Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tybin
Nosal
Dołączył: 15 Kwi 2016
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:01, 04 Maj 2016 Temat postu: Spiritual jazz |
|
Ostatnio mnie wzięło na tego typu klimaty i szperając po sieci zauważyłem, że nie ma tutaj nigdzie takiego wątku, więc postanowiłem założyć. Może znacie i jesteście w stanie polecić coś dobrego w tych klimatach.
W dużym skrócie: Nurt zapoczątkowany przez Johna Coltrane'a albumem "A Love Supreme". Swoją złota erę miał w drugiej połowie lat 60 i na początku 70. Stylistycznie jest to jazz z pogranicza awangardy i free, z mocnymi naleciałościami muzyki etnicznej (zarówno Afryka jak i Azja) oraz religijnej (Buddyzm, Hinduizm itp.), kładący bardzo mocny nacisk na duchowy (stąd nazwa), transcendentalny (nie lubię tego słowa, jest ostro nadużywane, ale tutaj bardzo pasuje) wymiar muzyki. Często był powiązany z politycznymi i religijnymi afro-amerykańskimi organizacjami.
***
Lista ulubionych z lat 60/70:
Dane Belany - Motivations
Philip Cohran and the Artistic Heritage Ensemble - The Malcolm X Memorial (A Tribute in Music)
Don Cherry - Don Cherry
Alice Coltrane - Cosmic Music
Alice Coltrane - Journey in Satchidananda
Alice Coltrane - Ptah, the El Daoud
Alice Coltrane - Universal Consciousness
John Coltrane - A Love Supreme
John Coltrane - Ascension
John Coltrane - Concert in Japan
John Coltrane - Expression
John Coltrane - Kulu Sé Mama
John Coltrane - Meditations
John Coltrane - Om
Eddie Gale - Eddie Gale's Ghetto Music
Hannibal - Hannibal
Hannibal - The Angels of Atlanta
Billy Harper - Capra Black
Albert Heath - Kawaida
Joe Henderson - The Elements
Rahsaan Roland Kirk - Prepare Thyself to Deal With a Miracle
Mtume - Rebirth Cycle
The Pyramids - Lalibela
The Pyramids - King of Kings
Steve Reid - Nova
Steve Reid - Rhythmatism
Pharoah Sanders - Black Unity
Pharoah Sanders - Deaf Dumb Blind (Summun Bukmun Umyun)
Pharoah Sanders - Elevation
Pharoah Sanders - Karma
Pharoah Sanders - Thembi
Irène Schweizer Trio - Jazz Meets India
Sun Ra - Cosmos
Sun Ra - Space Is the Place
McCoy Tyner - Asante
McCoy Tyner - Echoes of a Friend
Michael White - The Land of Spirit and Light
World's Experience Orchestra - The Beginning of a New Birth
Bardziej współczesne:
Nat Birchall - Sacred Dimension
Kelan Phil Cohran - African Skies
Matthew Halsall & The Gondwana Orchestra
Nicole Mitchell - Afrika Rising
David Murray - Spirituals
Matana Roberts - Coin Coin Chapter One: Gens de couleur libres
David S. Ware Quartet - Godspelized
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:51, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
Bardzo spoko nurt, tylko nie wiadomo co on za jeden, dlatego nie było o nim wątku. Jak przyglądam się Twojej liście widzę, że jest tam wiele płyt, których w życiu bym do tego nurtu nie przyporządkował (połowa płyt Coltrane'a u góry to dla mnie po prostu free i tyle), z drugiej strony albumy, którymi sam definiuję spiritual, jak Enlightenment Tynera, Kawaida Alberta Heatha, czy tam jakieś rzeczy Mtume [EDIT: widzę, że jednak jest, ale on miał sporo tych projektów i to ładnych parę lat starszych, więc jakoś nie zauważyłem], które są z reguły esencją gatunku u Ciebie się nie pojawiły. Więc nie wiem.
Wydaje mi się, że w czasach kiedy to wszystko grali murzyni, czyli od połowy 60' do połowy 70' to raczej był jakiś pomysł na wzbogacenie free i na dalsze wgłębienie się w klimaty "płyńmy łodzią do Afryki, bo biali nas biednych bijo murzynów!" i w sumie skupiło się to wszystko na połączeniu w jedno pomysłów McCoya i Faraona i gdzieś tam duch Koltrejna unosił się nad tym i tyle. A wszyscy późniejsi ludkowie po prostu odgrzewali kotleta, czy tam wyciskali sok z wyciśniętej cytryny. Nie mówię, że byli nie spoko, bo David S. Ware , albo William Parker, albo teraz obecnie Matana Roberts i (serio tak uważam kurde!) Kamasi Washington to świetna muzyka. Ale to jednak jest zupełne retro. Już w późnych latach 70' to praktycznie było retro, a co dopiero teraz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Śro 15:26, 04 Maj 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tybin
Nosal
Dołączył: 15 Kwi 2016
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:20, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
Przecież "Kawaida" Heatha oraz "Rebirth Cycle" Mtume są na liście, nawet wytłuszczone, zaś Tynera są dwa inne albumy, choć "Enlightenment" nie słyszałem i sprawdzę w takim razie. Coltrane wrzuciłem bo większość internetowych stron podaje jako protoplastę, oraz sam zainteresowałem się dzięki niemu tym nurtem. Ale fakt, to przede wszystkim fantastyczny free.
To prawda, że granice spiritual jazzu są bardzo płynne i często umowne, w zasadzie ja go bardziej traktuję jako pewną etykietkę, która obejmuje płyty z różnych gatunków jazzu, ale wyróżniające się podobnymi cechami i ideami.
No tak, tu się zgodzę, większość gatunków tak powstała, pojawił się pomysł, inni podchwycili i zaczęli grać w ten sposób. Z tym, że jedni robili to lepiej i bardziej pomysłowo, inni po prostu perfidnie kopiowali. Mnie własnie chodzi o te lepsze akty 'wyciskania cytryny'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:31, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
Co do Trane'a, to mam wrażenie, że wiele z tych płyt (Ascension, Meditations, Om - chociaż przy tym można by się zastanawiać) wkłada się do spiritualu bardziej przez otoczkę niż samą muzykę. Zwłaszcza Ascension to free jak z obrazka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:16, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
Kapitan Wołowe Serce napisał: | Co do Trane'a, to mam wrażenie, że wiele z tych płyt (Ascension, Meditations, Om - chociaż przy tym można by się zastanawiać) wkłada się do spiritualu bardziej przez otoczkę niż samą muzykę. Zwłaszcza Ascension to free jak z obrazka |
Natomiast "A Love Supreme" to przecież jeszcze w miarę zachowawczy album (dlatego bywa ceniony nawet przez januszy) i tam tylko jeden utwór by się do spiritualu kwalifikował. Ogłaszanie go, jako pierwszego albumu spiritual-jazzowego przypominałoby twierdzenie głoszące, że biały album Beatlesów jest proto-punkowy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Śro 19:17, 04 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tybin
Nosal
Dołączył: 15 Kwi 2016
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:53, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
Oczywiście, że chodzi w bardzo dużym stopniu o otoczkę, całe to pierdolenie o Bogu, miłości i przemawianiu do ludzkich dusz za pomocą miłości. Może źle się wyraziłem w tym poście pisząc o "zapoczątkowaniu", nie chodziło mi o czystość gatunkową, czy twardą linię odgradzającą jedno od drugiego (bo takiej nie ma, jak zaznaczyłem, to bardzo rozmyta etykieta), chodziło mi o punkt w historii muzyki, który można uznać za zalążek spiritual jazzu, tej idei, która przyświecała innym murzynkom podczas tworzenia swoich uduchowionych łololo kawałków.
Żeby nie czuć się jak na forum masterfula podczas wykłócania się co jest prawdziwym black metalem a co nie jest, zachęcam do opowiedzenia czym dla was jest spiritual jazz (w sumie podoba mi się definicja Kapitana o płynięciu łódką) i polecenia jakiegoś wartościowego albumu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tybin dnia Śro 20:06, 04 Maj 2016, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:28, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
Nie no, to "A Love Supreme" to chyba faktycznie jest początek. Nie mam stuprocentowej pewności, może Mahavishnu, albo B-siede wpadną, to powiedzą, bo obaj są bardziej obcykani w jazzie, ale chyba tak jest właśnie.
