Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Album roku 1968

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna -> Plebiscyty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
citizen_insane
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 21 Sie 2013
Posty: 558
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:07, 13 Maj 2014 Temat postu:

Van Dyke Parks - Song Cycle
Os Mutantes - Os Mutantes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:14, 13 Maj 2014 Temat postu:

John Cipolina napisał:
The Kinks - The Kinks Are the Village Green Preservation Society (1968) - lepsze niż White Album Wink

Pytanie czy lepsza niż propozycja zespołu z poprzedniego roku. Bo jak nie, to chyba nie warto zawracać sobie tym głowy.

Cytat:
Iron Butterfly - In-A-Gadda-Da-Vida (1968)

Nie rozumiem fenomenu tej płyty. Tytułowa suita jest może i dobra, ale przecież w tym roku było już pod dostatkiem całkiem sporo rzeczy o wiele lepszych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vilverin
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 02 Kwi 2013
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wielkie Księstwo Krakowskie/Królestwo Galicji i Lodomerii.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:19, 13 Maj 2014 Temat postu:

Mnie motylek znany jest tylko z tego albumu. Nie mniej opis zawierający określenie "archaiczny" zachęcił mnie do poznania reszty dyskografii.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vilverin dnia Wto 22:20, 13 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:44, 13 Maj 2014 Temat postu:

kobaian napisał:
John Cipolina napisał:
The Kinks - The Kinks Are the Village Green Preservation Society (1968) - lepsze niż White Album Wink

Pytanie czy lepsza niż propozycja zespołu z poprzedniego roku.


Jest lepsza, ale tak samo jak Sofin Elz bardziej to to ważne niż wybitne.

Vilverin napisał:
Mnie motylek znany jest tylko z tego albumu. Nie mniej opis zawierający określenie "archaiczny" zachęcił mnie do poznania reszty dyskografii.


Tylko, że w tym wypadku nie był to komplement. Chodzi o połączenie miernej psychodelii z pokraczną popłuczyną po wesołkowatym pop z początku dekady, czy nawet lat 50'. O ile na In-A-Gadda-Da-Vida jest jeszcze na czym zawiesić ucho, o tyle reszta to w 99% granie kompletnie bez jaj.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Wto 22:49, 13 Maj 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:11, 14 Maj 2014 Temat postu:

Dorzucam trochę płytek. Te albumy załapały się u mnie wstępnie do pierwszej setki. Z pozycji 101-150 jest jeszcze trochę niezłego materiału, ale nie chcę mnożyć bytów. Dominują pozycje jazzowe. Albumy jazzowe są mniej znane, dlatego w rekomendacjach będą pisał głównie o nich.


Procol Harum - Shine On Brightly
Simon and Garfunkel - The Graduate (Soundtrack)
Simon and Garfunkel - Bookends
Charles Tolliver - Paper Man
The Incredible String Band - The Hangman's Beautiful Daughter
John Coltrane/Alice Coltrane - Cosmic Music
Rahsaan Roland Kirk - The Inflated Tear
Alice Coltrane - A Monastic Trio
Don Rendell / Ian Carr Quintet, The - Phase III
Brian Auger & Trinity - Definitely What!
Family - Music In A Doll's House
The Incredible String Band - Wee Tam & The Big Huge
Gary Bartz - Another Earth
McCoy Tyner - Tender Moments
Joe Zawinul - The Rise and Fall of the Third Stream
George Russell - Othello Ballet Suite
Muhal Richard Abrams - Levels and Degrees of Light
Jean-Luc Ponty - More Than Meets The Air
Woody Kern - The Awful Disclosures of Maria Monk
David Stoughton - Transformer
Andrew Hill - Andrew!!!
Andrew Hill - Grass Roots
John Barry - The Lion In Winter (Soundtrack)
Albert Ayler - Love Cry
Albert Ayler - New Grass
Dave Burrell - High Won-High Two
Gary Burton With Orchestra - A Genuine Tong Funeral
Gato Barbieri/Dollar Brand - Confluence
Gato Barbieri - In Search of Mystery
John Handy - Projections
Karin Krog - Joy
Marion Brown - Le Temps Fou
Noah Howard - At Judson Hall
Ornette Coleman - New York Is Now
Shankar Jaikishan and Rais Khan - Raga - Jazz Style
Bill Evans - Bill Evans at the Montreux Jazz Festival
Lalo Schifrin – Bullit (Soundtrack)
Jerry Goldsmith - The Planet of the Apes (Soundtrack)
Ennio Morricone - Il Grande Silenzio (Soundtrack)
Horace Silver - Serenade To a Soul Sister
Melvin Jackson - Funky Skull
Max Roach – Members, Don’t Git Weary
Jaki Byard - Sunshine of My Soul
Byard Lancaster - It’s Not Up To Us
The Roscoe Mitchell Art Ensemble - Congliptious
Joni Mitchell - Joni Mitchell (aka Song To a Seagull)
Barney Wilen And His Amazing Free Rock Band - Dear Prof. Leary
Klaus Doldinger Quartett - Blues Happening
Chris McGregor Group - Very Urgent
Blood Sweat & Tears - Child Is Father To the Man
Pat Martino - East!
Herbie Hancock - Speak Like A Child
David Axelrod - Song of Innocence
Pentangle - Sweet Child
The Mothers of Invention - We're Only In It For the Money
Frank Zappa - Lumpy Gravy
The Moody Blues - In Search of the Lost Chord
Eddie Gale - Eddie Gale’s Ghetto Music
The Nice - Ars Longa Vita Brevis
Steve Marcus – Tomorrow Never Knows
Donovan – The Hurdy Gurdy Man





Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mahavishnuu dnia Śro 16:07, 14 Maj 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:43, 14 Maj 2014 Temat postu:

Chick Corea – Now he sings, now he sobs – drugi album solowy Chicka. Skok jakościowy w porównaniu z debiutem jest zauważalny. Słychać, że pianista wypracowuje z wolna swój własny charakterystyczny styl gry. Muzyka grawituje między post-bopem a free. Następne płyty przyniosą radykalny zwrot w stronę bezkompromisowego free (1969-1971). W najciekawszym na płycie „Steps - what was" słychać wyraźnie motywy melodyczne, które parę lat później powrócą przetworzone w magnum opus Chicka „La Fiesta".


Archie Shepp – The way ahead – kolejny bardzo dobry album saksofonisty i, co istotne, nieco inny niż poprzedzający go „The magic of Ju-Ju”. Na tamtym, szczególnie na pierwszej stronie płyty winylowej, Archie nazbyt mocno eksponował własną sztukę wykonawczą. Na tym krążku jest więcej zespołowego grania. Początek tej płyty jest z lekka konsternujący, gdyż „Damn if I know (The Stroller)" oparty jest na prostych, ostinatowych akordach bluesowych. Na szczęście szybko powracamy do jazzowego królestwa i zaczyna się robić bardzo ciekawie. Crème de la crème tego albumu to niewątpliwie – „Frankenstein” ze wspaniałymi zespołowymi improwizacjami muzyków – to prawdziwa esencja wyzwolonego, nowoczesnego free jazzowego muzykowania.


Charles Tolliver - Paper man – debiutancki album wielce zasłużonego trębacza, który w latach 70-tych będzie jednym z założycieli kultowej wytwórni płytowej Strata-East Records, specjalizującej się w różnych odmianach jazzu (post-bop, spiritual jazz, afro-jazz). Tolliver zdołał zgromadzić wielce szacowne towarzystwo. Na płycie udzielają się: Herbie Hancock, Ron Carter, Joe Chambers, Gary Bartz. Muzyczna podstawa tego albumu to nowoczesny post-bop. Płyta równa, na dobrym poziomie.


Pat Martino - Baiyina (The Clear Evidence)
Pat Martino – East!

„Baiyina” to pierwszy znakomity album w dorobku tego gitarzysty, choć już wcześniejszy “East!” znamionował duży postęp i tak naprawdę niewiele ustępuje omawianemu – warto wziąć go także pod uwagę, gdyż pochodzi z tego samego rocznika. „Baiyina” tak naprawdę rozwija pomysły z „East!” – w tym przypadku także mamy do czynienia z ciekawą wersją nowoczesnego jazzu okraszonego elementami muzyki hinduskiej. Niektóre kompozycje emanują psychodeliczną aurą – szczególnie otwierający album utwór tytułowy. Bardzo interesujący przykład fusion w embrionalnej postaci. Na „East!” pojawili się dwaj muzycy ze znakomitej formacji Catalyst (Eddie Green i Tyrone Brown) , która w latach 70-tych nagra kilka zacnych albumów. Szczególnie partie fortepianowe Greena są cennym dopełnieniem tego wydawnictwa.


The Mothers of Invention - We're Only In It For the Money – jak dla mnie to pierwszy znaczący album Franka i jego orkiestry. Poprzednie dwa miały wprawdzie ogromne znaczenie w sensie historycznym, jednak sama muzyka słuchana po latach rzadko wzbudza jakiś szczególny zachwyt. Ten album jest doskonałym przykładem zappowskich koncepcji muzycznych, zanurzonych w postmodernistycznej manierze. Uwagę zwraca szerokie spektrum różnych gatunków muzycznych (współczesna awangarda, pop, psychodelia). Wszystko jest umiejętnie wymieszane, tworząc pstrokaty i ekscentryczny kalejdoskop, lśniący różnymi barwami. Zappa świadomie sięga po muzykę klasy B, mieszając ją z radykalnymi eksperymentami w duchu powojennej awangardy. Darmstadzkie reminiscencje najbardziej dobitnie słychać w znakomitym „The Chrome plated megaphone of destiny" – pojawia się w nim partia fortepianu jakby żywcem wyjęta z Klavierstücke Stockhausena. U mnie ten album będzie na pewno wysoko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
John Cipolina
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 21 Maj 2012
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: bywam w Krakowie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:40, 14 Maj 2014 Temat postu:

kobaian napisał:
John Cipolina napisał:
The Kinks - The Kinks Are the Village Green Preservation Society (1968) - lepsze niż White Album Wink

Pytanie czy lepsza niż propozycja zespołu z poprzedniego roku. Bo jak nie, to chyba nie warto zawracać sobie tym głowy.
Tak, lepsza. Aranżacje bardziej urozmaicone, większe zróżnicowanie stylistyczne.

gharvelt napisał:
Dodaję, bo wiem, że te płyty z pewnością będą w mojej "30" (na chwilę obecną są nawet w górnej połowie):
(...)
Ennio Morricone - C'era una volta il West
Wow, spoko. Ja właśnie się zastanawiałem jak potraktować muzykę filmową. W ogóle jak ktoś jeszcze nie widział to koniecznie trzeba nadrobić film. Początkowa scena to majstersztyx i w ogóle Bronson Arrow

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:56, 15 Maj 2014 Temat postu:

Kolejne rekomendacje. Tym razem albumy jazzowe, które z pewnością zagoszczą w mojej trzydziestce.


Eddie Gale – Eddie Gale’s Ghetto Music – pierwszy album amerykańskiego trębacza. Perełka spiritual jazzu. Brak na tej płycie znanych postaci, jednak muzyka prezentuje bardzo wysoki poziom. Mamy tu do czynienia z ciekawą wersją mainstreamowego jazzu, przesiąkniętego mocno elementami gospel, a czasami nawet free. Ważnym dopełnieniem są partie wokalne, budujące mocno tożsamość tego nieprzeciętnego albumu.


Steve Marcus – Tomorrow Never Knows – tego pana powinni dobrze znać fani Jazz Composer’s Orchestra i szczególnie Larry’ego Coryella. W tym wypadku mamy do czynienia z debiutanckim albumem. Marcus zaproponował na nim ciekawą wersję wczesnego fusion, silnie ciążącego w stronę free. Zapewne miał pewne problemy z autorskim materiałem stąd tyle coverów (dwa The Beatles, poza tym The Byrds, Donovana oraz kompozycja Gary’ego Burtona). Noszą one jednak wyraźne piętno indywidualnego stylu saksofonisty. Świetnym przykładem niech będzie tu choćby „Mellow Yellow” Donovana – początek jest jeszcze w miarę konwencjonalny, jednak stopniowo zamienia się we free jazzowy jazgot, dosłownie tonący w dysonansach. Godny uwagi jest także beatlesowski „Tomorrow never knows”.


Jazz Composers' Orchestra - Jazz Composers' Orchestra – intrygujący projekt Michaela Mantlera, któremu udało się zgromadzić w jednym miejscu kwiat jazzowej awangardy (m.in. Cecil Taylor, Gato Barbieri, Steve Lacy, Carla Bley, Pharoah Sanders, Andrew Cyrille). Ostateczny rezultat jest niezwykle intrygujący, choć muszę przyznać, że pierwszy krążek w tym dwupłytowym zestawie z lekka mnie rozczarował. To jednak, co dzieje się na drugiej płycie nie pozostawia złudzeń, że mamy do czynienia z pozycją wręcz wybitną. Gdyby pierwsza płyta była na tym samym poziomie byłby to mój zdecydowany faworyt. Nie sposób nie wspomnieć o dwóch ostatnich utworach - "Communications #11" w dwóch częściach. Przybierają one formę czegoś na kształt koncertu fortepianowego – głównym bohaterem staje się więc Cecil Taylor. To co wyczynia w tych utworach zasługuje na szczególną uwagę - niezwykła ekspresja i dynamika wykonania, lawinowe kaskady dźwięków, gęste dysonansowe faktury. Cały czas praktycznie bez chwili wytchnienia. Jeden z czołowych albumów tego rocznika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
John Cipolina
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 21 Maj 2012
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: bywam w Krakowie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:51, 16 Maj 2014 Temat postu:

E, Pany, a debiut Free nie jest z 1968 r?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:29, 16 Maj 2014 Temat postu:

Nie jestem pewien. Chyba faktycznie pierwsze wydanie wyszło jeszcze w 68. Ale nie wiem na pewno.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Uziman
Nosal
Nosal



Dołączył: 27 Lut 2014
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:07, 16 Maj 2014 Temat postu:

Gdzie jest
Deep Purple - Shades of Deep Purple
Deep Purple - The Book of Taliesyn


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:52, 17 Maj 2014 Temat postu:

Uziman napisał:
Gdzie jest
Deep Purple - Shades of Deep Purple
Deep Purple - The Book of Taliesyn


Dwie bardzo przeciętne płyty. Oczywiście dopiszę do listy (jak się w końcu do tego zbiorę), ale polecam dokładnie przesłuchać to wszystko, o czym przy okazji rocznika będziemy pisać, bo żadna płyt Purpli, ani mnie, ani chyba nikomu spośród nas nie załapałaby się nawet do setki, o trzydziestce nie wspominając.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:55, 17 Maj 2014 Temat postu:

Ennio Morricone - C'era una volta il west – jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych w dorobku tego włoskiego kompozytora. W moim przypadku na pewno ulubiona. Niewątpliwie miał on swój styl. Jego charakterystyczne patenty aranżacyjne i brzmieniowe są od razu rozpoznawalne. Muzyka Morricone subtelnie współtworzy specyficzny klimat opowieści, podkreśla kluczowe sceny, przydając im jeszcze bardziej dramatyzmu, dzięki umiejętności tworzenia suspensu. Bardzo dobry soundtrack.


The Roscoe Mitchell Art. Ensemble – Congliptious – coś dla zwolenników jazzowego radykalizmu. Mamy tu w zasadzie do czynienia z embrionalną formą The Art Ensemble of Chicago. Ciekawy eksperyment muzyczny, będący przede wszystkim świadectwem pasji odkrywania nowych dźwięków. Szczególnie Roscoe Mitchell wykazuje się na tym krążku sporą kreatywnością w sferze sonorystycznej. Osiąga to dzięki bogatemu arsenałowi środków artykulacyjnych, jaki stosuje na tym krążku. Album jest dość nierówny. Czasami bywa nieco nudno – głównie chodzi o długie kontrabasowe intro Malachi Favorsa („Tutankhamen”), w innych miejscach wręcz frapująco – dobrym przykładem jest „Tkhke”, w którym można usłyszeć intrygujące poszukiwania brzmieniowe Mitchella na alcie. W podobną stronę podążał w tamtym czasie Anthony Braxton – świetną egzemplifikacją niech będą choćby jego niestrudzone eksperymenty na takich płytach, jak: „For Alto” (1970) i „Saxophone Improvisations Series F” (1972). „Congliptious” oraz wspomniane albumy Braxtona są istotnymi świadectwami rozwoju sztuki saksofonowej w obrębie idiomu jazzowego.


Max Roach – Members, don’t git weary – legendarny drummer nagrywa jeden ze swoich najlepszych albumów post-bopowych. Perkusista otoczył się młodymi i zdolnymi muzykami, którzy przydali jego muzyce świeżości (Gary Bartz, Charles Tolliver, Stanley Cowell). Najciekawsze na płycie są oczywiście partie lidera – niezwykle urozmaicone, przykuwające uwagę nie tylko maestrią techniczną ale także strukturalną. Jedynym mankamentem tego albumu są dla mnie partie wokalne Andy’ego Beya – na szczęście jest ich bardzo mało. Nie jestem jakimś szczególnym admiratorem post bopu, jednak ten krążek zdecydowanie przypadł mi do gustu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:59, 18 Maj 2014 Temat postu:

Gato Barbieri – In search of the mystery – argentyński saksofonista w wydaniu ortodoksyjnie free jazzowym. W latach 60-tych Gato często współpracował z czołowymi muzykami jazzowej awangardy. Echa tych eksploracji bez trudu można usłyszeć także na tym krążku. Nie jest to z pewnością jego największe osiągniecie, jednak słychać wyraźnie, że mamy do czynienia z klasowym muzykiem. Na tym albumie trudno doszukać się inspiracji muzyką latynoską, która już wkrótce stanie się niezwykle istotnym komponentem jego twórczości. Muzyka ma spontaniczny charakter, Gato w ogromnej mierze zdaje się na improwizacje. Słuchając jego solówek słychać, że inspirował się z pewnością ostatnimi płytami Coltrane’a, choć już tutaj zdołał wykształcić swój własny, specyficzny sound. Na następnych płytach uporządkuje formę kompozycji, udoskonali warsztat kompozytorski oraz rozwinie w pełni własny niepowtarzalny styl gry, stając się jednym z czołowych przedstawicieli ambitniejszej odmiany latin jazzu.


Marion Brown - Le Temps Fou – w zasadzie jest to soundtrack do filmu Marcela Camus, jednak płyta de facto niczym nie różni się od normalnych albumów. W żadnym wypadku nie jest to muzyka ilustracyjna. Album jest świadectwem tego, że Marion stopniowo wytwarza własny, oryginalny świat dźwięków. Kolejne dokonania artysty staną się tego pełnym odzwierciedleniem – by wymienić tylko „Afternoon in a Georgia Faun” (1970), na którym przedstawi autorską wersję free jazzowego muzykowania - niezwykle delikatną, wręcz eteryczną z ciekawymi eksploracjami sonorystycznymi. Na „Le Temps Fou” warto wyróżnić utwór tytułowy oraz najdłuższy na płycie „En Arricre” – to właśnie te kompozycje są chyba najlepszą prefiguracją jego oryginalnych dokonań z pierwszej połowy lat 70-tych.


John Coltrane/Alice Coltrane – Cosmic music – kolejny pośmiertne dzieło saksofonisty. Nie ma wprawdzie takiej siły rażenia, jak „Om”, niemniej jest to kolejny dobry album, który na pewno warto obczaić. To w zasadzie taki typowy „późny Coltrane” – dominuje dość ortodoksyjny free jazz, niezwykle dynamiczny i ekspresyjny, choć nie brakuje także fragmentów spokojniejszych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:25, 18 Maj 2014 Temat postu:

Słuchałem sobie znakomitego Milesa, znakomitego Beefhearta (dużo lepsza płyta niż ta z poprzedniego rocznika) słucham teraz klimatycznego, psychodelicznego Szpinaku i muszę przyznać, że ciężko będzie w tym roczniku wybrać tę trzydziestkę. Obawiam się, że nie będzie w niej już płyt "tylko dobrych", albo "dobrych, ale z pewną skazą".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:11, 18 Maj 2014 Temat postu:

No, jeżeli chodzi o rocka, to 68 był wspaniały, nie wiem czy nie tak samo dobry jak 69 (kiedyś stwierdziłem nawet, że lepszy, ale już sam nie wiem).

Najlepszym wyznacznikiem tego na ile dany album mi się podoba jest oczywiście to, czy miałbym ochotę go sobie kupić. Z roku 1968 chętnie kupiłbym (mówimy cały czas o rocku i okolicach):

The Band (to już mam Wink ), Beatles, Janis z Wielkim Bratem, ze dwie płyty Animalsów (Love Is jest kapitalne, choć to dość niepozorny album), Beefhearta (genialna płyta!), Caravan, zastanawiałbym się nad Chocolate Watchband (kiedyś coś napiszę - bardzo dobra muza, ale na trzydziestkę nie ma szans), Cream, Dr. John (niemal arcydzieło), Grateful Dead, Hendrix (straszliwie drogie są te jego płyty. Jeszcze rozumiem, że Zappa kosztuje 6 dych, bo on to sam wydawał, ale Hendrix? Czy jego spadkobierców równo podupcyło?), H.P. Lovecraft, International Harvester (Kobaian, posłuchaj tego koniecznie!), Jethro Tull, Nico (absolut!), Pearls Before Swine, Pink Floyd (mam na kasecie), The Pretty Things, być może Quicksilver Messenger Service, The Rolling Stones (nigdy, w całym moim życiu nie widziałem ich płyt taniej niż 40 złotych. Nigdy...), Silver Apples, Spirit (gdybym miał wszystko inne, o czym teraz piszę) Soft Machine, Ten Years After (też mam Very Happy ), Traffic, Ultimate Spinach, The United States of America, The Velvet Underground (Natalia ma, więc w pewien sposób mam i ja).

Całą półkę zapełniłbym wyłącznie rokiem z 68 Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:22, 18 Maj 2014 Temat postu:

Kapitan Wołowe Serce napisał:
The Rolling Stones (nigdy, w całym moim życiu nie widziałem ich płyt taniej niż 40 złotych. Nigdy...)

Ja mam Let it Bleed z SelleS za dychę. Wink Może ktoś powiedzieć, że te na wpół pirackie zgrywane z analogów płyty to nie to, co oficjalne wydawnictwa, ale mnie to brzmienie nawet się podoba. A 30 lat na ochronę praw, jak to miało miejsce wtedy, gdy te płyty wydawano, to dla takich Stonesów powinno wystarczyć. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 00:01, 19 Maj 2014 Temat postu:

Słucham sobie psych-pop-rockowego zespołu The Art of Lovin', jedynej płyty wydanej pod tym samym tytułem. Pewnie się do 30-ski nie załapie, ale i tak słucha się tego całkiem miło. Trochę jak te co lżejsze utwory Jeffersonów. Taki pop nadawany non-stop w RMF-FM raczej nikogo by nie irytował. Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Pon 00:01, 19 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zuy_pan
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 00:31, 19 Maj 2014 Temat postu:

A ja słuchałem albumu Machine Gun- totalny rozkurw, nawet lubię radykalne formy, więc dość ciekawe, ale nie wiem czy to nie była już przeginka, w porównaniu do np Coltrane'a czy jakiegokolwiek innego free jazzu z tej epoki jakiego do tej pory słuchałem, to było bardzo kakofoniczne, kojarzyło mi się momentami z Naked City (Zorn żydek jeden, znów nic nie wymyślił), ale w dużo dłuższych formach, ciekawostka na pewno, ale mam jakoś mieszane uczucia, pewnie se jeszcze posłucham kiedyś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Filas
Moderator
Moderator



Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3117
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Etceteragrad
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 02:20, 19 Maj 2014 Temat postu:

Grube tekstury, to na pewno.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna -> Plebiscyty Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 2 z 10


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin