Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
thon022
Hipopotam
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:25, 01 Marzec 2010 Temat postu: The Rolling Stones - "Let It Bleed" (1969) |
|
1. "Gimmie Shelter" – 4:30
2. "Love in Vain" (Robert Johnson) – 4:19
3. "Country Honk" – 3:07
4. "Live with Me" – 3:33
5. "Let It Bleed" – 5:27
6. "Midnight Rambler" – 6:52
7. "You Got the Silver" – 2:50
8. "Monkey Man" – 4:11
9. "You Can't Always Get What You Want" – 7:30
Wydany w niecały rok po "Beggers Banquet", album "Let It Bleed" jest, pomimo cukierkowatej okładki, równie mroczny i "ciężkostrawny" jak poprzednik. W porównaniu z "Beggers" słychać nieco więcej gitary elektrycznej, co można by tłumaczyć przyjęciem do zespołu nowego muzyka - utalentowanego gitarzysty Micka Taylora. Zastąpił on Briana Jonesa, który w trakcie sesji nagraniowych do tych 2 płyt przeważnie przysypiał w kącie studia odurzony narkotykami (n.b. Brian zmarł gdy nagrywano "Niech Krwawi"). Ale i tak większość partii gitarowych znowu nagrał Keith Richards.
Album otwiera "Gimme Shelter" - nie tylko jedno z najlepszych nagrań zespołu , ale muzyki rockowej w ogóle. Utwór o ogromnym ładunku emocjonalnym chwyta słuchacza za gardło żelaznym chwytem i przetrzymuje w napięciu do ostatniej sekundy. Tekst - dramatyczne wołanie o schronienie w świecie ogarniętym pożarem gwałtów i wojen, jest jakże niestety do dziś aktualny. "... War, children, it's just a shot away ... Rape! Murder! It's just a shot away! ... ". Partie wokali i gitar tną niczym zardzewiałe brzytwy, wybijając się nad sekcją rytmiczną, toczącą się z wdziękiem załadowanego pociągu towarowego...
Kolejne nagranie to wyciszający emocje klasyk muzyka który "zaprzedał duszę diabłu" - mitycznego czarnoskórego bluesmana Roberta Johnsona, tu zagrany ciepło, wręcz pastelowo. Następnie "Honky Tonk Women" w wersji ... country !!! Stonesi musieli czuć się wtedy bardzo pewni siebie, skoro umieścili na studyjnej płycie parodię swojego megahita, który na równi z "Satisfaction" stanowi klasykę ich repertuaru. Na dowód, że The Rolling Stones nie zamierzają zostać "The Best Country Band In the World" utwór "Live With Me" jest aroganckim rockerem z tekstem traktującym min. o strzelaniu do szczurów wodnych i życiu w trójkacie. Leniwie zagrana i zaśpiewana piosenka tytułowa jest nie lepsza w sferze tekstowej, wzmiankujac o seksie, kokainie i zabójstwie w piwnicy. 3-częsciowy, ponury blues-rock o seryjnym mordercy "Midnight Rambler" wzbogacony jest długą partią Jaggera na harmonijce ustnej. Prawie 7 minutowy utwór kończy się mało rozsądnym okrzykiem "...I'll stick my knife right down your throat Baby, and it hurts! ..." i wywołał kolejną falę oburzenia wywołaną twórczością zespołu.
"You Got The Silver" to wyskrzeczana przez Richardsa urocza pioseneczka (ciekawe że już wtedy miał głos jak 70-o latek ), następnie "Monkey Man" - drapieżny a zarazem melodyjny rocker oparty na kapitalnym, ciężkim riffie, w tekście którego Jagger rzuca ironicznie: "mam nadzieję, że nie jesteśmy zbyt mesjanistyczni czy trochę za satanistyczni", wyjaśniając, że oni tylko "Love to play Blues"...
