Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Album roku 1970

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna -> Plebiscyty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:25, 21 Maj 2015 Temat postu:

Ja zamierzam dosłuchać jeszcze 10-15 płyt. Niestety przez te wszystkie wybory i inne takie nie mam czasu. Poza tym trudno mi się rozeznać w tej liście. Prawie wszystko, co bardzo chciałem usłyszeć - usłyszałem, ale do setki paru pozycji brakuje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nihil reich
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 03 Lip 2013
Posty: 1211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 00:26, 22 Maj 2015 Temat postu:

Ja się już ze dwa miesiące temu zatrzymałem na 131 albumach i w zasadzie już dawno mógłbym wysłać listę, ale zwlekam z tym na wypadek, gdyby ktoś jeszcze odkopał jakieś naprawdę dobre cudo, o którym świat zapomniał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zuy_pan
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 06:24, 22 Maj 2015 Temat postu:

Na mieście się mówi, że ci wszyscy z ONR-u i takich tam, co najgłośniej krzyczą, że "pedały fu" i że "chcą mężczyzn, a nie cioty" są największymi pedałami wśród nacjonalistów i ładują się w dupę, więc nigdy nie można wykluczać.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zuy_pan dnia Pią 06:25, 22 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:31, 22 Maj 2015 Temat postu:

Mam 4 listy włącznie ze swoją własną. Niech ci, którzy już i tak niczego nie będą słuchać wysyłają to, co mają. Chyba, że chcą czegoś dosłuchać (np tych wszystkich jazzów, które polecam w tym wątku - przeszukajcie porządnie temat może coś Wam jeszcze umknęło?), to niech sobie spokojnie dosłuchują, jest jeszcze sporo czasu. Kilkanaście list spokojnie wystarczy żeby ogłosić wyniki, a jestem pewien, że tyle uzbieramy do końca czerwca.

Finał w niedzielę 28 czerwca pewnie jakoś o 19

Jest jeszcze pięć i pół tygodnia. W chuj czasu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zuy_pan
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:54, 22 Maj 2015 Temat postu:

W sumie mógłbym wysłać, ale jak jeszcze tyle czasu, to może ktoś coś ciekawego odkryje i napisze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 00:13, 23 Maj 2015 Temat postu:

Dobra. Chciałbym na koniec posłuchać czegoś trochę innego niż jazz. Mam więc kilka pytań:
1. Czy na tej liście jest gdzieś jakiś niebiedroniowaty folk?
2. Czy jest tu dobre rockowe granie bez robienia teatru jak to niestety czyni Colosseum czy Deep Purple? Pominąwszy oczywistości w stylu LZ czy BS...
3. Czy jakaś fajna psychodela poza CR & Alpes i Buckleyem?
4. Ewentualnie jakieś nieoczywiste etniczne jazzy też mogą być. Chińszyznę poznałem już, żeby była jasność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
citizen_insane
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 21 Sie 2013
Posty: 558
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 00:48, 23 Maj 2015 Temat postu:

kobaian napisał:

2. Czy jest tu dobre rockowe granie bez robienia teatru jak to niestety czyni Colosseum czy Deep Purple? Pominąwszy oczywistości w stylu LZ czy BS...


The Stooges i Hendrix. Oczywistości, ale widzę, że na RYM nie oceniłeś, więc jeśli rzeczywiście nie słuchałeś to polecam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
thon022
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 00:52, 23 Maj 2015 Temat postu:

kobaian napisał:

1. Czy na tej liście jest gdzieś jakiś niebiedroniowaty folk?
2. Czy jest tu dobre rockowe granie bez robienia teatru .


ad 1 Vashti Bunyan jest niepedalska, bo to urocze dziewcze. Spiewa trochęinfantylne, ale przeurocze pioseneczki.

ad. 2 Atomic Rooster.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pawliq88
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 28 Maj 2013
Posty: 1347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa

PostWysłany: Sob 01:13, 23 Maj 2015 Temat postu:

kobaian napisał:



ad. 2 Atomic Rooster.


