Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 23:46, 10 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Niepokonany Herakles napisał: | doggod napisał: | Z tym mordowaniem to chyba przesada. On początkowo był zwykłym "kaowcem", który co najwyżej dekorował świetlice wojskowe a następnie instruktorem... |
W stopniu majora? Hmmm. |
W stopniu majora to kierował sekcją, która zajmowała się stawianiem zadań gupim kałowcm. Był typowym "politycznym". Ten, kto był w wojsku, to wie czym się zajmowali politruki. Oni rzadko na zgrupowania poligonowe jeździli, a co dopiero na jakieś akcje bojowe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 01:07, 11 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Ale on był TW Informacji Wojskowej. A to już nie przelewki. Przypadkiem wzięli go do KBW, przypadkiem dochrapał się stopnia majora i przypadkiem współpracował z IW. Trochę dużo tych zbiegów okoliczności, aby dawać wiarę we wszystko, co powie. Równie dobrze mógł być po prostu agentem IW, który miał ze stanowiska KaOwca, przyglądać się nastrojom w podległych mu jednostkach i informować, kogo trzeba. A to już byłaby spora plama w życiorysie.
Ale tu nawet nie chodzi o to kim był w czasach stalinizmu, ale jak to kontrastuje z rolą autorytetu moralnego ludzi ze środowisk Gazety Wyborczej i KryPy. Ja jestem w stanie zaakceptować twierdzenie Schopenhauera, że filozof jak drogowskaz, nie musi iść drogą, którą wskazuje, ale wówczas musi odwoływać się do siły argumentacji a nie autorytetu. A tu, przypomnijmy choćby jeden z ostatnich jego wywiadów, gdzie tow. Sierakowski biegnie spytać niekwestionowany autorytet moralny, co ma począć, bo ci wredni ksenofobiczni Polacy, nie chcą muzułmanów przyjmować. A ten zaczyna pierniczyć, że Europa musi się przyzwyczaić do zamachów terrorystycznych. Przecież ręce i nogi opadają.
Natomiast, odnośnie jego działalności na polu socjologii, miałbym kilka zarzutów. Po pierwsze, metodologia. Żyjemy w czasach, gdy jak nigdy wcześniej nauki społeczne mają ogromne pole do popisu. Mamy mnóstwo ośrodków akademickich na całym świecie i mamy komputery, które mogą zliczać ogromne ilości danych statystycznych oraz globalizację, dzięki której można przeprowadzać transkulturowe badania w najodleglejszych zakątkach naszego globu. I w takim pejzażu miejsce dinozaura, który pykając fajeczkę w zaciszu swojego gabinetu, mówi: "Czytałem ostatnio Rorthy'iego i dzięki temu dostrzegłem istotne procesy zachodzące w społeczeństwie", jest w muzeum, ewentualnie w jakimś skansenie, ale na pewno nie na piedestale przeznaczonym dla najwybitniejszych przedstawicieli nauk społecznych.
Po drugie, Bauman choć sam postmodernistą z krwi i kości wcale nie był, dorobił do filozofii wyznawanej przez grupkę ekscentrycznych francuskich myślicieli, filozofii, dodajmy, absolutnie niekomunikatywnej w swojej formie i nie mającej wiele wspólnego z żadnymi oddolnymi ruchami społecznymi, otoczkę wyrazicielki poważnych kulturowych i cywilizacyjnych przemian. Wicie, rozumicie, nowoczesność zawiodła, bo wybudowała obozy koncentracyjne, ale psychoanalityk wciskający swoim słuchaczom kit, że opiera swoje twierdzenia na topologii matematycznej, albo historyk, który nie mając żadnego wykształcenia z zakresu psychiatrii, pisze wzięte książki na temat chorób psychicznych, to jest właśnie odpowiedź na bolączki nowoczesności. A tak w ogóle, przed epoką pomo, żyliśmy w cieniu wielkich, wszechogarniających narracji. Tak, właśnie tak, gdyby nie Derrida, bylibyśmy wciąż kartezjanistami, kantystami czy heglistami. Nic tam, że budowę wielkich systemów odrzucono 100 lat wcześniej, a w XX wieku żaden poważany myśliciel, czy to analityk, czy fenomenolog, czy egzystencjalista, tego nie proponował. Liczy się to, co twierdził Goebbels i Rosenberg. Z całym szacunkiem, ale nie potrafię myśli Baumana traktować poważnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Śro 06:42, 11 Styczeń 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 07:45, 11 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Ale on był TW Informacji Wojskowej. A to już nie przelewki. Przypadkiem wzięli go do KBW, przypadkiem dochrapał się stopnia majora i przypadkiem współpracował z IW. Trochę dużo tych zbiegów okoliczności, aby dawać wiarę we wszystko, co powie. Równie dobrze mógł być po prostu agentem IW, który miał ze stanowiska KaOwca, przyglądać się nastrojom w podległych mu jednostkach i informować, kogo trzeba. A to już byłaby spora plama w życiorysie.