Swoją drogą ciekaw jestem skąd to się właściwie wzięło. Bo przecież Coltrane nie wymyślił takiego grania z powietrza. Dla mnie właściwie spiritual brzmi jak drugie wcielenie third streamu, tyle, że tym razem udane. Bo w sumie to jest trochę podobne, jest w tym symfoniczne zadęcie i tak dalej, tylko że inne są proporcje, więcej w tym jazzu, a mniej jakichś dziwnych "białych" naleciałości...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:28, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
Ja się na jazzie i jego nazewnictwie specjalnie nie znam, trudno więc mi się wypowiadać na temat definicji. Dla mnie jako słuchacza istotne jest to, że istnieje nurt zwany free-jazzem, w którym mamy do czynienia z różnym podejściem do materii muzycznej. Z jednej strony mamy jazzowy odpowiednik Mayhem, tyle, że ćwierć wieku starszy i zagrany na trąbach zamiast gitar, z drugiej koncepcja, by osiągać przez muzykę jakieś stany mistyczne. Spiritual jazz to po prostu nazwa jednego stylu. Czy coś kwalifikuje się jako trv spiritual, czy nie, nie ma szczerze mówiąc dla mnie większego znaczenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:29, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
Kapitan Wołowe Serce napisał: | Nie no, to "A Love Supreme" to chyba faktycznie jest początek. Nie mam stuprocentowej pewności, może Mahavishnu, albo B-siede wpadną, to powiedzą, bo obaj są bardziej obcykani w jazzie, ale chyba tak jest właśnie. |
Naprawdę coś oprócz "Psalmu" się kwalifikuje?
Jeśli tak, to szczerze mówiąc ten termin jest mniej do czegokolwiek przydatny, niż mi się zdawało na początku.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Śro 20:31, 04 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:32, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
Co do free jazzowego Mayhem zabawne jest to, że z reguły najbardziej radykalny jazz grali Niemcy. Widocznie ci ludzie mają w sobie coś takiego. Czytałem kiedyś coś o "idealizmie niemieckim", który w praktyce polegał chyba na tym, że ma istnieć teoretycznie jakieś coś - np totalny napiernicz jazzowy - i Niemcy odczuwają głęboką potrzebę dopasowywania praktyki do tej teorii doprowadzając się w trakcie starań do absolutnej ekstremy. Nie wiem czy dobrze to zajarzyłem, ale w muzyce właściwie się sprawdza
Cytat: | Kapitan Wołowe Serce napisał: | Nie no, to "A Love Supreme" to chyba faktycznie jest początek. Nie mam stuprocentowej pewności, może Mahavishnu, albo B-siede wpadną, to powiedzą, bo obaj są bardziej obcykani w jazzie, ale chyba tak jest właśnie. |
Naprawdę coś oprócz "Psalmu" się kwalifikuje?
Jeśli tak, to szczerze mówiąc ten termin jest mniej do czegokolwiek przydatny, niż mi się zdawało na początku. |
Nie wiem czy w ogóle sam termin nie powstał w kontekście tego albumu, albo przynajmniej jego części. Wiesz, zdaje się, że termin "heavy metal" powstał na określenie muzyki Hendrixa, więc...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Śro 20:35, 04 Maj 2016, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:42, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
Kapitan Wołowe Serce napisał: | Czytałem kiedyś coś o "idealizmie niemieckim", który w praktyce polegał chyba na tym, |
Mówienie, że idealizm polega na czymś "w praktyce", jest nieco ryzykownym twierdzeniem...
Cytat: | że ma istnieć teoretycznie jakieś coś - np totalny napiernicz jazzowy |
Jeśli mowa o idealizmie obiektywnym Hegla, to raczej nie ma to być istnienie "teoretyczne". Dla idealistów obiektywnych idee istnieją jak te krowy na łące, wchodzą w relacje, związki przyczynowo-skutkowe itp.
Cytat: | Niemcy odczuwają głęboką potrzebę dopasowywania praktyki do tej teorii doprowadzając się w trakcie starań do absolutnej ekstremy. Nie wiem czy dobrze to zajarzyłem, ale w muzyce właściwie się sprawdza
|
Więc to jest tak: Istnieje idea napierdalacza jazzowego, a właściwie ujmując to w bardziej heglowskim niż platońskim języku - duch napierdalacza jazzowego, jako obiektywne zjawisko kulturowe. Jazzmani tacy jak Coleman, Coltrane i ska to genialne jednostki, przez których duch napierdalacza jazzowego przemawia. Natomiast Niemcy są perfekcjonistami, dlatego starają się ducha jazzowego napierdalacza odwzorować jak najdokładniej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:59, 04 Maj 2016 Temat postu: |
|
No może. Ale wychodzi na to, że oni odwzorowują właśnie jakiś idealny napiernicz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
b-side
Wafel
Dołączył: 29 Mar 2015
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Planeta Melmaq Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:28, 08 Maj 2016 Temat postu: |
|
Cytat: | Nie no, to "A Love Supreme" to chyba faktycznie jest początek. Nie mam stuprocentowej pewności, może Mahavishnu, albo B-siede wpadną, to powiedzą, bo obaj są bardziej obcykani w jazzie, ale chyba tak jest właśnie.