Tu mała uwaga - o ile dziś panowie z RS swój satanistyczny wizerunek z lat 60-ych traktują wybuchem śmiechu i lekceważącym machnięciem ręki, o tyle śledząc historię zespołu można stwierdzić, że tę zabawę przecięła tragedia w Altamont, wywołana przez (nomen omen) Hell's Angels. Po tym wydarzeniu Stonesi umilkli na 2 lata i płytą Sticky Fingers z 1971 r. przebudowali image zespołu na "seks, drugs & rock'N'roll - i nic poza tym ! "... Swoją drogą ciekawe, czy gdyby nie ten fatalny koncert, muzyka RS po 1969 byłaby taka, jaką dziś znamy ... ?
Na zakończenie "You Can't Always Get What You Want" - można o nim napisać: "hymn pokolenia", "rzecz kultowa" itp. banały ...
Album odzwierciedla szalone lata 60-e w pigułce, ich wielowątkowość, często sprzeczności. Kończy okres poszukiwań i utwierdza to co pokazał "Beggers Banquet" - że The Rolling Stones to nie zjawisko pop kultury, ale naprawdę wielcy artyści.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez thon022 dnia Pon 22:40, 01 Marzec 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:44, 02 Marzec 2010 Temat postu: |
|
Cóż za konserwatyzm! To zdumiewające że faceci, którzy w kwestiach obyczajowych niewiele różnili się od zwierząt, a jeżeli już to na korzyść tych drugich, w kwestiach muzycznych wykazują taki puryzm. Rok 1969, a oni nagrywają piosenki niemal klasyczne, wydarte z przedwojennych, murzyńskich piwnic. Oczywiście na Led It Bleed są też nowoczesne numery, ale chyba większość płyty to klasyczny Blues, klasyczny amerykański Folk, ewentualnie Rhythm & Blues. Czy to źle? Nie, tego bym nie powiedział, taka muzyka ma wiele uroku, tylko że trzeba sobie jasno powiedzieć że ze stereotypowym rockiem Let It Bleed na ogół nie ma wiele wspólnego. Dla mnie to plus, ale chyba nie każdy jest w stanie przełknąć coś tak archaicznego. Największe wrażenie robią dwa przeboje czyli Gimmie Shelter i You Can't Always Get What You Want. Ponadto Midnight Rambler dość mi się spodobał. I tyle. Pozostałe numery są dobre, nie nudzą, ale też nie zapadają w pamięć. Płyta fajna, ale po klientach którzy podpisali cyrograf spodziewałem się więcej, zwłaszcza że to jedno z ich najsłynniejszych dokonań.
PS: W jakim sensie ten album miałby być "ciężkostrawny"?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Czw 22:11, 22 Kwiecień 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
thon022
Hipopotam
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:35, 02 Marzec 2010 Temat postu: |
|
>Kapitan Wołowe Serce
Określenie "ciężkostrawny" przyszło mi na myśl patrząc na okładkę z torcikiem Zresztą sam sobie odpowiedziałeś, pisząc cyt: "...ale chyba nie każdy jest w stanie przełknąć coś tak archaicznego..."
"Problem" w tym, że ogólnie pokutuje zupełnie mylne wyobrażenie o twórczości The Rolling Stones - ludzie siegając po ich płyty spodziewają się przeważnie usłyszeć jakąś softową wersję AC/DC . Sięgnięcie po ich nagrania to przeważnie kompletne zaskoczenie ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:22, 02 Marzec 2010 Temat postu: |
|
thon022 napisał: | ludzie siegając po ich płyty spodziewają się przeważnie usłyszeć jakąś softową wersję AC/DC . Sięgnięcie po ich nagrania to przeważnie kompletne zaskoczenie ... |
No, coś w tym jest. Jak chyba z półtorej roku temu sięgnąłem po ich debiut (wersja Amerykańska) to faktycznie trochę mnie zaskoczyli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
thon022
Hipopotam
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:04, 02 Marzec 2010 Temat postu: |
|
He, na samym początku swojej kariery Stonesi wzdrygali sie z obrzydzeniem, gdy ktoś ich nazwał rockowym bandem i kazali się tytułować zespołem ... rhytm'n'bluesowym!