. |
Nikt nie mówi o przypadku. Szybkie awanse w wojsku po wojnie (i w czasie wojny) były czymś normalnym. Nie trzeba było latać z pukawką po lasach za jakimiś terrorystami, by taki awans uzyskać. Donosicielstwo to paskudna sprawa, wciąż obecna.... Ponoć to objaw zachowania obywatelskiego. W Niemczech, z tego co wiem, obywatele jeden na drugiego "donosi" na policję, np. w sprawie łamania przepisów drogowych, i jest to sprawa powszechnie akceptowalna, a nawet wskazana. A u nas mówi się o kapowaniu czy donoszeniu. Wielu ludzi (i mogę sie założyć, że do nich Baumann należał) w tamtych czasach głęboko wierzyło, że ten nowy ustrój państwowy wymaga pielęgnacji, wymaga stworzenia nowych standardów, wielu też chciało, aby wlaśnie ten system był wspólnym dobrem dla wszystkich ludzi. Bez ciągłego korygowania nieakceptowalnych zachowań, które było efektem tegoż donoszenia (kapowania), ten system nie mógł się udać. I tak się nie udał, co wiemy.... Ale z drugiej strony Polacy donosili na siebie za niemieckiej okupacji, i donosili za sowieckiej.... ciężko powiedzieć, jakie były motywy kapusiów.... Jedni to robili ze zwyczajnej złośliwości, drudzy dla osiągnięcia korzyści, a jeszcze inni ze zwyczajnych pobudek ideologicznych, przejaskrawionych nadziei na lepszy świat.... Myślę, że do tych ostatnich należał Baumann. Tak czy inaczej, nawet jęsli uznać "kapowanie" za czyn niemoralny, to mu jeszcze daleko do mordowania ludzi. Ja wiem z czym się wiązało to kapowanie w tamtych czasach. Mam z tym problem, jak go oceniać.... Gdzie powinna być położona granica pomiędzy empatią a tzw. racją stanu, która dotyczy tzw. dobra wspólnego. To jest kwestia, tak myślę, pewnej hierarchii wartości.... Zawsze przecież nam wpajano wartości patriotyczne, zgodnie z którymi dobro narodu jest ważniejsze od jednostki.
kobaian napisał: | Ale tu nawet nie chodzi o to kim był w czasach stalinizmu, ale jak to kontrastuje z rolą autorytetu moralnego ludzi ze środowisk Gazety Wyborczej i KryPy. Ja jestem w stanie zaakceptować twierdzenie Schopenhauera, że filozof jak drogowskaz, nie musi iść drogą, którą wskazuje, ale wówczas musi odwoływać się do siły argumentacji a nie autorytetu. A tu, przypomnijmy choćby jeden z ostatnich jego wywiadów, gdzie tow. Sierakowski biegnie spytać niekwestionowany autorytet moralny, co ma począć, bo ci wredni ksenofobiczni Polacy, nie chcą muzułmanów przyjmować. A ten zaczyna pierniczyć, że Europa musi się przyzwyczaić do zamachów terrorystycznych. Przecież ręce i nogi opadają.