|
No zdecydowanie to jest jeden z pionierskich kamieni milowych, ale pewnie były też rzeczy idące obok. Nie wiem czy takiego "Africa Brass" czy nawet "Village Vanguard" nie można tu zaliczyć do tego nurtu.
Ale nawet "A Love Supreme" to moim zdaniem tylko początki. Jazz zdecydowanie uduchowiony, ale jeśli chodzi o konstrukcję utworów, to jednak bliższy tradycji tego, co wówczas grano, niż tej bardziej kolorowej, wypełnionej wpływami, rytmiką Afryki i Wschodu. Nie wspominając, że to manifest stricte religijny, bez akcentów politycznych czy społecznych, które się potem stale przewijały.
Zresztą sam Coltrane się tak trochę zakopał w tych swoich frytach. Oczywiście jego finalne nagrania to jest czysty geniusz, jeśli chodzi o ekspresję i impro, ale pod względem kompozycji i innych aspektów, to jednak po jego śmierci jego współpracownicy bardzo rozwinęli te muzykę. Przecież płyty od '67 Sandersa czy Coltrane'owej to już inny rozdział.
Z chęcią podrzucą trochę fajnych nazwisk i płytek z gatunku, bo również mam do niego dużą słabość i to w ogóle kopalnia fajnych rzeczy. Jeśli ktoś jest typem diggera-samodzielniaka, to tutaj są takie 2 labele, co to trzeba znać:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez b-side dnia Nie 21:31, 08 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tybin
Nosal
Dołączył: 15 Kwi 2016
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:00, 09 Maj 2016 Temat postu: |
|
Black Jazz Records kojarzę, ale o Strata-East pierwszy raz słyszę, więc dzięki - będę miał co słuchać w najbliższym czasie. Coś konkretnego polecasz z tego katalogu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Vengeance
Wafel
Dołączył: 28 Cze 2015
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 00:56, 10 Maj 2016 Temat postu: |
|
Nie wiedziałam w którym wątku o takim albumie, Barnaba (nie wiem czy kogoś jeszcze by to mogło w ogóle zainteresować, wątpię) a słyszałeś:
[link widoczny dla zalogowanych] ?
gospel, soul i minimal synth to są tagi z RYM i w zasadzie one wszystko oddają (a lo-fi to niezbędny deskryptor gdyż Neutral Milk Hotelowi może powiedzieć "z czym do ludzi") dużo o Jezusie więc chyba spiritual
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Vengeance
Wafel
Dołączył: 28 Cze 2015
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 01:04, 10 Maj 2016 Temat postu: |
|
A Sun Ra nie nagrywał aby klimatów spiritual przed Coltrane'm? Jak na moje - nagrywał, ale to może też zależy od osobistej definicji spiritualu.
o to na przykład - nie jest to spiritual aby?
[link widoczny dla zalogowanych]
(tzn. strona A bo potem jest zwykły bop)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lady Vengeance dnia Wto 01:27, 10 Maj 2016, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 09:14, 10 Maj 2016 Temat postu: |
|
b-side napisał: | Ale nawet "A Love Supreme" to moim zdaniem tylko początki. Jazz zdecydowanie uduchowiony, ale jeśli chodzi o konstrukcję utworów, to jednak bliższy tradycji tego, co wówczas grano, niż tej bardziej kolorowej, wypełnionej wpływami, rytmiką Afryki i Wschodu. Nie wspominając, że to manifest stricte religijny, bez akcentów politycznych czy społecznych, które się potem stale przewijały. |
Ja bym prosił eksperta o uszczegółowienie jednej kwestii terminologicznej. Mianowicie, czy "spiritual" to nazwa stylu (czy też nurtu, prądu) powstałego na granicy free-jazzu i innych wpływów (afrykańskich, wschodnich itp.), czy to ogólnie jazz, gdzie przewijają się określone wpływy, manifestujący religijne i polityczne poglądy? Pytam, bo po prostu nie wiem.
