Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 00:00, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
gharvelt napisał: | Zależy czym jest wielka płyta |
gharvelt napisał: | A jeśli chodzi o hype, to tutaj na forum - nawet w samych przeprowadzonych już plebiscytach - znalazłoby się co najmniej kilka innych, znaczniej silniej forsowanych płyt, typu "Electronic Sonata for Souls Loved by Nature' czy "Now!". |
Temptations jest w istocie lepsze niż Epica. Nawet w najchudszym jak dotąd 1968 odrzucało się dużo ciekawszą muzykę. Nie wiem jak można to w ogóle porównywać do arcydzieł jazzowych.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kika
Gość
|
Wysłany: Sob 09:36, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Cytat: | Nie wiem jak można to w ogóle porównywać do arcydzieł jazzowych. |
Racja, arcydzieła jazzowego nie ma co porównywać do czegokolwiek z czymkolwiek. No chyba że z innymi arcydziełami jazzowymi bo np. arcydziełami klasycznymi to już nie wiem. Wszak arcydzieło doskonałym być raczy, a to drugie, inne od razu, na wstępie np. "Temptations"wiemy, że takim nie jest. Co rozumiesz przez "arcydzieło"?
Wydaje mi się, że czasem coś, co jest najlepsze nie zawsze musi być łatwoogarniające w słuchaniu i na odwrót. Poza tym jakby każdy głosował na te wspomniane już "arcydzieła jazzowe" nudno by było. Byda głosować na arcydzieło bo to arcydzieło mimo, że wuj to kumam, odczuwam, tak cza bo "arcy". Wtedy lista będzie bardziej techniczna a mniej spresonalizowana po mojemu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:40, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Kika napisał: | te wspomniane już "arcydzieła jazzowe" nudno by było. Byda głosować na arcydzieło bo to arcydzieło mimo, że wuj to kumam, odczuwam, tak cza bo "arcy". Wtedy lista będzie bardziej techniczna a mniej spresonalizowana po mojemu. |
Tu nawet nie chodzi o te płyty jazzowe (chociaż nie kumanie w miarę lekkiego w odbiorze Hutchersona na tym forum wyglądałoby dziwnie), tylko o jakość drugiej strony porównania.
Czekam z niecierpliwością na rocznik, kiedy będzie ABBA albo BoneyM. Bo jak dla mnie muzyka Temtations jest z tej samej półki. A nawet gorzej, bo tamto przynajmniej nie stara się udawać czegoś ambitniejszego niż jest. Wtedy taki gharvelt wciągając BoneyM na listę powie:
Cytat: | znalazłoby się co najmniej kilka innych, znaczniej silniej forsowanych płyt, typu "Electronic Sonata for Souls Loved by Nature' czy "Now!". . |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:36, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Ja czekam na rok 1975 gdy będzie sobie takie Young Americans Bowiego, co jest bardzo mocno średnim albumem, w sumie wiele to się nie różni od tych Tempeszjonów, więc Gharvelt powinien być zachwycony. Zresztą mogę się założyć, że w 1971 wyszło jeszcze ze 20-30 identycznych płyt soulowych, więc lista Gharvelta powinna się składać niemal wyłącznie z nich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gharvelt
Dżonson
Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:56, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
A gdzie niby The Temptations stara się udać coś ambitniejszego? Dla ciebie to muzyka z półki Boney M/ABBY, a dla mnie "Electronic Sonata for Souls Loved by Nature' czy "Now!" to wydawnictwa z półki średniej klasy jazzu, od których bez problemu można znaleźć setki ciekawszych albumów w tej kategorii gatunkowej.
Nie słuchałem dotychczas Young Americans, ale w '75 jest zbyt dużo pompatycznego i pretensjonalnego proga, więc wątpię, aby znalazło się jeszcze miejsce dla Bowiego
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gharvelt dnia Sob 14:00, 19 Wrzesień 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:02, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Ale średniej klasy jazz to ciągle lepsza muzyka niż wtórny w cholerę niskiej klasy soul, więc o co chodzi?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kika
Gość
|
Wysłany: Sob 14:51, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Cytat: | ABBA albo BoneyM. Bo jak dla mnie muzyka Temtations jest z tej samej półki |
Dla mnie nie jest. Bo Boney M albo Abba jest tandetniejsza nieporównywalnie, mimo że lubiłam Rasputina i niektóre szlagiery pomimo całej okropności. A to gadanie o tym, który gatunek jest lepszy to takie chlapu chlapu trochę. Wiadomo, że muzyka klasyczna jest najbardziej porąbana do grania, potem jazz. A jak nie masz talentu to zostaniesz rockowcem. Soul i funk jest dość specyficzny. Mam do tego sentyment dlatego u mnie się znajdzie na liście. Nie widzę niczego złego, że ta propozycja się pojawiła a nawet się ucieszyłam, że jest choć odrobinę soulowo popowych klimatów. Jeśli tak wysoce wszyscy sobie tutaj cenią Hutchersonów to zróbcie zestawienie jazzowe a nie potem debatujcie jak ktoś śmie zestawiać soule funki z arcydziełami jazzowymi. No ludzie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
che
Hipopotam
Dołączył: 26 Gru 2011
Posty: 1967
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:13, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
gharvelt napisał: | dla mnie "Electronic Sonata for Souls Loved by Nature' czy "Now!" to wydawnictwa z półki średniej klasy jazzu, od których bez problemu można znaleźć setki ciekawszych albumów w tej kategorii gatunkowej.
|
jakoś Ci nie wierzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
che
Hipopotam
Dołączył: 26 Gru 2011
Posty: 1967
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:25, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Kika napisał: | Wiadomo, że muzyka klasyczna jest najbardziej porąbana do grania, potem jazz. A jak nie masz talentu to zostaniesz rockowcem. |
Strasznie to uprościłaś. Talentu do czego? Rozumiem, że chodzi Ci o umiejętności techniczne gry na instrumentach. Przecież było i jest nadal sporo świetnych pod tym względem rockmanów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kika
Gość
|
Wysłany: Sob 16:33, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Wiem, że uprościłam. W rocku zdarzają się techniczni wyjadacze z polotem. Nie twierdzę, że nie. Rock- jazzy, prog rocki zmierzają w stonę światłości, ale pełna paleta telentu ujawnia się najbardziej w klasyce i jazzie. Talent rozumiem jako nie tylko diablo perfekcyjne opanowanie instrumentu. Takie bydom gimbo mądrości, ale technika, warsztat to nie wszystko. Sama forma dla mnie w klasyce czy jazzie na wstępie wymusza świetne opanowanie instrumentu. Jak tego ni ma, bydom wrzeszczeć na Ciebie, że źle, nie tak, nie ćwiczyło się, leniło itp. W rocku nie przykłada się aż takiej wielkiej uwagi do techniki, poprawności. Czasami ważne są błędy, brudne brzmienia gitar, przestery itp. bajery, spontan a spróbuj w szkole muzycznej nutę pominąć u wymagającej nauczycielki, którą sobie umamiła, że trzeba Cię przycisnąć bo bedziesz dobrym skrzypkiem/skrzypaczką... Paaanie przesrane... Spróbuj zagrać jazz, powiedzą, ale luźniej luźniej, nie spinaj się tak, to nie ma być zgrane co do joty i wymiotowo poprawnie, więcej inwencji od Ciebie. W każdym razie i tu i tu jest duży nacisk na sprawność, wyobraźnie muzyczną, feeling. W rocku jest w moim odczuciu inszej, to może grać chyba prawie każdy. Mówi się, że na koncertach rockowych wokaliści muszą mieć charyzmę, wygląd, gadane, odnajdować się na scenie bo co się nie umie, zakryje się wdziękiem osobistym, zaszokuje, pokaże fluorescencyjne kwiatki na gitarze itd. Uświadczysz coś takiego na koncercie symfonicznym? Typ w garniaku, przy instrumencie, nie ma wrzeszczenie i zakrywania braków. Czysta szczerość, muzyka przekazywana jest bezpośrednio do słuchacza bez niepotrzebnych rozpraszaczy. Osobowość pianisty klasycznego, ile ma żon, z kim się rozwodzi, jakie środki przyjmuje, w co jest ubrany jest nieistotna. Nie to, że hejcę rocki, soule, popy czy funki. Imba trudne jest granie utworów klasycznych, jazzowych łatwiejsze jest granie rocków. Wydaje mi się, że większość muzyków klasycznych, jazzowych może to bez wahania potwierdzić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:57, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
che napisał: | gharvelt napisał: | dla mnie "Electronic Sonata for Souls Loved by Nature' czy "Now!" to wydawnictwa z półki średniej klasy jazzu, od których bez problemu można znaleźć setki ciekawszych albumów w tej kategorii gatunkowej.
