Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Niepokonany Herakles
Bad Motherfucker
Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 6136
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Tomyśl Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:09, 17 Grudzień 2009 Temat postu: Rory Gallagher |
|
Rory Gallagher był irlandzkim gitarzystą i wokalistą bluesrockowym. Zaczynał jako lider tria Taste w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, natomiast od roku 1971 zajął się karierą solową. Jego płyty prezentują dość równy poziom, tak więc można spokojnie słuchać po kolei, choć za najbardziej reprezentatywne uznawane są Deuce, Tattoo, Calling Card i Photo Finish oraz koncertowy Irish Tour. Polecam tego pana, wstyd go nie znać. Był świetnym gitarzystą i ładnie śpiewał, a przy tym był twardzielem, który nigdy się nie ożenił i nie miał dzieci, a także pisał mądre teksty o ciągłym byciu w drodze, alkoholu, byciu wyrzutkiem i tak dalej. YAZDA!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:15, 17 Grudzień 2009 Temat postu: |
|
Słyszałem jedynie Irish Tour. Rzeczywiście dla fana blues rocka to obowiązek. Dla mnie, człowieka miłośnikiem gatunku niebędącego była to natomiast bardzo przyjemna przygoda. Świetnie facet grał na tej gitarze, filing miał maderfaker taki że ja cię kręcę. Innych rzeczy jak dałem do zrozumienia nie znam i kiedyś będę musiał nadrobić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niepokonany Herakles
Bad Motherfucker
Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 6136
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Tomyśl Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:15, 17 Grudzień 2009 Temat postu: |
|
Jeśli nie chce Ci się słuchać wszystkiego, ani po kolei, to bierz com wymienił. To dobre płyty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:23, 17 Grudzień 2009 Temat postu: |
|
Spox, tak zamierzałem zrobić. Jak przyjdzie mje ochota na blues to se zdobędę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:16, 23 Maj 2011 Temat postu: |
|
Słucham obecnie drugiego albumu grupy Taste (On the Boards z 70 roku). Bardzo fajna muza. Nawet trochę jazz-rocka się na tym znalazło : )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Pon 17:17, 23 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
thon022
Hipopotam
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:05, 27 Maj 2012 Temat postu: |
|
Zgłebiam jego dyskografię. I o ile koncerty miał zajebiste, to w studio jest nie więcej niż nieźle. Czasem mocno pachnie jakimś Lynyrd Skynyrd, czy innym popującym bluesem. Studyjnie zdecydowanie lepiej grał z Taste.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Bomba
Wafel
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z fabryki broni Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:06, 11 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Mam ambiwalentne odczucia co do jego dyskografii. Lubię gościa, bo potrafił wiele razy zagrać z fantazja godną podziwu, ale nie będę bezkrytyczny. Koncert z Irish Tour 74 jest po prostu zajebisty. Reszta jest niestety nierówna. Pierwsze albumy bardzo dobre, późniejsze wyraźnie słabsze. Czasem jest też tak, że gość na jednym albumie ma przebłyski prawdziwego geniuszu i ma słabsze hard rockowe momenty, które i tak stoją na poziomie dość wysokim, ale zmieszane z prawdziwymi perełkami tworzą dość dziwne zestawienie i wydają się nawet słabsze niż są.
Pierwsze cztery albumy naprawdę fajne. Reszta to już tylko hard rock, ale i tak hard rock z wyższej półki niż przekrój gatunku, no i trochę pop rocka też się na tych późniejszych albumach znajdzie. Mi tam to nie pachnie Lynyrd Skynyrd, bo to jakieś takie za mało amerykańskie. Pachnie mi to bardziej białym knajpianym blues rockiem jak ktoś tutaj pisał. Czuć w tym irlandzką, wyspiarską duszę. Słyszałem, że Lemmy był przez jakiś czas pod wpływem Gallaghera i że wiele lat później kawałki Motorhead aranżował na taką knajpianą produkcję. Chociaż ja jej u Motorhead jako czegoś stałego poza debiutem za bardzo nie dostrzegam. Dobra muzyka, ale nie pozbawiona wpadek i wad.
Kapitan Wołowe Serce napisał: | Studyjnie zdecydowanie lepiej grał z Taste. |
Fakt. Taste po prostu mnie rozgniótł po tym jak znałem już coś z jego późniejszych nagrań z własnym zespołem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
che
Hipopotam
Dołączył: 26 Gru 2011
Posty: 1967
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:41, 11 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Zaczynam ostatnio doceniać takie granie. Podobnie mam z Vanem Morrisonem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:53, 12 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Kapitan Bomba napisał: | Mam ambiwalentne odczucia co do jego dyskografii. Lubię gościa, bo potrafił wiele razy zagrać z fantazja godną podziwu, ale nie będę bezkrytyczny. Koncert z Irish Tour 74 jest po prostu zajebisty. Reszta jest niestety nierówna. Pierwsze albumy bardzo dobre, późniejsze wyraźnie słabsze. |
Dokładnie. Dla mnie Rory rozpierdalał tylko na koncertach (albo z Taste), natomiast te jego solowe studyjne płyty, może poza pierwszą, są najwyżej dobre, ale w ogóle nie oddają potencjału ani tej muzyki, ani Gallaghera jako gitarzysty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
che
Hipopotam
Dołączył: 26 Gru 2011
Posty: 1967
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:28, 12 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Kapitan Wołowe Serce napisał: | Dla mnie Rory rozpierdalał tylko na koncertach (albo z Taste), natomiast te jego solowe studyjne płyty, może poza pierwszą, są najwyżej dobre, ale w ogóle nie oddają potencjału ani tej muzyki, ani Gallaghera jako gitarzysty. |
Jeszcze słabiutko go znam, ale Deuce bardzo mi się spodobała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:53, 12 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Dla mnie jest spoko, ale i tak wolę koncertówki. No i pierwsza trafia do mnie bardziej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
RoryGallagher
Wafel
Dołączył: 15 Lut 2017
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:04, 13 Marzec 2017 Temat postu: |
|
Rory Gallagher to mój ulubiony wykonawca solowy, przynajmniej jeśli chodzi o rock i blues. I jeden z ulubionych gitarzystów. "Irish Tour '74" to jedna z najlepszych koncertówek, mnóstwo energii i porywających improwizacji. Osobiście bardziej cenię studyjny debiut, na którym Rory pokazał się przede wszystkim jako świetny kompozytor. To bardziej stonowany album, w przeciwieństwie do czadowego "Irish Tour", dlatego trzeba znać je oba, żeby mieć pełniejszy obraz twórczości Gallaghera. Drugi album, "Deuce", niewiele ustępuje poprzednikowi. Na tym longplayu po raz pierwszy nawiązał do tradycyjnej muzyki swojej rodzimej Irlandii - w rewelacyjnym "I'm Not Awake Yet". Później bywało różnie, zdarzały się słabsze albumy, ale jakiejś tandety nigdy nie nagrał. Osobiście lubię te bardziej hardrockowe longplaye z drugiej połowy lat 70. - szczególnie "Calling Card" i "Top Priority" - choć nie mogą się równać z trzema wymienionymi wyżej.
Przed rozpoczęciem kariery solowej Rory nagrał dwa dobre albumy z grupą Taste - stricte bluesrockowy "Taste" i bardziej różnorodny "On the Boards", na którym słychać wpływy folku, psychodelii, a nawet jazzu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|