Na płytach Sandersa współwystępowanie elementów free z bardziej harmonicznie i rytmicznie uporządkowanymi jest konstytutywne dla utworów, które na dany album się składają. Na "A Love Supreme" niczego takiego nie ma. Jest niepodobny do reszty, awangardowy "Psalm", a poza tym w miarę normalne pierdzenie w saksofon tyle że na bardzo wysokim poziomie wykonawczym. Więc jak to w sumie z tym spiritualem jest?
Pytam, bo wydaje mi się istotne, czy przeglądając wątek trafię na zbiór w miarę podobnych stylistycznie płyt, czy na mydło i powidło, któremu towarzyszyły kiedyś jakieś hasła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tybin
Nosal
Dołączył: 15 Kwi 2016
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:32, 10 Maj 2016 Temat postu: |
|
Lady Vengeance napisał: | Nie wiedziałam w którym wątku o takim albumie, Barnaba (nie wiem czy kogoś jeszcze by to mogło w ogóle zainteresować, wątpię) a słyszałeś:
[link widoczny dla zalogowanych] ?
gospel, soul i minimal synth to są tagi z RYM i w zasadzie one wszystko oddają (a lo-fi to niezbędny deskryptor gdyż Neutral Milk Hotelowi może powiedzieć "z czym do ludzi") dużo o Jezusie więc chyba spiritual |
Z tego co widzę, to bardziej soul i jakieś takie gospele, ale przesłucham całe z ciekawości.
Lady Vengeance napisał: | A Sun Ra nie nagrywał aby klimatów spiritual przed Coltrane'm? Jak na moje - nagrywał, ale to może też zależy od osobistej definicji spiritualu.
|
Sun Ra to w ogóle kosmita (z tych normalnych kosmitów, a nie tych co namawiają stare baby do seksu z diabłem) był, więc nie wiem jak go liczyć.
kobaian napisał: | Ja bym prosił eksperta o uszczegółowienie jednej kwestii terminologicznej. Mianowicie, czy "spiritual" to nazwa stylu (czy też nurtu, prądu) powstałego na granicy free-jazzu i innych wpływów (afrykańskich, wschodnich itp.), czy to ogólnie jazz, gdzie przewijają się określone wpływy, manifestujący religijne i polityczne poglądy? Pytam, bo po prostu nie wiem.
Na płytach Sandersa współwystępowanie elementów free z bardziej harmonicznie i rytmicznie uporządkowanymi jest konstytutywne dla utworów, które na dany album się składają. Na "A Love Supreme" niczego takiego nie ma. Jest niepodobny do reszty, awangardowy "Psalm", a poza tym w miarę normalne pierdzenie w saksofon tyle że na bardzo wysokim poziomie wykonawczym. Więc jak to w sumie z tym spiritualem jest?
Pytam, bo wydaje mi się istotne, czy przeglądając wątek trafię na zbiór w miarę podobnych stylistycznie płyt, czy na mydło i powidło, któremu towarzyszyły kiedyś jakieś hasła. |
Chyba nie ma tu żadnego eksperta w tej dziedzinie. Ja bym roboczo przyjął to jako styl powstały na granicy free-jazzu i innych ww. wpływów, jednocześnie często manifestujący religijne poglądy, oraz związany z afro-amerykańska sceną jazzową drugiej połowy lat 60 i początku 70. Trzeba się niestety pogodzić z tym, że ciężko będzie dokałdnie ocenić przynależność gatunkową niektórych płyt, chyba że opracujemy jakąś metodę pomiaru i będziemy na przykład oceniać ilość Sandersów na minutę, ale to bez sensu, więc po prostu załóż, że przeglądając ten wątek natrafisz na mydło i powidło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:45, 10 Maj 2016 Temat postu: |
|
Ja tam myślę, że Sun Ra mógł namawiać stare baby do seksu, czemu nie mógł?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tybin
Nosal
Dołączył: 15 Kwi 2016
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:16, 10 Maj 2016 Temat postu: |
|
Ale jak do takiego z diabłem, to przynajmniej od razu wiadomo, że to nie spiritual. ...hmm czy w takim razie można to nazwać proto black metalem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|