|
jakoś Ci nie wierzę |
Za chwilę otrzymamy zapewne listę przynajmniej 400 lepszych albumów jazzowych. Poczekajmy.
kika napisał: | Dla mnie nie jest. Bo Boney M albo Abba jest tandetniejsza nieporównywalnie, mimo że lubiłam Rasputina i niektóre szlagiery pomimo całej okropności. |
Disco w stylu Boney M jest kiczowate, ale przynajmniej bezpretensjonalne. Nie ma ohydnej orkiestracji w podkładzie, rozciągniętych jak guma do żucia kompozycji zupełnie nie wiadomo po co, nie ma silenia się na wplatanie innych gatunków np. rocka. Prosta sprawa - chcesz potańczyć to puszczasz.
Temptations jest dla mnie na poziomie neoproga. To co go odróżnia, to wesoły nastrój, który powoduje, że ten rozdęty balon nie jest aż tak tragikomiczny, jak w wypadku neoprogowych cierpiętników. Natomiast wszystko pozostałe jest, choćby mieszanie stylów czerpiące prawie wyłącznie z drugorzędnych cech gatunków stanowiących inspirację.
Cytat: | Jeśli tak wysoce wszyscy sobie tutaj cenią Hutchersonów to zróbcie zestawienie jazzowe a nie potem debatujcie jak ktoś śmie zestawiać soule funki z arcydziełami jazzowymi. No ludzie... |
Chodzi tylko o to, że miłośnicy Temptejszynów z każdym postem się pogrążają. Zamiast powiedzieć "lubię, bo fajne", najeżdżają na wybitnych muzyków i szukają zrozumienia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Sob 18:00, 19 Wrzesień 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
gharvelt
Dżonson
Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:26, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Za chwilę otrzymamy zapewne listę przynajmniej 400 lepszych albumów jazzowych. |
Pomimo, że moje osłuchanie w jazzie wciąż jest znikome, to pewnie nie miałbym problemu ze skonstruowaniem całkiem długiej tego typu listy, może nie 400, ale przynajmniej ze 100-150. Nie sądzę jednak, aby była ona zaskakująca, bo większość tutaj piszących zna Davisa, Coltrane'a, Sandersa, Cherry'ego, Hancocka, Colemana, Sun Ra, Jarretta, Webera, Seiferta, Rypdala, Tony'ego Williamsa, Dona Ellisa, Mingusa, Komedę, Namysłowskiego, Stańkę, AEoC, Aylera, Dolphy'ego, Hilla i wielu, wielu innych. Dlatego bardziej jestem ciekaw listy "20-30 identycznych płyt soulowych" z rocznika 1971
kobaian napisał: | Chodzi tylko o to, że miłośnicy Temptejszynów z każdym postem się pogrążają. Zamiast powiedzieć "lubię, bo fajne", najeżdżają na wybitnych muzyków i szukają zrozumienia. |
Przecież to dokładnie, w nieznacznie bardziej rozbudowanej formie, napisałem na samym początku, a później kilka razy powtórzyłem. Nie zaczynałem żadnych porównań The Temptations z jazzem takim czy innym, co z łatwością znaleźć można we wcześniejszych postach. Niestety, ale to wy jako "rada forumowych mędrców" i obrońcy ortodoksji, wywołaliście gównoburzę bo hurr durr awangardy dżezowej nie szanujo hipstery plebejusze wstyt słuchać takie coś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:17, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Wszystkie te płyty z murzynami i murzynkami na okładkach są najpewniej niemal identyczne do Temptejszyn:
[link widoczny dla zalogowanych]
nie chcę nic mówić, ale Ty jednak stwierdziłeś, że Temtejszyn jest mniej przehajpowane niż naprawdę dobre jazzy, nie wiadomo po co o tym mówiłeś, a teraz się wykręcasz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
che
Hipopotam
Dołączył: 26 Gru 2011
Posty: 1967
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:37, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Kika napisał: | Imba trudne jest granie utworów klasycznych, jazzowych łatwiejsze jest granie rocków. Wydaje mi się, że większość muzyków klasycznych, jazzowych może to bez wahania potwierdzić. |
Nie znam się na grze na instrumentach, ale wydaje mi się, że zagranie technicznego death metalu nie jest "łatwiejsze" od grania symfonii.
Widzę, że ostatnio moda na dziwne porównania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gharvelt
Dżonson
Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:58, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
zuy_pan napisał: | Wszystkie te płyty z murzynami i murzynkami na okładkach są najpewniej niemal identyczne do Temptejszyn |
Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Domyślam się, że w myśl popularnej zasady "nie znam się (nie słuchałem), ale się wypowiem", prawda? Z czołówki zapodanej listy znane mi są albumy Gaye oraz Withersa, a biorąc pod uwagę inne wydawnictwa przedstawionych wykonawców, to słuchałem także Sly & The Family Stone, Scott-Herona, Mayfielda, War, Tima Maię, The Isley Brothers, Earth Wind and Fire, Dianę Ross, Stevie'go Wondera, The Miracles i żadna ze znanych mi płyt tych muzyków/zespołów (no, może oprócz "Innervisions" Wondera) nie jest nawet w połowie tak udana jak "Sky's the Limit".
zuy_pan napisał: | Temtejszyn jest mniej przehajpowane niż naprawdę dobre jazzy, nie wiadomo po co o tym mówiłeś, a teraz się wykręcasz. |
Napisałem dokładnie to:
gharvelt napisał: | A jeśli chodzi o hype, to tutaj na forum - nawet w samych przeprowadzonych już plebiscytach - znalazłoby się co najmniej kilka innych, znaczniej silniej forsowanych płyt, typu "Electronic Sonata for Souls Loved by Nature' czy "Now!". |
Stwierdziłem fakt o hajpie, co wszyscy widzieli w poprzednich plebiscytach, jak wymienione płyty były zachwalane z wielu stron. Napisałem coś o muzyce? Porównywałem jej wartość z The Temptations albo napisałem, że to słaba muzyka? Nie. To później próbowaliście mi imputować takie sformułowania. Nieładna praktyka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nihil reich
Hipopotam
Dołączył: 03 Lip 2013
Posty: 1211
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:31, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
gharvelt napisał: | Stwierdziłem fakt o hajpie, co wszyscy widzieli w poprzednich plebiscytach, jak wymienione płyty były zachwalane z wielu stron. Napisałem coś o muzyce? Porównywałem jej wartość z The Temptations albo napisałem, że to słaba muzyka? Nie. To później próbowaliście mi imputować takie sformułowania. Nieładna praktyka. |
Ale Kapitan pisał o przehajpowaniu, a nie o samym hajpie. Inne płyty mogły być hajpowane bardziej, ale ten hajp mocniej korelował z ich zawartością, więc mimo wyższego hajpu bezwzględnego hajp relatywny miały mniejszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gharvelt
Dżonson
Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:57, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
To całkiem możliwa interpretacja, choć tylko interpretacja tego, co dokładnie mógł mieć na myśli Kapitan. Mnie zdzwiły słowa o przehajpowaniu, bo o Temptations napisały 3 - słownie: trzy - osoby, z których to żadna nie stwierdziła, że to jakieś megaodkrycie i superambitna, maksymalnie oryginalna muzyka na miarę "Bitches Brew". Ot 3 opinie na zasadzie "miły i przyjemny funk/soul, warto posłuchać, może komuś jeszcze zmieści się w 30". W ogóle nie przypomina mi to hajpu, w przeciwieństwie do fali opinii oraz maksymalnych not wystawianych przytoczonym wcześniej dwóm płytom.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kika
Gość
|
Wysłany: Sob 21:46, 19 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Cytat: | wydaje mi się, że zagranie technicznego death metalu nie jest "łatwiejsze" od grania symfonii. |
No nie wiem, nie wiem. Bywają skomplikowane, szybkie symfonie na 100 muzyków, którzy muszą grać razem równiutko jak ta lala. To, że ktoś napiernicza szybko na instrumencie, który ma progi i buszuje wcale nie oznacza dla mnie, że jego utwór jest bardziej złożony od klasycznego, albo że lepiej opanował instrument.
BTW przypomniała mi się Twoja lista, stanęłam na Maszudze. Jeszcze mi 12 albumów zostało. Ale jak to u mnie z metalem, wlokę się i wlokę. Mówiłam, że trochę mi się zejdzie. Najbardziej mi odpowiadał John Zorn, Infectious Grooves, Cynic - Focus. Nie były Twoje propozycje typowo black, death metalowe. Takie pomieszane stylistycznie, ale były ok, poza Faith No More (nie lubię) coś na A też mi nie podeszło.
Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Sob 21:49, 19 Wrzesień 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 09:16, 20 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Kika napisał: | Cytat: | wydaje mi się, że zagranie technicznego death metalu nie jest "łatwiejsze" od grania symfonii. |
No nie wiem, nie wiem. Bywają skomplikowane, szybkie symfonie na 100 muzyków, którzy muszą grać razem równiutko jak ta lala. To, że ktoś napiernicza szybko na instrumencie, który ma progi i buszuje wcale nie oznacza dla mnie, że jego utwór jest bardziej złożony od klasycznego, albo że lepiej opanował instrument. |
Podchodzicie moi drodzy do tematu od d... strony. Muzyk death-metalowy musi grać szybko, tak samo jak orkiestra symfoniczna musi grać równo. To jest warunek konieczny grania, zatem w ogóle nie może stanowić kryterium kunsztu. To po pierwsze.
Po drugie, porównywanie zespołu z chórem, czy orkiestrą, jest kompletnie do bani. Zespół taki można porównać co najwyżej z kwartetem smyczkowym, gdzie słychać wyraźnie każdą partię graną przez każdego poszczególnego muzyka.
Po trzecie, o miliardy razy większym kunszcie w wypadku muzyki klasycznej świadczy porównanie solistów. Przecież przygotowania do np. takiego Festiwalu Chopinowskiego to dla pianisty miesiące długiej pracy i ciężkich treningów po 8h dziennie. Czy można to porównać z przygotowaniami do trasy obwiesiów, co po kilkugodzinnej próbie chleją i idą na dziwki?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kika
Gość
|
Wysłany: Nie 10:12, 20 Wrzesień 2015 Temat postu: |
|
Cytat: | Po trzecie, o miliardy razy większym kunszcie w wypadku muzyki klasycznej świadczy porównanie solistów. Przecież przygotowania do np. takiego Festiwalu Chopinowskiego to dla pianisty miesiące długiej pracy i ciężkich treningów po 8h dziennie. |
Żeby 8 h... Więcej się ćwiczy i wiecznie a to źle a to można poprawić. Jak to grasz lepiej to z tym nawalasz, a jak przyjdzie przed ludźmi grać, którzy na pamięć znają dzieła Chopina ćwiczenia się rypią, paluchy mające śmigać masz jak z waty, niedobrze Ci, chce Ci się przesiedzieć koło sedesu 15 min. bo co rusz zbiera się na wymioty, serce wali jak u konia po wyścigu, lodowato i duszno na zmianę. Oddech nie pomaga, koncentracja level legendary, czujesz jak skroń pulsuje, zbytnio sobą nie jesteś. Myślisz, żeby już tylko było po wszystkim. Kończysz szkołę, występy, uzyskujesz szanowny tytuł magistra sztuki. Jak się ufarci łapiesz się fuchy grania w orkiestrze i zarabiasz grosze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|