. |
Podobnie jest z artystami. Wielu z nich to moralne kanalie, ale społeczeństwa, czy kultura nie widzi problemu, by promować ich sztukę i się nią ekscytować. Wiem, że to trudne i sam mam z tym problem, ale należy oddzielić życie osobiste naukowca... artysty od ich dorobku, tak mi się wydaje. Sierakowski też nie jest specjalnie z mojej bajki, ale trudno winić Baumanna o to, że ktoś przychodzi do niego i pyta się, "jak żyć, panie psorze?" Z tym terroryzmem to miał chyba rację, analizując to, co dzieje się na świecie. Przecież to stwierdzenie Baumanna nie było jednoznaczne z tym, że należy się poddać, albo zaakceptować, tylko, że będzie to miało miejsce coraz częściej i należy z tym jakoś żyć. Przynajmniej ja to tak zrozumiałem... Zresztą nie chcę tu występować w roli adwokata Baumanna. Moje wypowiedzi w tej sprawie mają charakter jedynie tonowania tej wyolbrzymionej, moim zdaniem, niechęci wobec tego człowieka.
Oczywiście każda osoba publiczna musi się liczyć z tym, że nie tylko jej dorobek naukowy czy artystyczny podlega ocenie społecznej. I ja to rozumiem. Zawsze jednak rodzi się pytanie, czy wszyscy ludzie muszą uprawiać tabloidową narrację?
Reasumując, mam do niego żal również, żeby nie było tak, że go chce bronić. Ja na jego miejscu konkretnie określiłbym się w swym stosunku do przeszłości. On tego nie zrobił... Ale myślę, że ten, kto chce poznać jego stosunek do przeszłości, to znajdzie go w jego książkach, chociażby w tych najgłośniejszych, o jego ponowoczesności...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Śro 07:46, 11 Styczeń 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:37, 11 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | Podobnie jest z artystami. Wielu z nich to moralne kanalie, ale społeczeństwa, czy kultura nie widzi problemu, by promować ich sztukę i się nią ekscytować. Wiem, że to trudne i sam mam z tym problem, ale należy oddzielić życie osobiste naukowca... artysty od ich dorobku, tak mi się wydaje. |
W wypadku artysty sprawa wydaje mi się akurat w miarę prosta. Przecież dla przykładu, cokolwiek Polański robił z dziewczynkami w basenach, nie wpływa w ogóle na to, czy jego filmy są dobre, czy złe. Jeżeli Piesiewicz wciągał narkotyki głosując równocześnie w senacie ustawy penalizujące narkotyki, to też nie ma większego wpływu na to, czy był dobrym, czy złym scenarzystą. Nawet jeżeli mamy sztukę, którą sami twórcy wiązali z szerzeniem jakiejś paskudnej ideologii, to stosunkowo łatwo oddzielić jej walory estetyczne od kwestii ideologiczno-politycznych. Np. muzyka Wyatta, czy Henry Cow robi na mnie spore wrażenie, ale nie polega przecież ono na tym, żebym miał wieszać sobie portret Lenina w pokoju i lecieć z pieśnią na ustach na demonstrację organizowaną przez partię Razem.
Natomiast gdy rozmawiamy o filozofii, czy naukach społecznych, sytuacja się nieco komplikuje. Są filozofowie i naukowcy, którzy zajmują się z gruntu abstrakcyjnymi tematami. Moralne, czy niemoralne prowadzenie się filozofa, nie wpływa przecież na to, czy np. logika wielowartościowa jest przydatna, czy jego definicja determinizmu jest adekwatna, a koncepcje epistemologiczne trafne lub nie. W etyce, czy filozofii społecznej, jest trochę inaczej. Z tymże i tam nie brakuje tematów abstrakcyjnych, gdzie postawa samego myśliciela niewiele zmienia. Nie mam szczerze mówiąc najmniejszego pojęcia o życiu prywatnym Charlesa Stevensona, Johna Rawlsa, czy Roberta Nozicka, ale nie mam też pojęcia, do czego mi się taka wiedza mogłaby przydać przy analizowaniu ich teorii. Co innego natomiast, gdy myśliciel wkracza na szczegółowe kwestie etyczne i formułuje postulaty, co robić, jak postępować itp. Sądzę, że gdyby np. Peter Singer okazał się hipokrytą, który potajemnie konsumuje tony mięsa, ubiera się w skóry a urlop spędza na Safari, mocno nadszarpnęłoby to wizerunek konsekwentnego utylitarysty broniącego praw zwierząt. Przy czym Singer i tak dysponuje tu jakimś systemem twierdzeń, który można oceniać bez względu na postawę samego autora. Natomiast są też przemyślenia wygłaszane przez różnych filozofów ex cathedra, bez jakiegoś wyraźnego zakorzenienia w szerszym systemie twierdzeń i one niestety tracą całą moc w sytuacji, gdy autor okazuje się hipokrytą, albo niezbyt ciekawym pod względem moralnym typem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Śro 11:38, 11 Styczeń 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:14, 11 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | doggod napisał: | Podobnie jest z artystami. Wielu z nich to moralne kanalie, ale społeczeństwa, czy kultura nie widzi problemu, by promować ich sztukę i się nią ekscytować. Wiem, że to trudne i sam mam z tym problem, ale należy oddzielić życie osobiste naukowca... artysty od ich dorobku, tak mi się wydaje. |
W wypadku artysty sprawa wydaje mi się akurat w miarę prosta. Przecież dla przykładu, cokolwiek Polański robił z dziewczynkami w basenach, nie wpływa w ogóle na to, czy jego filmy są dobre, czy złe. Jeżeli Piesiewicz wciągał narkotyki głosując równocześnie w senacie ustawy penalizujące narkotyki, to też nie ma większego wpływu na to, czy był dobrym, czy złym scenarzystą. Nawet jeżeli mamy sztukę, którą sami twórcy wiązali z szerzeniem jakiejś paskudnej ideologii, to stosunkowo łatwo oddzielić jej walory estetyczne od kwestii ideologiczno-politycznych. Np. muzyka Wyatta, czy Henry Cow robi na mnie spore wrażenie, ale nie polega przecież ono na tym, żebym miał wieszać sobie portret Lenina w pokoju i lecieć z pieśnią na ustach na demonstrację organizowaną przez partię Razem.
Natomiast gdy rozmawiamy o filozofii, czy naukach społecznych, sytuacja się nieco komplikuje. Są filozofowie i naukowcy, którzy zajmują się z gruntu abstrakcyjnymi tematami. Moralne, czy niemoralne prowadzenie się filozofa, nie wpływa przecież na to, czy np. logika wielowartościowa jest przydatna, czy jego definicja determinizmu jest adekwatna, a koncepcje epistemologiczne trafne lub nie. W etyce, czy filozofii społecznej, jest trochę inaczej. Z tymże i tam nie brakuje tematów abstrakcyjnych, gdzie postawa samego myśliciela niewiele zmienia. Nie mam szczerze mówiąc najmniejszego pojęcia o życiu prywatnym Charlesa Stevensona, Johna Rawlsa, czy Roberta Nozicka, ale nie mam też pojęcia, do czego mi się taka wiedza mogłaby przydać przy analizowaniu ich teorii. Co innego natomiast, gdy myśliciel wkracza na szczegółowe kwestie etyczne i formułuje postulaty, co robić, jak postępować itp. Sądzę, że gdyby np. Peter Singer okazał się hipokrytą, który potajemnie konsumuje tony mięsa, ubiera się w skóry a urlop spędza na Safari, mocno nadszarpnęłoby to wizerunek konsekwentnego utylitarysty broniącego praw zwierząt. Przy czym Singer i tak dysponuje tu jakimś systemem twierdzeń, który można oceniać bez względu na postawę samego autora. Natomiast są też przemyślenia wygłaszane przez różnych filozofów ex cathedra, bez jakiegoś wyraźnego zakorzenienia w szerszym systemie twierdzeń i one niestety tracą całą moc w sytuacji, gdy autor okazuje się hipokrytą, albo niezbyt ciekawym pod względem moralnym typem. |
Ale czy w przypadku Baumanna jest tak samo? Przecież Baumann opisywał rzeczywistość, przyczynowo-skutkowe procesy społeczne, niebezpieczeństwa, jakie niesie za sobą przyjęty system gospodarczo-społeczny. Przecież jego dorobek nie ma charakteru etycznego, nie zajmował się aksjologią. Poza tym, tytuły naukowe nadaje się nie ze względu na moralną postawę, tylko za konkretne wyniki w jakimś obszarze wiedzy (o ile oczywiście te wyniki nie zostały osiągnięte amoralną działalnością, np. plagiatem). Każdy z nas miał takich nauczycieli/wykładowców, o których wiedzieliśmy, że moralnie są kanaliami, nie szanowaliśmy ich jako ludzi, ale ich wiedza była taka, że wzbudzała podziw.
A co do artystów, ale i też naukowców. Doskonale wiesz przecież, jak wygląda teraz sytuacja w Polsce. Dwa plemiona okopały się na swoich przyczółkach i toczą permanentną wojnę. Jeśli jakiś artysta lub naukowiec, albo inny celebryta powie coś wbrew jednej ze stron, momentalnie traktowany jest jak jakiś wróg narodu, a jego dorobek uważa się za beznadziejny lub radykalnie deprecjonowany. Polityka tak przeżarła już umysły, że nawet nauka czy sztuka zostały kompletnie spacyfikowane w celu potwierdzania lub zaprzeczania czyjejś tożsamości światopoglądowej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Śro 14:15, 11 Styczeń 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:29, 11 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | Ale czy w przypadku Baumanna jest tak samo? Przecież Baumann opisywał rzeczywistość, przyczynowo-skutkowe procesy społeczne, niebezpieczeństwa, jakie niesie za sobą przyjęty system gospodarczo-społeczny. Przecież jego dorobek nie ma charakteru etycznego, nie zajmował się aksjologią. |
Bauman był marksistą, który wprowadzał nowy socjalistyczny porządek z karabinem/piórem/donosem (w zależności od wersji wydarzeń). Czy to ma wpływ na jego diagnozę? Sądzę, że tak. Twierdzi, że ponowoczesność zerwała z wielkimi narracjami, podczas gdy fakty mówią, że epoka wielkich narracji to był XIX wiek. Jego diagnoza już na tym etapie jest obarczona jego własnym doświadczeniem, gdzie on osobiście rzeczywiście był zaangażowany we wprowadzanie założeń pewnej XIX-wiecznej wielkiej narracji w życie. Więc jego diagnozę można traktować jako próbę zrzucenia indywidualnej odpowiedzialności za swoje wybory na "kolej dziejów" - wicie rozumicie, wtedy tkwiliśmy wszyscy w nowoczesności, ale dziś mamy ponowoczesność, więc jesteśmy ok. Wtedy też byliśmy ok, no bo zaangażowanie w kontrwywiad, walka z terroryzmem to przecież nic złego. Na tamtym etapie dialektyki dziejów to było w porządku.
Bauman przeszedłszy na stronę ponowoczesnego rewizjonizmu nie pozbył się też marksistowskiej maniery stawiania wszystkiego na głowie. Mamy dane wskazujące, że muzułmanie stanowią ok 10% populacji w UK i równocześnie 50% populacji w więzieniach. Co na to Major-Profesor? Problem polega na tym, że to ludzie zachodu zwykli po prostu penalizować bycie przedstawicielem innej kultury. Przybysze nie respektują praw gospodarzy? Bo gospodarze ich źle traktują, są ksenofobami itp. Jeżeli wziąć pod uwagę jego niechlubną przeszłość, to mamy wyjaśnienie - to był lewicowy fanatyk od samego początku, tylko że jak przeszedł na postmodernizm, to odbiło mu na innym punkcie niż wcześniej. Jego diagnozy natomiast są tak samo funta kłaków warte.
W ogóle mam wrażenie, że narracja Baumana nie jest w stanie zainteresować nikogo, kto nie jest przekonanym lewicowcem o podobnych do niego inklinacjach intelektualnych, bo on tak naprawdę nie odnosi się do dziejów w ogóle, społeczeństwa w ogóle, tylko do przemian jakie zachodziły w jego własnym światku.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Śro 18:29, 11 Styczeń 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vilverin
Brodacz
Dołączył: 02 Kwi 2013
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wielkie Księstwo Krakowskie/Królestwo Galicji i Lodomerii. Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:46, 13 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Cytat: | a jeszcze inni ze zwyczajnych pobudek ideologicznych, przejaskrawionych nadziei na lepszy świat.... |
To żadna taryfa ulgowa. W 1794 r. w Nantes wyrabiano rękawiczki i buty ze skór chłopów i księży. Chodziło o lepszy świat naturalnie. Pobudki u Robespierra i Dantona były szczytne. I u Mao też. I u Pol Pota. I Lenina (napisał nawet całą serię artykułów o potrzebie zniesienia kary śmierci).
Baumann to zbrodniarz najgorszego sortu. Zabici ludzie to tragedia. Przychodzą jednak nowi.
Mordu na intelekcie, który spaczony nie jest w stanie odnaleźć ni prawdy ni piękna, ni miłosierdzia - nie jest w stanie uleczyć nic. Całe pokolenia robaczywieją w ten sposób. Zresztą Baumann nie był kretynem - w drugiej połowie lat 40. wiadomo było czym jest ZSRR i komunizm w jego wydaniu. Wiadomo było czym są łagry i Hłodomor. Jaki lepszy świat chciał budować na tym tow. Baumann? Nie używajmy kalk właściwych zachodnim "pożytecznym idiotom" vel. "gównojadom" (Sartre, Cohn - Bendit), którzy bajali o lepszym świecie mając wszelkie wygody, przyrównując ich do naszych wyrachowanych karierowiczów widzących co nieco.
Nie sądzę aby Twój argument był trafiony.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
che
Hipopotam
Dołączył: 26 Gru 2011
Posty: 1967
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:00, 14 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Kupiłem se na giełdzie winyli Stravinskiego - Les Noces, o, to wydanie:
[link widoczny dla zalogowanych] , za 5 PLN. W sumie w ciemno trochę, bo nie wiedziałem co to za wykonanie itd. Okazało się, że w tym stanie płyty te chodzą po 40 ojro
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez che dnia Sob 19:44, 14 Styczeń 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:26, 16 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Coś dla Kobaiana, Vilverina i innych zainteresowanych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zyx
Wafel
Dołączył: 08 Paź 2013
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:50, 16 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Malkolit napisał: | http://kompromitacje.blogspot.com/2014/04/bauman-przepisuje-z-wikipedii.html
Coś dla Kobaiana, Vilverina i innych zainteresowanych. |
Zaciekawiło mnie, jak GW przekręciła/zmanipulowała wypowiedź z artykułu źródłowego. Chciałem sprawdzić, jak jest w innych newsach na ten temat. Onet to:
Cytat: | A senior Cambridge academic, who asked to not be named, agreed that Professor Bauman had “a strong prima facie case to answer”. |
przetłumaczył na:
Cytat: | Starszy pracownik Cambridge, który chciał pozostać anonimowym, zgodził się, że profesor Bauman ma mocne argumenty. |
LOL
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nihil reich
Hipopotam
Dołączył: 03 Lip 2013
Posty: 1211
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:55, 16 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
"Kompromitacje" są wyborne. Gość jest prawdziwym erudytą, wspaniale demaskuje wszelkiej maści troglodytów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skrzypłocz
Wafel
Dołączył: 28 Lut 2014
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:56, 16 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
"Jesienią 1933 roku Goebbels ogłosił akcję tzw. pomocy zimowej „Winterhilfswerk” czyli nazistowska pomoc zimowa, w ramach której wolontariusze z czerwonymi puszkami rozdawali małe odznaki za datki. Akcja została tak rozpowszechniona, iż stała się składnikiem życia codziennego. Sprzedawano nalepki, które nabywcy natychmiast umieszczali na drzwiach wejściowych do mieszkań, aby uchronić się przed natarczywością kwestarzy. Zbiórki prowadzono także na ulicach, a uczestniczyli w nich ludzie znani z ekranów kin, sportowcy i przywódcy partyjni. O akcji pochlebnie wypowiadał się sam Adolf Hitler:
"Poprzez tak widoczne demonstracje nieustannie poruszamy sumienie naszego narodu i za każdym razem uświadamiamy wam, że należy uważać się za człowieka społeczności i nie unikać poświęceń."
Mazower nazywa ich w swojej książce „Can Rattlers”, czyli ci, którzy pobrzękują puszkami. Byli niezmordowani w zdobyciu jałmużny. Ci, którzy ociągali się z uiszczeniem choćby najmniejszej wpłaty spotykali się z ostracyzmem. Jeden z urzędników, który odmówił wpłaty, argumentując, że jest ona dobrowolna, został oskarżony o wyznawanie „skrajnej wolności”. Zdarzały się nawet zwolnienia z pracy tych, którzy odmówili wzięcia udziału w Winterhilfswerk.
