Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
John Cipolina
Hipopotam

Dołączył: 21 Maj 2012
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: bywam w Krakowie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 00:31, 12 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Kapitan Wołowe Serce napisał: | Bo strasznie mnie znudził. Nie znalazłem tam nic co by mnie zainteresowało. | Aha, tak po prostu.
gharvelt napisał: | 1968 mocny w rocku? Jak dla mnie to najbardziej nieciekawy rocznik z całego okresu 67-79. | Np. dla mnie w 67 sporo jest nawet fajnych rzeczy, za to mało, którymi bym się jarał. Niewiele z nich przekroczyło u mnie próg 8/10. A akurat w 68 mam trochę ulubionych/cenionych płyt i mnie napawają optymizmem. Głównie to
Quick Silver Messanger - Quick Silver Messanger
The Kinks - The Kinks Are the Village Green Preservation Society - choć widzę, że u Ciebie skrajnie odmienna ocena
Big Brother & The Holding Company - Cheap Thrills - Nie oglądałeś "Las Vegas Parano"?
Jeff Beck Group - Truth
i wspomniane przez Ciebie Silver Apples
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez John Cipolina dnia Śro 00:33, 12 Marzec 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
gharvelt
Dżonson

Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 00:33, 12 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Soft Machine uznaję za naprawdę wartościowe dopiero od dwójki, z The Velvet Underground natomiast znacznie bardziej wolę debiut. Ostatnio zapoznałem się właśnie m.in. z Wheels of Fire oraz Anthem of the Sun i nie pojmuję dlaczego są tak wysoko cenione. Sporo jeszcze mi pozostało do poznania, więc z definitywnymi ocenami powstrzymam się jeszcze kilka tygodni.
Jazz to inna bajka i tu liczę na wiele ciekawych odkryć, póki co pamiętam o The Jazz Composer's Orchestra i Bleak House. Prawdopodobnie jednak może się skończyć tak jak z 1967 - w obecnym plebiscycie na ten moment wśród moich TOP 13 są tylko 3 albumy spoza jazzu.
John Cipolina napisał: | Quick Silver Messanger - Quick Silver Messanger
The Kinks - The Kinks Are the Village Green Preservation Society - choć widzę, że u Ciebie skrajnie odmienna ocena |
Nie trawię The Kinks, te ich pioseneczki kojarzą mi się z wczesnymi Beatlesami. Natomiast debiut Quick Silver Messanger okazał się pozytywnym zaskoczeniem, mocne 7/10 po pierwszym przesłuchaniu z szansami na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gharvelt dnia Śro 00:37, 12 Marzec 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Filas
Moderator

Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3117
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Etceteragrad Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 00:38, 12 Marzec 2014 Temat postu: |
|
WL/WH i debiut to w przypadku VU płyty na równi, ocenianie ich inaczej to zniewaga dla którejkolwiek z nich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kapitan Wołowe Serce
Administrator

Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 00:45, 12 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Filas napisał: | WL/WH i debiut to w przypadku VU płyty na równi, ocenianie ich inaczej to zniewaga dla którejkolwiek z nich. |
Ano.
Paweł, a ile razy słuchałeś tych wszystkich płyt co im dałeś po dwie gwiazdki? Bo jak dwa podczas przeglądania Wykopu to nie wiesz o czym mówisz...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Śro 00:47, 12 Marzec 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gharvelt
Dżonson

Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 00:57, 12 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Dwa razy w pełnym skupieniu Mogę katować w nieskończoność, czasem zresztą zmieniam noty po kolejnych próbach, choć rzadko w znaczącym wymiarze. Ale jak przy pierwszym bądź drugim przesłuchaniu wiem, że dana płyta nie robi na mnie wrażenia i nie potrafi w ogóle zainteresować, albo - co gorsze - drażni me uszy, to wolę szukać innych wrażeń.
Żeby nie skupiać się na samych jękach coś pozytywnego, poznałem Dona Ellisa, kierując się m.in. tą opinią:
mahavishnuu napisał: | The Don Ellis Orchestra – "Electric bath" – arcydzieło big bandowego jazzu. Ellis umiejętnie łączy na tej płycie tradycje z nowoczesnością, otwiera się na nowe trendy, tworząc własną, indywidualną formułę grania. Niezwykle urozmaicone i wyszukane aranżacje, bogactwo motywiczne, świetny klimat. To jeden z tych albumów, którym inspirował się Frank Zappa tworząc “Grand Wazoo”. Muzyka jest niezwykle bogata w sferze rytmicznej (eksperymenty z przeróżnymi nieparzystymi metrami), kolorystycznej – „Open Beaty” zachwyca wysublimowaną atmosferą, skrzącymi się dźwiękami elektrycznego fortepianu, przywołując skojarzenia z davisowskim „In a silent way”. Z kolei „Indian lady” eksponuje potęgę big bandowego brzmienia - to prawdziwa galopada skumulowanych dźwięków, misternie zaaranżowanych przez Ellisa. Co tu dużo pisać, według mnie to wybitny album i jeden z poważnych kandydatów do zwycięstwa w prywatnym rankingu w tym roczniku. Swoją drogą, gdy usłyszałem go kiedyś po raz pierwszy wydał mi się niezły i niewiele więcej. Jest to album, który zdecydowanie zyskuje z każdym przesłuchaniem. |
Podpisuję się w pełnej rozciągłości i tym, którzy nie mieli okazji wysłuchać gorąco polecam. Ponadto sięgnąłem również do pobliskich rocznikowo płyt wydawanych przez jazzowy big band, w tym "Autumn" z 1968, reprezentujący niemal ten sam, bardzo wysoki poziom - zawiera m.in dłuższą wersję Indian Lady oraz cover "K.C. Blues" Charliego Parkera.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
John Cipolina
Hipopotam

Dołączył: 21 Maj 2012
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: bywam w Krakowie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 01:06, 12 Marzec 2014 Temat postu: |
|
gharvelt napisał: | Nie trawię The Kinks, te ich pioseneczki kojarzą mi się z wczesnymi Beatlesami. | Ten album powinien się kojarzyć raczej z późnymi Beatlesami. Jest tam spora różnorodność stylów.
"Do You Remember Walter?" - pop rock, który brzmi jak z lat 90.
"Village Green" Twój ulubiony barok pop, tylko że to celowo przesłodzony. Mnie akurat rozwala ten kawałek tym celowym kiczem i cukierkowatością.
"Phenomenal Cat" - psychodelia
"Wicked Annabella" - grunge???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gharvelt
Dżonson

Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 01:15, 12 Marzec 2014 Temat postu: |
|
No mi się właśnie z późnymi, czyli psychodelicznymi, Beatlesami nijak nie kojarzy. Grunge'u i pop-rocka lat 90-tych unikam, więc nic dziwnego, że mi nie przypadły do gustu. Akurat "Village Green" to jedyny utwór, który przyjąłem bardziej pozytywnie, choć wolę barok pop bez tego celowego popadania w skrajność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
mahavishnuu
Dżonson

Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 60 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:41, 13 Marzec 2014 Temat postu: |
|
gharvelt napisał: |
Żeby nie skupiać się na samych jękach coś pozytywnego, poznałem Dona Ellisa...
Ponadto sięgnąłem również do pobliskich rocznikowo płyt wydawanych przez jazzowy big band, w tym "Autumn" z 1968, reprezentujący niemal ten sam, bardzo wysoki poziom - zawiera m.in dłuższą wersję Indian Lady oraz cover "K.C. Blues" Charliego Parkera. |
„Electric bath” to chyba jedyna płyta Ellisa, która ma szansę poważnie namieszać w naszych rankingach. Później nagrał jeszcze kilka udanych płyt, jednak problem jest tej natury, że na początku lat 70-tych będziemy mieli do czynienia z wysypem znakomitych albumów i wiele spośród nich siłą rzeczy przepadnie w tej lawinie. Gharvelt przypomniał o „Autumn” (1968), swoją drogą, ciekawe, jak pójdzie tej płycie. Warto wspomnieć o dwupłytowym wydawnictwie „Tears of joy” (1971), nieco nierównym, ale nie brakuje na nim wybornego materiału (choćby rozbudowany „Strawberry soap”). Dobry poziom prezentuje „Soaring” (1973). Ellis odszedł na tym krążku od rozbudowanych kompozycji, nieco uprościł aranżacje, jednocześnie unowocześnił brzmienie i w większym stopniu wyeksponował pierwiastki liryczne swojej muzyki. Słucha się tego bardzo przyjemnie. Jazdą obowiązkową jest natomiast dwupłytowy żywiec „At Fillmore” (1970). W warunkach koncertowych big band lidera wypadał jeszcze bardziej dynamicznie i żywiołowo. To znakomity konglomerat tego, co w ówczesnym jazzie było najbardziej interesujące – fuzja free, post bopu i fusion . W rezultacie otrzymaliśmy ekstrakt świetnego nowoczesnego big bandowego grania. Fanów magicznej czwórki z Liverpoolu zaszokować może wersja „Hey Jude”. Pierwsze minuty to atonalna kakofonia, z której wyłania się nieoczekiwanie znany beatlesowski temat. Utwór dosłownie tonie w dysonansach, co rusz zaskakiwani jesteśmy jakimiś niekonwencjonalnymi aranżami i brzmieniami. To wzorcowy przykład, jak powinien wyglądać cover.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
John Cipolina
Hipopotam