Posłuchaj "BB", tam jest dopiero archaiczny bluesfolkowy hardcore . I w tym stylu jest jeszcze przynajmniej jedna płyta-niespodzianka ...
Ale żeby nie było, to dorzuciłem recenzję może bardziej "stonesowej" płyty:
http://www.metalrockforum.fora.pl/plyty-starsze,44/the-rolling-stones-sticky-fingers-1971,1954.html
Choć podejrzewam, że też bez zaskoczenia się nie obędzie Ale ciekawe, co napiszesz po odsłuchaniu "Their Satanic ..."
P.S. Podpuszczaj mnie podpuszczaj, to Wam zrollingstonesóję całe forum ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:21, 02 Marzec 2010 Temat postu: |
|
BB czyli Beggars Banquet, prawda? Już przesłuchałem. Ale muszę posłuchać jeszcze raz, bo taka muzyka, chociaż wprowadza fajny nastrój, to przelatuje przez mózg nie zostawiając w nim zbyt wiele śladów. To trochę tak jak z Dylanem, trzeba przesłuchać te piosenki wiele razy żeby w końcu zacząć je od siebie odróżniać
Co do Their Satanic Majesties Request i w ogóle wejścia Stonesów w wiodący wówczas nurt rocka psychodelicznego to rzeczywiście jestem ciekaw jak to brzmi w ich wersji, jednakże obawiam się trochę o poziom. Chociaż może niepotrzebnie, takie Paint it Black to klasowy song. Może będzie dobrze.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Wto 22:22, 02 Marzec 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:44, 21 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
Muszę się przyznać, że twórczość The Rolling Stones, znam prawie wyłącznie z różnych składanek i kompilacji. Lubię ich, na pewno dużo bardziej, niż ich słynnych konkurentów, ale nigdy mnie bowiem specjalnie nie ciągnęło, aby pogłębiać znajomość tego zespołu. Z jednym wyjątkiem - mam płytę "Let it Bleed" i z przyjemnością jej czasem słucham. Jeśli chodzi o muzykę trudno dodać cokolwiek do tego, co zostało powiedziane przez Kapitana. Może dodam swoją ocenę - 8,5/10.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
thon022
Hipopotam
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:55, 21 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Lubię ich, na pewno dużo bardziej, niż ich słynnych konkurentów, |
Jako ciekawostkę podam, że tak naprawdę muzycy The Beatles i The Rolling Stones żyli w świetnej komitywie, bo już na samym początku uznali, że tak bardzo różnią się muzycznie, że nie stanowią dla siebie żadnej konkurencji. Jedni czerpali inspirację z rock'n'rolla, drudzy z bluesa. The Beatles jako wielkie już gwiazdy obejrzeli w 1963r. koncert Stonesów i byli tak bardzo pod jego wrażeniem, że postanowili pomóc tym pasjonatom bluesa wyrwać się z klubowego "ghetta" na szerokie wody showbuisnessu. George Harrison: "To był prawdziwy szał. Publiczność piszczała, darła się i tańczyła na stolikach (...) Stonesi serwowali potężny beat, który odbijał się od ścian i wchodził prosto do głowy - wspaniałe brzmienie". W efekcie Beatlesi przekazali Stonesom swoją przebojową (i nienagraną jeszcze) kompozycję, żeby RS mogli zaistnieć na listach przebojów - była to piosenka "I Wanna Be Your Man" (1963r.):
http://www.youtube.com/watch?v=-8QEX3_aVig&feature=related
[/url]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez thon022 dnia Pon 16:57, 21 Czerwiec 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:17, 21 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
Swoją drogą to straszny utwór. Jest kwintesencją wszystkiego czego u Beatlesów nie znoszę. Uważam, że takie granie to był ogromny krok wstecz w muzyce rozrywkowej w stosunku do popularnego w tamtych czasach R'N'B. Gdyby Beatlesi nie zrehabilitowali się później psychodelią, elementami progresji i nie zaczęli komponować naprawdę udanych przebojów w stylu "Eleonor Rigby", uznałbym ich za największego szkodnika w historii muzyki rozrywkowej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
thon022
Hipopotam
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:29, 21 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
hehe, zabawne jest, że do dzisiaj trwają spory o to, który zespół to lepiej wykonał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:09, 21 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
Stary spór między zwolennikami jednych a drugich. Niestety twórczość zespołów z początku lat 60' znam głównie ze składanek i często przypadkowych odsłuchań. Więc trudno mi z całą pewnością orzec, kto był lepszy. W każdym razie składanki wskazują mi zupełnie innego zwycięzcę - The Animals.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
thon022
Hipopotam
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:53, 21 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
Bardzo ciekawe porównanie. Potwierdza jednak moje podejrzenia. Stonesi triumfują tylko w pierwszym utworze. Jeśli chodzi o pozostałe The Animals górą. I mówię to jako miłośnik oryginalnej wersji "Paint it Black". Animalsi wykonali ten cover znacznie powyżej moich oczekiwań.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:54, 21 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Niestety twórczość zespołów z początku lat 60' znam głównie ze składanek i często przypadkowych odsłuchań. Więc trudno mi z całą pewnością orzec, kto był lepszy. W każdym razie składanki wskazują mi zupełnie innego zwycięzcę - The Animals. |
Ja też skłaniam się ku The Animals. Ale na litość Boga - nie na podstawie składanek! To raz, po drugie pierwsza połowa lat 60ych to naprawdę nie jest okres w którym muzyka któregokolwiek z tych trzech zespołów była przyczynkiem do ich wielkości.
EDIT: Paint it Black Animalsi zepsuli, nie lubię ich wersji.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Pon 22:55, 21 Czerwiec 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
thon022
Hipopotam
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:35, 21 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
Kapitan Wołowe Serce napisał: | Ale na litość Boga - nie na podstawie składanek! |
Ach to pokolenie internetu... Jak ja słuchałem takich rzeczy jak The Rolling Stones czy The Animals to muzyki słuchałem głównie z okazyjnie zakupionych kaset albo płyt CD. Słuchałem ich u wujków, cioć, kuzynów, czasem sam dostawałem takie płyty od nich w prezencie. I dlatego znam te zespoły ze składanek. Ze składanki Animalsów pamiętam tyle, że zawierały może jakieś trzy przeboje, a poza tym bluesowo-rockowo-psychodeliczne jazdy. I to mnie ujęło.
I sorry, ale nikt mi nie wmówi, że dyskografie tych zespołów to jest coś, czym koniecznie trzeba się katować, aż wejdzie. To prosta muzyka, pisana najczęściej dla przyjemności odbiorców. Nikt nie myślał wtedy o koncepcyjnych albumach, czy o podnoszeniu rocka do standardów muzyki poważnej. Po prostu niektórzy wznosili się czasem na wyższy poziom.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:39, 21 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
Ja właśnie ze składanek znam wszystkie te utwory prawie na pamięć. "Little Red Rooster" rządzi!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Pon 23:41, 21 Czerwiec 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
thon022
Hipopotam
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 00:01, 22 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
Czyli z tego wynika, że sporo utworów, które znam ze składanek to właśnie zawartość singli. Dobrze wiedzieć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
thon022
Hipopotam
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 00:20, 22 Czerwiec 2010 Temat postu: |
|
>Kobaian
tak, to są single które nie weszły do żadnego longplaya. Czasami jest zamieszanie, bo np. taki "Paint It Black" NIE został włączony do wydania płyty "Aftermath" w wersji UK, ale jest na wydaniu US (amerykańskiej wersji) ! Podobnie z singlem "Let's Spend The Night Togeter/Ruby Tuesday - nie ma ich na płycie Between The Buttons UK, a są na jej wersji US Uff ... A te wszystkie, co podałem ich linki wyżej, nie weszły na żadną płytę!
PS Co do poznawania albumów RS z lat 60-ych , to właśnie poleciłbym na początek płytę "Aftermath"w wersji UK.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|