Dobre aczkolwik nie na listę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pawliq88 dnia Sob 01:13, 23 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pawliq88
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 28 Maj 2013
Posty: 1347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa

PostWysłany: Sob 01:16, 23 Maj 2015 Temat postu:

kobaian napisał:

2. Czy jest tu dobre rockowe granie bez robienia teatru jak to niestety czyni Colosseum czy Deep Purple? Pominąwszy oczywistości w stylu LZ czy BS...


Amon Duul II - Yeti


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zuy_pan
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 01:28, 23 Maj 2015 Temat postu:

Nie przesadzajmy, nie posądzaj Kobaiana o to, że nie zna Yeti

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 05:56, 23 Maj 2015 Temat postu:

Kobaianie:

Nie jazzy:

The Allman Brothers Band - Idlewild South
Vashti Bunyan - Just Another Diamond Day
Frumpy - All Will Be Changed
Peter Green - The End of the Game
Nosferatu - Nosferatu
Pan - Pan
The Stooges i Hendrix, jeżeli faktycznie nie słuchałeś
Web - I Spider

Jazzy (nie wszystkie etniczne, ale wszystkie co najmniej wokół listy):

Albert Heath - Kawaida
Akira Ishikawa & Count Buffalos - Electrum
Albert Mangelsdorff - Never Let It End
Various Artists - Gittin' to Know Y'all


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 07:34, 23 Maj 2015 Temat postu:

Kapitan Wołowe Serce napisał:
Kobaianie:

Nie jazzy:

The Allman Brothers Band - Idlewild South
Vashti Bunyan - Just Another Diamond Day
Frumpy - All Will Be Changed
Peter Green - The End of the Game
Nosferatu - Nosferatu
Pan - Pan
The Stooges i Hendrix, jeżeli faktycznie nie słuchałeś
Web - I Spider

Hendrixa słuchałem. Reszty - nie. Dzięki.

Cytat:
Nosferatu - Nosferatu
Pan - Pan


Jak ja nie lubię takich nazw. Trudno to zakupić na SS, bo człowiek życie straci, nim znajdzie. Sprawdzę na YT.

Cytat:
Jazzy (nie wszystkie etniczne, ale wszystkie co najmniej wokół listy):

Albert Heath - Kawaida
Akira Ishikawa & Count Buffalos - Electrum
Albert Mangelsdorff - Never Let It End
Various Artists - Gittin' to Know Y'all

Te akurat znam poza ostatnią pozycją i będą na liście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Sob 07:37, 23 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pawliq88
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 28 Maj 2013
Posty: 1347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa

PostWysłany: Sob 09:09, 23 Maj 2015 Temat postu:

zuy_pan napisał:
Nie przesadzajmy, nie posądzaj Kobaiana o to, że nie zna Yeti


Zna z pewnością, ale pasowało mi do wymagań Kobaiana Very Happy Jako esencja dobrego rockowego grania bez robienia teatru Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pawliq88 dnia Sob 09:10, 23 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nihil reich
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 03 Lip 2013
Posty: 1211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:21, 23 Maj 2015 Temat postu:

kobaian napisał:

Cytat:
Nosferatu - Nosferatu
Pan - Pan


Jak ja nie lubię takich nazw. Trudno to zakupić na SS, bo człowiek życie straci, nim znajdzie. Sprawdzę na YT.


Akurat Nosferatu wyskakuje natychmiast, z Panem trochę gorzej ale też szybko się odnalazł. Wystarczy dopisywać rok wydania Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niepokonany Herakles
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 6136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:44, 23 Maj 2015 Temat postu:

Kapitan Wołowe Serce napisał:
Akira Ishikawa & Count Buffalos - Electrum


To jest git muza, potwierdzam ze wchodzi jak zloto.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:55, 23 Maj 2015 Temat postu:

Dobry jazz powstawał nie tylko w Stanach Zjednoczonych i Europie. Dobitnym przykładem jest szczególnie Kraj Kwitnącej Wiśni. Rok 1970 był zdecydowanie jednym z najlepszych dla japońskiego jazzu. Ukazało się w nim kilka kanonicznych pozycji. Jakiś czas temu pisałem już o tym szerzej w innym miejscu. Teraz skupię się tylko na albumach z interesującego nas rocznika, o których warto napisać kilka zdań.


