Filmy

Rune of Torment

Natrafiłem na FW na film z najlepszym tytułem wszech czasów. Oto przed państwem Kot w mózgu

[link widoczny dla zalogowanych]

megadziobak

Po deszczu
Wyjątkowy film, prosty, prawie banalny, lecz przy tym piękny i mądry. Nietypowy jak na kino samurajskie (w zasadzie ciężko nazwać ten film samurajskim) tak samo jak nietypowym samurajem jest główny bohater. Mnie osobiście urzekł. Może przesadzam z zachwytami ale dawno żaden film nie sprawił, że czułem się tak lekko ;__;
Ten film mocno różni się od tych monumentalnych dzieł w stylu "Ran", "Bunt" itp. więc polecam nawet jak ktoś nie trawi japońskiego kina Exclamation

Rune of Torment

To jest całkowicie przeciwny biegun od takiego Buntu, to ciepłe, pozytywne humanistyczne dzieło. Piękne kadry nie wprawiają tutaj w osłupienie a w błogostan. Dużo moich znajomych na filmwebie oceniło ten film bardzo nisko, bo wszyscy się spodziewali nowej Straży Przybocznej a dostali film - pejzaż. Bardzo lubię i nieraz mam ochotę wrócić, najlepiej obejrzeć ten film w drewnianej chatce przy odgłosach stukającego deszczu.

I ten Tatsuya Nakadai w tle jako hołd dla samego siebie Exclamation

lomyrin

Ej, kojarzy ktoś taki film sajens fikszyn co to tam pelno ufoli było roznych typów, a ludzie już wyginęły za wyjatkiem jednego osobnika, który nie był człowiekiem w dzisiejszym rozumieniu tylko kawałkiem rozciągniętej ludzkiej skóry z oczami i ustami i trzeba było go co moment nawilzac, bo inaczej to by pękł.

megadziobak

Nie, ale brzmi spoko.

Rune of Torment

La Jetée czyli pierwowzór 12 Małp.

Nie jestem fanem formy w jakiej pokazany został film i także rozwiązania zastosowane w scenariuszu były jakieś nie do końca przekonujące. Będąc fanem filmu Terry'ego miałem spore oczekiwania co do surrealistycznego, czarno-białego pierwowzoru ale mimo tego, że klimat niby jest to 12 Małp znacznie bardziej mi się podoba.

megadziobak

Obejrzałem "Śmierć przez powieszenie". Rune, ciekawi mnie, jaką "klamrę kompozycyjną" znalazłeś... Dla mnie, jakkolwiek poszczególne sceny są raczej zrozumiałe, to sensu całości nie mogę ogarnąć, nie wiem już co wydarzyło się tam naprawdę, a co było snem, w dodatku czyim snem? Pogubiłem się zupełnie w rozdziale "R FINALLY BECOMES R". Zakończenie wydaje mi się w miarę jasne samo w sobie, jednak nie wytłumaczyło mi o co chodziło przedtem.

"KRÓTKI FILM O ZABIJANIU" SIĘ PRZY TYM CHOWA.

Rune of Torment

Dla mnie wszystko od sceny powieszenia R było jego próbą rozrachunku z własną świadomością, tożsamością i poczuciem winy. To wszystko działo się w głowie R w przeciągu tych 8miu czy 9ciu minut, które miały dzielić powieszenie od śmierci. Każda kolejna scena jest praktycznie coraz bardziej surrealistyczna, bo mózg R degenerował się od braku dostaw tlenu i inkorporował ostatnich spotkanych ludzi do swojej rodziny i wszystkie te inne schizy.

megadziobak

Ma to sens, chociaż właściwie nie ma to wielkiego znaczenia. Przez film przewija się tyle ciekawych myśli na różne tematy, nie tylko winy i kary, że w sumie co za różnica czy był to sen, psychika skazańca czy jeszcze co innego.

che

zuy_pan

A ja nadrabiam zaległości z Lyncha, jakiś czas temu Lost Highway, a dzisiaj Mullholand Drive, w sumie filmy o podobnej konwencji łączenia fikcji z rzeczywistością, ale bardziej podobała mi się technicznie i pod względem postaci Autostrada, ale minimalnie.

LH- 10/10
MD- 9/10.

A jutro sobie obejrzę Blue Velvet.

che

Nie zapomnij o Dzikości Serca... chyba, że już widziałeś.

zuy_pan

Widziałem, jeden z nielicznych filmów z dużą rolą Nikolasa Klatki który jest naprawdę dobry.

megadziobak

I o Głowie do wycierania... To jest dopiero pojebane Shocked

O ile w przypadku Autostrady i MD masz uczucie "oł men ale pokręcone" to przy Głowie do wycierania jest to raczej "japierdolecotokurwajest".

che

Na koniec Prosta Historia. Tak na rozluźnienie.

zuy_pan

Od "Island Empire" nic Lyncha raczej nie jest bardziej pojebane, a to już widziałem dość dawno, wtedy znałem tylko "Człowieka słonia", czyli mimo wszystko dosyć konwencjonalny film jeżeli chodzi o rozwiązania fabularne, do tego bardzo "ładny" jak na Lyncha, więc sobie obejrzałem Island Empire, wtedy w miarę świeży film i przez tydzień później dochodziłem o czym ten film, kurwa, był. Po takim doświadczeniu Lost Highway i Mullholland Drive to bułka z masłem pod względem zawiłości fabuły. Głowę do wycierania mam w planach bliskich.

megadziobak

Głowa do wycierania to zupełnie inne klimaty niż MD i LH (Inland Empire nie oglądałem więc nie wiem). Ten film nie jest zawiły, on jest po prostu chory... Niektóre sceny chyba wolałbym wymazać z pamięci ;-(

i tak kiedyś znowu go obejrzę

zuy_pan

Wiem, słyszałem, to surrealizm jest, więc spodziewam się Psa Andaluzyjskiego do potęgi 12.

Twisted Nerve

zuy_pan

"Alfabet" to dużo ciekawsza pozycja, tutaj to są jakieś tam eksperymenty typu "kurde, zobaczymy co wyjdzie", Alfabet jest już w miarę przemyślany i daje to czadowy efekt.