowe. Pierwsza, to koncepcja woźnicy, który trzyma w cuglach konie ciągnące rydwan. Zgodnie z metaforą Platona, jest tu koń pożądliwy (czyli nażryj się, nachlej, użyj sobie i idź spać), koń popędliwy, reprezentujący popędy wyższe (dążność do wielkich czynów, realizacja dobra, walka ze złem itp). Woźnica tym steruje, nie dając człowiekowi stoczyć się, ale również powstrzymuje konia popędliwego od działań podejmowanych "na ślepo", niecelowych i przeciwskutecznych.
Druga, to koncepcja rozumu instrumentalnego, która mówi, że rozum jest sługą woli, pozwala dobrać właściwe środki do celu.
Trzecia, to kocepcja Kantowska, gdzie rozum, jako coś transcendentalnego, jest źródłem imperatywu kategorycznego.
Zaiste olbrzym nie pasuje mi do żadnej z nich. Gdyby jeszcze Olbrzym coś mówił, podpowiadał Cooperowi, odpowiadał na pytania, to bym jeszcze koncepcję Olbrzyma-Rozumu kupił. Natomiast on pojawia się w kontekście pierścienia, artefaktu ustalającego jakiś związek, powiązanie, zawierzenie się. To wskazuje, że mamy do czynienia z metaforą czegoś ze sfery woli a nie intelektu. |
No Olbrzym przecież wiele innych spraw podpowiadał Cooperowi. Przecież w sprawie prowadzonego śledztwa dawał wskazówki.... Pojawił się też w barze TP, gdzie protestował, aby Cooper nie wyznawał miłości Annie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:25, 30 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | No Olbrzym przecież wiele innych spraw podpowiadał Cooperowi. Przecież w sprawie prowadzonego śledztwa dawał wskazówki.... Pojawił się też w barze TP, gdzie protestował, aby Cooper nie wyznawał miłości Annie. |
Dla mnie, jeżeli postać stanowiąca metaforę rozumu/rozsądku coś mówi, to powinno mieć to odpowiednio autorytatywny wydźwięk. Tak jak jest to w scenie z Kowbojem z MD. Natomiast to co Olbrzym podpowiada Cooperowi, to kwalifikowałoby się jako intuicje, wskazówki. Rozum nie daje wskazówek, tylko prowadzi od przesłanek do wniosków, albo, jeżeli przyjmiemy Kantowską interpretację, nakazuje. Jeżeli Olbrzym miał być rozumem, to jest dla mnie nieprzekonywujący w tej roli.
Oczywiście trzeba wziąć poprawkę, że ja osobiście w ogóle nigdy nie byłem przekonany do przeciwstawiania rozumu uczuciom, popędom itp, natomiast znam wielu, którzy uważają że jest ono interesujące i intelektualnie płodne. Jako osoba uważająca "rozum" za ideę z gruntu mętną i nieprzekonana co do tego, aby z przeciwstawienia rozumu i uczuć można byłoby cokolwiek odkrywczego wywnioskować, mogę być uprzedzony. Problem w tym, że staram się, ale nie potrafię dopatrzyć się żadnych atrybutów rozumu przypisanych do tej postaci, poza tym, że rozum jest ponoć wielki, decydujący o wielkości człowieka i Olbrzym też jest wielki. Nie dostrzegam natomiast nic związanego z namysłem, wnioskowaniem, dociekaniem, badaniem, wysnuwaniem hipotez, stawianiem tez itp.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 16:48, 30 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | doggod napisał: | No Olbrzym przecież wiele innych spraw podpowiadał Cooperowi. Przecież w sprawie prowadzonego śledztwa dawał wskazówki.... Pojawił się też w barze TP, gdzie protestował, aby Cooper nie wyznawał miłości Annie. |
Dla mnie, jeżeli postać stanowiąca metaforę rozumu/rozsądku coś mówi, to powinno mieć to odpowiednio autorytatywny wydźwięk. Tak jak jest to w scenie z Kowbojem z MD. Natomiast to co Olbrzym podpowiada Cooperowi, to kwalifikowałoby się jako intuicje, wskazówki. Rozum nie daje wskazówek, tylko prowadzi od przesłanek do wniosków, albo, jeżeli przyjmiemy Kantowską interpretację, nakazuje. Jeżeli Olbrzym miał być rozumem, to jest dla mnie nieprzekonywujący w tej roli.
Oczywiście trzeba wziąć poprawkę, że ja osobiście w ogóle nigdy nie byłem przekonany do przeciwstawiania rozumu uczuciom, popędom itp, natomiast znam wielu, którzy uważają że jest ono interesujące i intelektualnie płodne. Jako osoba uważająca "rozum" za ideę z gruntu mętną i nieprzekonana co do tego, aby z przeciwstawienia rozumu i uczuć można byłoby cokolwiek odkrywczego wywnioskować, mogę być uprzedzony. Problem w tym, że staram się, ale nie potrafię dopatrzyć się żadnych atrybutów rozumu przypisanych do tej postaci, poza tym, że rozum jest ponoć wielki, decydujący o wielkości człowieka i Olbrzym też jest wielki. Nie dostrzegam natomiast nic związanego z namysłem, wnioskowaniem, dociekaniem, badaniem, wysnuwaniem hipotez, stawianiem tez itp. |
Rozumiem i nie będę ciebie szczególnie naciskał, byś zmienił zdanie.
Zauważ jednak, że w przypadku Karła też mieliśmy niewiele lub nie mieliśmy w ogóle konkretnych wskazówek co do tego, jak ja lub ty go pojmujesz. Zarówno jedna jak i druga postać pojawiała się sporadycznie... Ich komunikaty były szczątkowe i symboliczne. Myślę, że to właśnie postać Coopera czy też Laury więcej mówią o tych istotach niż one same. Cooper odniósł sukces w śledztwie, bo właśnie kierował się zarówno intuicją, jak i rozumem oraz szeroką wiedzą. To właśnie dlatego tylko jemu ten Olbrzym pojawiał się w snach czy w jakichś momentach olśnienia, objawienia. Nie bez kozery Cooperowi bliski był buddyzm, który właśnie wyjątkowo bazuje na rozumowym postrzeganiu swojej wiary, będąc jej równoprawnym partnerem w osiągnięciu kompletnego spełnienia duchowego. Reasumując, Lynch zbudował postać Coopera w oparciu o jego atrybutu rozumu, rozsądku, to dzięki nim przez blisko dwa sezony był wyróżniającym się bohaterem na tle całego miasteczka Twin Peaks. Jego upadek zaczął się w momencie, gdy się zakochał, gdy nie postąpił zgodnie z podpowiedzią rozumu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:08, 30 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | Reasumując, Lynch zbudował postać Coopera w oparciu o jego atrybutu rozumu, rozsądku, to dzięki nim przez blisko dwa sezony był wyróżniającym się bohaterem na tle całego miasteczka Twin Peaks. Jego upadek zaczął się w momencie, gdy się zakochał, gdy nie postąpił zgodnie z podpowiedzią rozumu. |
A ja mam wrażenie, że rozum jest atrybutem wszystkich Agentów Specjalnych ukazanych w filmie. Powiedziałbym, że np takiego Alberta nawet może w większym stopniu niż Coopera. Coopera wyróżnia raczej powiązanie walorów intelektualnych z głęboką empatią, która objawia się między innymi umiejętnością wsłuchiwania się w wypowiedzi osób, które przez innych byłyby ignorowane oraz intuicją.
Być może skojarzenie Olbrzyma z miłością jest zbytnim zawężeniem roli tej postaci (podobnie jak uznanie go za wcielenie rozumu), ale mnie nie chodzi tu o jakąś miłość Petrarki do Laury, czy Tristana do Izoldy, tylko raczej miłość rozumianą jako umiłowanie najwyższych wartości - dobra, piękna i prawdy i dążenie do ich realizacji w swoim życiu. Zawierzenie się tym wartościom - symbolizowane jako przekazanie pierścienia Olbrzymowi, daje profity również natury poznawczej, wiąże się jednak z rezygnacją z pewnych ważnych aspektów życia osobistego, w tym także z miłości erotycznej. Zakochania się w Anie nie interpretuję jako działania wbrew rozumowi w ogóle (bo niby co konkretnego rozum może w takiej sytuacji zakazać?), lecz raczej jako sprzeniewierzenie się wcześniejszemu postanowieniu, wcześniej wybranej drodze. I Olbrzym go przestrzega, ze zejście z obranej drogi może mieć dla niego niepożądane konsekwencje. Dlaczego? Bo człowiek zapatrzony w świat wyższych idei, gdy sam znajdzie się w sytuacji gdy znajdzie się w zasięgu pożądania, strachu i innych nieprzyjemnych rzeczy otwierających wrota chaty, będzie błądził, poruszał się po omacku, a te atuty, które zyskał zwracając się ku wartościom wyższym, w żaden sposób nie pomogą mu wyjść z tej sytuacji cało.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Pią 18:10, 30 Czerwiec 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 18:26, 30 Czerwiec 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | doggod napisał: | Reasumując, Lynch zbudował postać Coopera w oparciu o jego atrybutu rozumu, rozsądku, to dzięki nim przez blisko dwa sezony był wyróżniającym się bohaterem na tle całego miasteczka Twin Peaks. Jego upadek zaczął się w momencie, gdy się zakochał, gdy nie postąpił zgodnie z podpowiedzią rozumu. |
A ja mam wrażenie, że rozum jest atrybutem wszystkich Agentów Specjalnych ukazanych w filmie. Powiedziałbym, że np takiego Alberta nawet może w większym stopniu niż Coopera. Coopera wyróżnia raczej powiązanie walorów intelektualnych z głęboką empatią, która objawia się między innymi umiejętnością wsłuchiwania się w wypowiedzi osób, które przez innych byłyby ignorowane oraz intuicją.
Być może skojarzenie Olbrzyma z miłością jest zbytnim zawężeniem roli tej postaci (podobnie jak uznanie go za wcielenie rozumu), ale mnie nie chodzi tu o jakąś miłość Petrarki do Laury, czy Tristana do Izoldy, tylko raczej miłość rozumianą jako umiłowanie najwyższych wartości - dobra, piękna i prawdy i dążenie do ich realizacji w swoim życiu. Zawierzenie się tym wartościom - symbolizowane jako przekazanie pierścienia Olbrzymowi, daje profity również natury poznawczej, wiąże się jednak z rezygnacją z pewnych ważnych aspektów życia osobistego, w tym także z miłości erotycznej. Zakochania się w Anie nie interpretuję jako działania wbrew rozumowi w ogóle (bo niby co konkretnego rozum może w takiej sytuacji zakazać?), lecz raczej jako sprzeniewierzenie się wcześniejszemu postanowieniu, wcześniej wybranej drodze. I Olbrzym go przestrzega, ze zejście z obranej drogi może mieć dla niego niepożądane konsekwencje. Dlaczego? Bo człowiek zapatrzony w świat wyższych idei, gdy sam znajdzie się w sytuacji gdy znajdzie się w zasięgu pożądania, strachu i innych nieprzyjemnych rzeczy otwierających wrota chaty, będzie błądził, poruszał się po omacku, a te atuty, które zyskał zwracając się ku wartościom wyższym, w żaden sposób nie pomogą mu wyjść z tej sytuacji cało. |
Tak, Albert jest w filmie pokazany jako ten, który przedkłada miłość, normy etyczne i rozum nade wszystkie inne sprawy. Jego postać, jak i po części Majora Briggsa, miały zbilansować układ równowagi i złożoności natury ludzkiej. To zbilansowanie miało polegać na tym, że człowiek, który kieruje się jedynie sztywnymi zasadami etycznymi i rozumem nie jest w stanie osiągnąć pełni człowieczeństwa. Ich zaburzenie równowagi na korzyść "rozumu" jest równie niedoskonałe, jak to zaburzenie, które dotyczy namiętności.
Co do wpływu rozumu na zakochanie się. Jako odpowiedź przytoczę ci scenę końcową z "Dzikości Serca". Tam, jak doskonale pamiętasz, Sailor wyszedł z więzienia i swojej ukochanej w rozsądny sposób wyjaśnił, że nie jest w stanie z nią dalej być, bo, z racji wychowania i doświadczenia, nie będzie dobrym mężem oraz ojcem. Odrzucił miłość. Potem został pobity i przeżył olśnienie, dzięki któremu zmienił zdanie. Wrócił do swej Luny. Myślę, że ta scena może dowodzić, iż rozum może mieć wpływ, zarówno pozytywny, jak i negatywny, na to, czy człowiek chce miłości. Myślę, że w Twin Peaks Lynch zastosował ten sam schemat związku rozumu z miłościa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Pią 18:27, 30 Czerwiec 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:11, 26 Lipiec 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | Co do wpływu rozumu na zakochanie się. Jako odpowiedź przytoczę ci scenę końcową z "Dzikości Serca". Tam, jak doskonale pamiętasz, Sailor wyszedł z więzienia i swojej ukochanej w rozsądny sposób wyjaśnił, że nie jest w stanie z nią dalej być, bo, z racji wychowania i doświadczenia, nie będzie dobrym mężem oraz ojcem. Odrzucił miłość. Potem został pobity i przeżył olśnienie, dzięki któremu zmienił zdanie. Wrócił do swej Luny. Myślę, że ta scena może dowodzić, iż rozum może mieć wpływ, zarówno pozytywny, jak i negatywny, na to, czy człowiek chce miłości. Myślę, że w Twin Peaks Lynch zastosował ten sam schemat związku rozumu z miłościa. |
Mam w ogóle zupełnie odmienną wizję "Dzikości Serca". Tu nie o żaden rozum przeciwstawiony uczuciom chodzi. Tu chodzi o możliwość zmiany perspektywy. Jeżeli postrzegasz siebie, jako osobę osaczoną przez różne wszechmocne siły, takie jak demoniczna teściowa spiskująca z mafią, to skazujesz się na los wiecznego uciekiniera, któremu oczywiście nic takiego jak długotrwały związek, ojcostwo nie może się udać. Problem jednak jest nie w świecie, lecz to, w jaki sposób jest postrzegany przez jednostkę. Jeżeli jednostka natomiast zmieni punkt widzenia, tak aby stawiać czoła trudnościom zamiast je wyolbrzymiać i uciekać przed nimi, to wówczas okazuje się, że nawet tak demoniczny byt jak teściowa nie może ci nic zrobić.
Skądinąd mam do Dzikości Serca pewien zarzut, że ta końcówka zalatuje mi trochę mądrościami rodem z literatury motywacyjnej. Chciałbym się tu mylić, ale obejrzenie "Czarnoksiężnika z Oz" - czyli właśnie takiej bajki motywacyjnej, do której Lynch tu ewidentnie nawiązuje - oraz Prostej historii i jakże "motywacyjnej" sceny z łamaniem patyków, utwierdza mnie niestety w przekonaniu, że taką wizję rzeczywistości podziela poniekąd sam Lynch.
----------------
Wracając do TP, cieszy mnie, że wreszcie, już w 11 odcinku, fabuła zaczyna nabierać bardziej konkretnych kształtów.
Pojawia się znany nam motyw - mafia, która z reguły wiązała się z czyjąś urojoną siłą - urojona siła Dicka Laurenta, Matki Luli, macherów z Hollywood itp. Mafia zawsze prześladowała pierwszoplanową postać, tu natomiast jest stwierdzone, że mafia uważa Coopera za "przyjaciela", że pomyliła się co do niego. Pojawia się też motyw nieco pieprzniętej osoby trzeciej, w skrócie NPOT. Zazwyczaj u Lyncha NPOT pojawia się niespodziewanie, by przed czymś przestrzec postać pierwszoplanową, pogrozić, wyrazić negatywną opinię. Tu natomiast NPOT wygłasza peany na cześć Coopera. Może to oznaczać, że los Coopera jest dokładnie odwrotny, niż większości Lynchowskich postaci - to nie jest ktoś, kto nabroił, a potem próbował o tym zapomnieć, lecz być może ktoś, kto przypisuje sobie winę za coś, czemu de facto nie był winny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Śro 17:50, 26 Lipiec 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 19:59, 26 Lipiec 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: |
Mam w ogóle zupełnie odmienną wizję "Dzikości Serca". |
Oczywiście cały film podejmuje różne tematy. Jednak ostatnie sceny filmu, poza możliwymi innymi ich znaczeniami, dla mnie ewidentnie ogniskują problem konfrontacji rozumu z emocjami. Zresztą Sailor decydując się na napad bankowy, też niejako kierował się rozumem. Chłodno wykalkulował, że to jest jedyny sposób i nadzieja na poprawienie sytuacji, szczególnie swojej ukochanej, która była w ciąży.
Ostatnio ponownie obejrzałem dwa pierwsze sezony TP. Nie sądziłem, że ten serial jest w stanie mnie jeszcze czymś zaskoczyć w sytuacji, gdy oglądalem go już chyba z 4 czy 5 razy i wnikliwie go przestudiowałem pod każdym względem. W kontekście chociażby rozkminianego tu problemu rozum versus emocje, w 6 odcinku drugiego sezonu, tuż po odbiciu Audrey Horn z burdelu, Gordon Cole w rozmowie z Agentem Cooperem wyraża obawę, że znów nim (Cooperem) zaczynają rządzić emocje, tak jak w Pittsburghu. Myślę, że jest to jeden z pierwszych symptomów upadku Coopera, a jednocześnie sugestia, że Cooper ma pewną "przeszłość", która stawia go w innym świetle, niż to dotychczas było przedstawione. Sądzę, że sentencja "Sowy nie są tym, czym się wydają" ma wielorakie znaczenie. Z jednej strony była wskazówką dotyczącą mordercy Laury Palmer, wizerunku samej Laury, ale tez Agenta Coopera, co dla znaczenia filmu ma ogromne znaczenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|