Masabumi Kikuchi Sextet ‎– Re-confirmation (1970)

Muzyka z okresu przełomu, gdy „stare” mieszało się z „nowym”. Słychać to doskonale w wielu miejscach na tym albumie. Gdy Kikuchi i jego koledzy w marcu 1970 roku wchodzili do studia światła dziennego nie ujrzała jeszcze płyta Milesa Davisa „Bitches brew”. Przychodzi mi ona na myśl w kontekście omawianego wydawnictwa, ponieważ słychać na nim próby łączenia różnych muzycznych światów, eksperymenty z elektroniką, nowym sposobem narracji muzycznej. Niewątpliwie Davis był w tych poszukiwaniach bardziej zaawansowany. Sporo materiału z „Re-confirmation” mocno tkwi jeszcze w estetyce post-bopu, niemniej ulega ona niejednokrotnie daleko posuniętej modyfikacji. Bodaj najlepszym przykładem jest najdłuższy na płycie, trwający ponad osiemnaście minut „Tenacious prayer forever”. Charakterystyczne faktury elektrycznego fortepianu czy też obsesyjny, ostinatowy motyw melodyczny, wokół którego osnuta jest cała kompozycja na przestrzeni wielu minut przywodzą skojarzenia z muzyką Milesa z przełomu lat 60-tych i 70-tych. „Re-confirmation” nie jest może jednym ze szczytowych osiągnięć pianisty, jednak jeszcze w tym samym roku nagra dwie płyty, które wejdą do kanonu japońskiego jazzu lat 70-tych.


Masabumi Kikuchi Sextet ‎– Poo-Sun (1970)

Kikuchi to zdecydowanie jedna z najważniejszych i najciekawszych postaci na japońskiej scenie jazzowej. Parafrazując żartobliwie słowa Karola Marksa z „Manifestu komunistycznego” można w przypadku tej płyty stwierdzić: „Widmo krąży po ‘Poo-sun’, widmo Milesa Davisa”. Już otwierający album, ponad dwudziestominutowy „Dancing mist” jest tego nader wymownym potwierdzeniem. Kikuchi rozwija w nim pomysły zaczerpnięte z takich płyt Davisa, jak „In a silent way” i „Bitches brew”. Chodzi dokładnie o charakterystyczne, gęste faktury elektrycznych fortepianów, tworzących szkielet i główny komponent kolorystyczny kompozycji. Grają na nich jednocześnie lider tego projektu oraz Hideo Ichikawa. Dla miłośników fortepianu Fender Rhodes powinna to być prawdziwa uczta. Jedynym „akustycznym” utworem w zestawie, nie licząc króciutkiego fortepianowego postludium „My companion”, jest subtelna ballada „Yellow carcass in the blue”. Stanowi ona bardzo miłą odskocznię od elektrycznych eksploracji. Tuż po niej pojawia się najbardziej dynamiczny utwór na płycie „Puzzle ring”. Tym razem główną atrakcją jest duet elektrycznego fortepianu (Kikuchi) i organów (Ichikawa). Koniecznie trzeba także wspomnieć o partiach saksofonu, na którym gra Kohsuke Mine. „Poo-Sun” to jeden z klejnotów japońskiego jazzu elektrycznego.


Masabumi Kikuchi Sextet With Sadao Watanabe Quartet ‎– Collaboration Part 1 (1970)

Masabumi Kikuchi Sextet With Sadao Watanabe Quartet ‎– Collaboration Part 2 (1970)