Dołączył: 21 Maj 2012
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: bywam w Krakowie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:36, 17 Marzec 2014 Temat postu: |
|
A, jakby co to Country Joe & the Fish w 1967 r. wydali jeszcze drugą płytę "I-Feel-Like-I'm-Fixin'-To-Die", tyż niezgorszą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
zuy_pan
Bad Motherfucker

Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:35, 18 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Dziś w ramach poznawania randomowych płyt z listy polecanych na rok 1967 zamieszczonej w tymże wątku, odpaliłem sobie płytę Blackout i do tej pory nie mogę się wyzbyć wrażenia, że było to jedno z bardziej żałosnych zjawisk muzycznych jakie do tej pory znam z tego roku. Nieudolne udawanie The Animals na przemian z wczesnymi Bitlesami, hipisowskie teksty przeciwko wojnie w Wietnamie, czyste naśladownictwo, naprawdę szczerze nie polecam tej płyty. Nalepa dużo lepiej odnalazł się w czystko blues-rockowej konwencji jaką realizował nieco później nagrywając płyty pod szyldem Breakout.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
lomyrin
Hipopotam

Dołączył: 30 Lis 2012
Posty: 1097
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 19:58, 20 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Wolę Love od Beatlesów. To raz.
Dwa. Przeglądałem sobie dla jaj kolejne roczniki do naszej zabawy. Zawsze byłem świadomy tego, że rocznik 69 jest przepakowany i może być z nim duży problem, ale jak dzisiaj sobie podliczyłem te wszystkie albumy to dopiero do mnie dotarło ile tego tak naprawdę jest. Na ten moment mam już komplet i to taki komplet, którego nie chcę ruszać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kapitan Wołowe Serce
Administrator

Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:04, 20 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Też zaczynam woleć Love od Beatlesów. A może jednak nie? Trudno mi się zdecydować.
A z rocznika 69 znam, jak widzę na RYM, niecałe dwie setki albumów i obawiam się, że to co najmniej o 50 za mało. Domyślam się, że większość z Was nie słyszało nawet połowy z tego, więc liczę na to, że jak już do tego 69 dojdziemy będziecie się przykładali do odsłuchów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
lomyrin
Hipopotam

Dołączył: 30 Lis 2012
Posty: 1097
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 20:20, 20 Marzec 2014 Temat postu: |
|
To krótkie pytanie w takim razie. Zmieści się u Ciebie Arzachel w tej 30?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kapitan Wołowe Serce
Administrator

Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:24, 20 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Wątpię
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
lomyrin
Hipopotam

Dołączył: 30 Lis 2012
Posty: 1097
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 20:25, 20 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Dziękuje dobranoc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Cizar
Hipopotam

Dołączył: 25 Cze 2013
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowe Skalmierzyce Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:32, 20 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Ja w ogóle rezygnuję z udziału w tej zabawie. Nie chce mi się tyle muzyki słuchać, zwłaszcza z jednego rocznika.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
zuy_pan
Bad Motherfucker

Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:05, 20 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Czarek pedał i się sprzedał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
John Cipolina
Hipopotam

Dołączył: 21 Maj 2012
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: bywam w Krakowie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:20, 20 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś nie znając tych płyt był w stanie sensownie oceniać twórczość zespołu Pixies
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gharvelt
Dżonson

Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:21, 20 Marzec 2014 Temat postu: |
|
Dwie setki z ' 69, niezle Zbliżam się do połowy tej liczby i póki co Arzachel u mnie mieści się spokojnie. Z tym, że mam sporo do poznania. Znużony katowaniem 1967 i mocno sceptyczny wobec następnego rocznika już ruszyłem z przełomową datą i trafiłem na niewątpliwie udane White Noise.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
John Cipolina
Hipopotam

Dołączył: 21 Maj 2012
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: bywam w Krakowie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:25, 20 Marzec 2014 Temat postu: |
|
rakkenroll napisał: | Albo coś przeoczyłem albo na liście propozycji nie widzę Ewy Demarczyk wykonującej piosenki Zygmunta Koniecznego  | Długo się z tym wstrzymywałem, bo myślałem, że to będę jakieś pieśni naszych matek i ojców. I w sumie są... ale np. "Tomaszów" od razu mnie znokautował.
rakkenroll napisał: | Aretha Franklin - I Never Loved a Man the Way I Love You | Słuchałem tego i wydaje mi się, że biali użytkownicy tego forum mogą sobie odpuścić ten album. Może jakbym była nigga to bym mówił, że to jakiś klasyk aReNBi i trzeba to szanować, ale jako białasa to mnie to w ogóle nie zaciekawiło ani ruszyło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|