Zaś dziennikarz North American Newspaper Alliance, Dr. Lothrop Stoddard tak opisywał akcję: "(...) każde miasto, miasteczko i wioska w Rzeszy roi się od Brunatnych Koszul, niosących czerwone puszki. Chodzą dosłownie wszędzie. Nie możesz spokojnie usiąść w restauracji czy piwiarni, bo prędzej czy później ktoś do Ciebie podejdzie, pobrzękując ostentacyjnie puszką przed twarzą. Nigdy nie widziałem Niemca, który odmówiłby wrzucenia paru groszy, nawet jeśli równowartość tej kwoty jest mniejsza niż jednego centa. Ludzie kupują malutkie odznaki, żeby pokazać, że oni również dołączyli do akcji. Punktem kulminacyjnym akcji jest Dzień narodowej Solidarności.""
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Skrzypłocz dnia Pon 16:57, 16 Styczeń 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:54, 16 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
"Wiosną 1993 roku Owsiak ogłosił akcję tzw. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w ramach której wolontariusze z czerwonymi puszkami rozdawali małe odznaki za datki. Akcja została tak rozpowszechniona, iż stała się składnikiem życia codziennego. Sprzedawano nalepki, które nabywcy natychmiast umieszczali na drzwiach wejściowych do mieszkań, aby uchronić się przed natarczywością kwestarzy. Zbiórki prowadzono także na ulicach, a uczestniczyli w nich ludzie znani z ekranów kin, sportowcy i przywódcy partyjni. O akcji pochlebnie wypowiadał się sam Lech Wałęsa:
"Poprzez tak widoczne demonstracje nieustannie poruszamy sumienie naszego narodu i za każdym razem uświadamiamy wam, że należy uważać się za człowieka społeczności i nie unikać poświęceń."
Mazower nazywa ich w swojej książce „Can Rattlers”, czyli ci, którzy pobrzękują puszkami. Byli niezmordowani w zdobyciu jałmużny. Ci, którzy ociągali się z uiszczeniem choćby najmniejszej wpłaty spotykali się z ostracyzmem. Jeden z urzędników, który odmówił wpłaty, argumentując, że jest ona dobrowolna, został oskarżony o "katotalibstwo” i "ból dupy". Zdarzały się nawet zwolnienia z pracy tych, którzy odmówili wzięcia udziału w WOŚP.
Zaś dziennikarz North American Newspaper Alliance, Dr. Lothrop Stoddard tak opisywał akcję: "(...) każde miasto, miasteczko i wioska w Rzeczypospolitej roi się od czerwonych serduszek, niosących czerwone puszki. Chodzą dosłownie wszędzie. Nie możesz spokojnie usiąść w restauracji czy piwiarni, bo prędzej czy później ktoś do Ciebie podejdzie, pobrzękując ostentacyjnie puszką przed twarzą. Nigdy nie widziałem Polaka, który odmówiłby wrzucenia paru groszy, nawet jeśli równowartość tej kwoty jest mniejsza niż jednego centa. Ludzie kupują malutkie odznaki, żeby pokazać, że oni również dołączyli do akcji. Punktem kulminacyjnym akcji jest Doroczny Finał WOŚP"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niepokonany Herakles
Bad Motherfucker
Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 6136
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Tomyśl Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:13, 25 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Piękne imiona, aż nie umiem wybrać najładniejszego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vilverin
Brodacz
Dołączył: 02 Kwi 2013
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wielkie Księstwo Krakowskie/Królestwo Galicji i Lodomerii. Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:09, 25 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Co jest złego w imieniu Maxymilian dla chłopca?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
romanzkrainydeszczowców
Wafel
Dołączył: 26 Lip 2014
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:14, 25 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Póki na drugie nie ma Maria wszystko jest git.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skrzypłocz
Wafel
Dołączył: 28 Lut 2014
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:28, 25 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Vilverin napisał: | Co jest złego w imieniu Maxymilian dla chłopca? |
Może Rada sugeruje użycie spolszczonego Maksymilian? Podobnie z Sofią, Veroniką i Victorią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:46, 25 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Dobrze, że nie ma Juliusz Cezar, bo tak będzie nazywać się mój syn jeśli kiedyś go będę miał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niepokonany Herakles
Bad Motherfucker
Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 6136
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Tomyśl Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:58, 25 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Kiedyś rozważałem nazwanie syna Marek Aureliusz, ze względu na sympatię do tego cysorza. Zrezygnowałem jednak, bo Marek w naszym języku brzmi słabo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gharvelt
Dżonson
Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:29, 25 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Ciekawe czy Belzebub to też niechciane imię?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|