Nie jest to wydawnictwo dwupłytowe. Albumy ukazały się oddzielnie. Każdy ma inną okładkę i numer katalogowy. Są jednak owocem tych samych sesji, które miały miejsce jesienią 1970 roku, dlatego postanowiłem napisać o nich w jednym miejscu, aby nie mnożyć bytów. Doszło tutaj do ciekawej sytuacji. Oto bowiem postanowiły połączyć siły dwie czołowe grupy jazzowe w Japonii – sekstet Kikuchiego i kwartet, którym kierował Watanabe. Na wydawnictwach możemy oczywiście usłyszeć echa ówczesnej twórczości artystów, choć pojawiły się także nowe impulsy. Obydwie płyty należą do najtrudniejszych w odbiorze, spośród tych, jakie zrealizowali w ciągu swoich długich karier. Zawarli na nich specyficzny ekstrakt umiarkowanego free jazzu, fusion i post-bopu. Część pierwsza ma bardziej eksperymentalny charakter, to właśnie na niej pojawiają się elementy free. W porównaniu z drugą częścią jest także bardziej dynamiczna i w nieco większym stopniu „zelektryfikowana”. Gdyby szukać jakichś skojarzeń z innymi znanymi albumami z tamtych czasów to można by przywołać davisowski „Bitches brew”, przy czym obydwie części „Collaboration” są chyba jeszcze bardziej hermetyczne (szczególnie pierwsza z nich). Głównie w sferze rytmicznej, bo u Milesa częściej pojawiały się parzyste rytmy, niejednokrotnie stały puls, czy nawet ostinata, co można wiązać po części z próbą inkorporacji rockowych tekstur rytmicznych do jego muzyki. W przypadku „Collaboration” więcej jest synkopowanych rytmów. Watanabe i Kikuchi eksperymentują w podobnym duchu, jak Miles zwiększając obsadę sekcji rytmicznej. W wyniku tego powstaje czasami gęsta, niejednorodna faktura, prawdziwe kłębowisko skomplikowanych, nawarstwiających się rytmów. W otwierającym „Collaboration Part 2” „Hiro” pojawia się kilkakrotnie temat, który niedwuznacznie kojarzy mi się ze „Spanish key” ze wspomnianego już „Bitches brew”. Abstrahując od ewentualnych podobieństw trzeba stwierdzić, że obydwie płyty prezentują bardzo wysoki poziom, zarówno w sferze wykonawczej, jak i kompozytorskiej. Wspólne przedsięwzięcie Kikuchiego i Watanabe jest z pewnością jednym z najistotniejszych osiągnięć japońskiego jazzu elektrycznego.


Akira Ishikawa & Count Buffalos – Electrum (1970)

Ishikawa to ważna postać na japońskiej scenie jazzowej. Największe sukcesy artystyczne odnosił z formacją Akira Ishikawa & Count Buffalos. To właśnie z nią nagrał swoje magnum opus „Electrum” – jeden z najlepszych albumów w historii jazzu elektrycznego w Japonii. Zawiera on wręcz piorunującą mieszankę wczesnego fusion i eksperymentalnej psychodelii, przyprawioną domieszką free jazzu. Pierwszą stronę płyty winylowej wypełnił w całości utwór tytułowy, oparty na swobodnej formie z brawurowymi partiami solowymi poszczególnych instrumentalistów. Uwagę zwraca w nim nowoczesny język muzyczny – złożona, mocno dysonansowa tkanka brzmieniowa, zróżnicowane, nieregularne rytmy. Zdecydowanie bliżej tej muzyce do odmiany fusion w stylu „Bitches brew” niż formom fuzji, które uskuteczniały na swoich pierwszych płytach zespoły w rodzaju Colosseum, Chicago czy też Blood, Sweat and Tears. Druga strona albumu bynajmniej nie jest wcale gorsza. Zaczyna się od mocno odjechanego free jazzowego „Revulsion”. Potem, w ramach oddechu, czeka na nas „Speak under my breath”, cechujący się wysublimowaną tkanką dźwiękową i urokliwą melodyką. Zwieńczeniem tego wybornego wydawnictwa jest „The eyebrow”, kawał soczystego grania w konwencji fusion.


Kohsuke Mine – Mine (1970)

Debiutancki krążek saksofonisty wpisuje się przede wszystkim w estetykę nowoczesnego post-bopu, choć jest na nim także trochę elementów fusion – głównie za sprawą partii elektrycznego fortepianu Hideo Ichikawy. Mamy tu do czynienia z rasowym jazzowym graniem, nie rażącym nadmiernym tradycjonalizmem. Artyście doskonale udało się wyważyć proporcje między szacunkiem dla tradycji a otwarciem na nowoczesność. Szczególnie wyróżniłbym czternastominutowy „Dream eyes”. Znajdziemy w nim skrzące się różnymi barwami partie elektrycznego fortepianu, które niewątpliwie są świadectwem fascynacji dopiero co wydanym albumem Davisa „In a silent way”. Warto zatopić się w te dźwięki. Moim zdaniem właśnie ten album jest najwybitniejszym osiągnięciem artysty na polu elektrycznych poszukiwań na styku post-bopu i fusion. Na kolejnych płytach artysta zbliżył się zdecydowanie do bardziej mainstreamowego grania („Daguri”, „Out of chaos”), udowadniając, że świetnie czuje się w tej stylistyce. W połowie lat 70-tych wkroczył na terytorium fusion („Sunshower”), jednak jego próby fuzji gatunków nie były do końca przekonywujące.


Masahiko Sato And Jean-Luc Ponty – Astrorama (1970)

Sato w latach 1969-1972 nagrał blisko dziesięć albumów firmowanych w duecie z różnymi znamienitymi muzykami (Albert Mangelsdorff, Attila Zoller, Wolfgang Dauner, Gary Peacock, Stomu Yamash’ta). Jednym z nich była także „Astrorama”. Obok francuskiego skrzypka grają na niej również: gitarzysta Yoshiaki Masuo, kontrabasista Niels Henning Orsted Pedersen i perkusista Motohiko Hino. Biorąc pod uwagę wszystkie wspomniane powyżej przedsięwzięcia właśnie to jest jednym z najbardziej interesujących. Album wypełniły długie, rozimprowizowane kompozycje, w których najwięcej słychać Ponty’ego. Sato najczęściej zasiada za elektrycznym fortepianem. Jego gra na tym albumie nie jest aż tak bardzo awangardowa, jak zazwyczaj to bywało w tych czasach. Stylistycznie „Astrorama” sytuuje się gdzieś między mainstreamem a awangardowym jazzem. Muzycy w czasie grania solówek zazwyczaj nie mają predylekcji do jakichś awangardowych odjazdów. Najczęściej dochodzi do nich w czasie zbiorowych partii improwizowanych. Wtedy atmosfera gęstnieje i robi się mocno free jazzowo. Trudno wyróżnić którykolwiek z utworów. „Astrorama” to równy, dobry album, przeznaczony dla zwolenników jazzu nowoczesnego, lubiących zapuszczać się w bardziej eksperymentalne rejony.


Yosuke Yamashita Trio - Mokujiki (1970)

W latach 60-tych Yamashita zainteresował się free jazzem. Był jednym z prekursorów tego nurtu w swoim kraju. Płyty nagrywane przez jego różne tria w latach 60-tych i 70-tych to kanoniczne pozycje dla japońskiego free jazzu. Stopniowo zyskał uznanie także za granicą, czego efektem była współpraca z różnymi prominentnymi postaciami ze świata jazzu europejskiego (m.in. Manfred Schoof) i amerykańskiego (Mal Waldron, Cecil McBee, Joe Lovano). Yamashita jest znany ze swojej bezkompromisowości i radykalizmu, czego najlepszym odzwierciedleniem są jego nagrania z lat 60-tych i 70-tych. Od czasu „Mina’a second theme” (1969) w zasadzie nic się nie zmieniło. Na przełomie lat 60-tych i 70-tych trio nagrywało płyty i koncertowało w dość stabilnym składzie (Yosuke Yamashita – fortepian, Seiichi Nakamura – saksofony, Takeo Moriyama – perkusja). Muzycznie jest to więc kontynuacja tego, co formacja prezentowała wcześniej. Dominuje zdecydowanie radykalny wariant free jazzowego muzykowania. Można pokusić się o wskazanie odniesień do twórczości Cecila Taylora i późnego Coltrane’a. Stronę pierwsza wypełnia w całości kompozycja tytułowa. Jest to utwór o niezwykle intensywnym charakterze. Wypełniają go długie, dzikie i nieokiełznane improwizacje. Yamashita lubuje się w gwałtownych, mocno dysonansowych pasażach, niezwykle rzadko z jego muzyki emanuje liryzm i spokój. Wyraźnie stawia na ekspresję i dynamikę. To samo można powiedzieć o Nakamurze, którego gwałtowne i żarliwe partie saksofonu dobrze uzupełniają grę lidera. Nie jest to muzyka dla każdego. Jeśli ktoś nie lubi takiej wersji free to może go mocno pokąsać.


Sadao Watanabe ‎– Round Trip (1970)

Jeden z najważniejszych albumów w dorobku saksofonisty. W czasie sesji w nowojorskim studiu udało mu się zgromadzić piekielnie silny skład, wspomogli go bowiem tak znamienici muzycy, jak: Chick Corea, Miroslav Vitous oraz Jack DeJohnette. Cała trójka miała w tym okresie predylekcje do free jazzowych odjazdów, szczególnie Corea, który był wówczas w swoim najbardziej awangardowym okresie twórczości (1969-1971). Wynikiem jednodniowej sesji była muzyka mocno zanurzona w estetyce free jazzu. Niemal cały album jest niezwykle ekspresyjny. Corea gra mnóstwo zakręconych solówek, cechujących się mocno dysonansową fakturą. Preferuje akustyczny fortepian, choć w drugiej części kompozycji tytułowej gra także na elektrycznym fortepianie. DeJohnette wygrywa bardzo gęste i wyswobodzone struktury rytmiczne. Vitous lubuje się w tworzeniu autonomicznych linii basu, często sięga także po smyczek, grając na kontrabasie. Zdarza się niejednokrotnie tak, że panowie odjeżdżają nieomal w krainę dźwiękowego chaosu. Najlepsze wrażenie pozostawia po sobie ponad dwudziestominutowy „Round trip: going & coming” z brawurowymi partiami solowymi. Jakkolwiek dźwiękowy radykalizm tej płyty może wydać się dość kontrowersyjny to, generalnie rzecz biorąc, jej końcowy efekt jest dość intrygujący.


Minoru Muraoka ‎– Osorezan suite (1970)

„Osorezan suite” to wydawnictwo bardzo mocno osadzone w tradycji klasycznej muzyki japońskiej. Już przy pierwszym zetknięciu z tą płytą uderzający jest dobór instrumentarium. Koto, biwa, wadaiko i przede wszystkim shakuhachi, na którym gra lider tego projektu. Nie zabrakło także instrumentów, do których jesteśmy przyzwyczajeni (bass, gitara elektryczna, organy, wibrafon). W rezultacie otrzymaliśmy więc osobliwy coctail stylistyczny, w którym mieszają się tradycje muzyki dalekowschodniej i euroamerykańskiej. W kompozycjach szczególnie mocno przesiąkniętych tradycją japońską („Osorezan”, „Oiwake”, „Ma”) słuchacza może zaintrygować jakże odmienna kolorystyka i nastrój muzyki. Z kolei „Bamboo rock” przybiera oblicze etnicznej psychodelii. Niemałym zaskoczeniem jest także wersja słynnego standardu Dave’a Brubecka „Take five”. Zderza się w nim tradycja jazzu i rdzennej muzyki japońskiej, tworząc w rezultacie dość osobliwy amalgamat dźwiękowy. Płyta zawiera zapis koncertu, który odbył się w kwietniu 1970 roku.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Doctor Sardonicus
Wafel
Wafel



Dołączył: 08 Gru 2014
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:02, 23 Maj 2015 Temat postu:

thon022 napisał:
kobaian napisał:

1. Czy na tej liście jest gdzieś jakiś niebiedroniowaty folk?
2. Czy jest tu dobre rockowe granie bez robienia teatru .


ad 1 Vashti Bunyan jest niepedalska, bo to urocze dziewcze. Spiewa trochęinfantylne, ale przeurocze pioseneczki.


Vashti za pierwszym przesłuchaniem wydaje się fajna, ale po trzecim to już straszne męczenie buły. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nihil reich
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 03 Lip 2013
Posty: 1211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:44, 23 Maj 2015 Temat postu:

Starless And Bible Black napisał:

Vashti za pierwszym przesłuchaniem wydaje się fajna, ale po trzecim to już straszne męczenie buły. Rolling Eyes

Powiedziałbym, że przez pierwsze 4 minuty wydaje się fantastyczna, ale przy trzecim utworze dostaje się już cukrzycy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
thon022
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:21, 24 Maj 2015 Temat postu:

pedały Wink

PS czy głosowanie na Free będzie faux pas Question


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna -> Plebiscyty Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29 ... 34, 35, 36  Następny
Strona 28 z 36


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin