Camel

kobaian

Przyznam się, że nie należę do tęgich głów, jeżeli chodzi o matematykę - nie bez przyczyny nie zostałem fizykiem czy astronomem. Uważałem jednak zawsze, że charakterystyczna dla tzw. "humanistycznych umysłów" pogarda dla matematyki, logiki jako paskudnych i dalekich od "prawdziwego życia" formalizmów, to potworna dziecinada - na zasadzie: sam nie rozumiem, więc to na pewno nie może być nic wartościowego. A tym czasem formalizmy pomagają rozwiązywać problemy (np. jak dostać się na koncert UZ), zrozumieć rzeczy złożone itd.

W ogóle humaniści bywają niekiedy potwornie pretensjonalni, gdy sami nie poczuwając się do przyswojenia sobie podstaw nauk ścisłych czy przyrodniczych, wciskają ścisłowcom różne kanony lektur, które "każdy kulturalny człowiek znać powinien". Jestem w ogóle przeciwnikiem humanistyki erudycyjnej (na zasadzie pochwal się, co przeczytałeś), a bliska jest mi ta zorientowana problemowo, trochę na wzór nauk przyrodniczych, gdzie ludzie główkują nad konkretnymi interesującymi ich zagadnieniami, a resztę pozostawiają innym, bardziej biegłym w danej materii od siebie.

Natomiast powracając do Forum Dinozaurów - jako czytelnik z doskoku, muszę przyznać, że wiedza co poniektórych jest imponująca. Pojawiają się tam przecież oprócz fanów Scorpionsów i innych fasolek, także znawcy jazzu a także różnych rzadko u nas omawianych nurtów. Na ich tle my wypadamy trochę blado, biorąc pod uwagę, że np. Kapitan ma wiedzę większą niż cała reszta razem wzięta i że właściwie jedynie od zaglądającego do nas sporadycznie Mahavishnu mógłby się jeszcze czegoś ciekawego dowiedzieć. Na FD ludzi biegłych w różnych tematach jest jednak więcej.

Nie róbmy więc różnym Konikom tej przyjemności i nie udawajmy nie wiadomo jak elitarnego grona. Fajnie, że zebrało się tu trochę luda o niespaczonym guście i fajnie, że potrafimy siebie nawzajem przekonywać do ciekawej muzyki. Ale przecież przed większością z nas jeszcze kupa rzeczy do poznania.

Kapitan Wołowe Serce

Filas

A ja nie dotrę na koncert UZ!!!! :<

zuy_pan

Z McGyverem wszyscy dadzą radę.

Carpetcrawler

zuy_pan

Ciekawostka na temat Boba Dylana, której nie znała nawet jego żona nr 15007764567: Bob Dylan lubił kartofle z maślanką, ale w USA nie ma maślanki.

kobaian

Akurat pochwał DT nie jest aż tak dużo. Wiele osób z tego co wywnioskowałem, nie lubi tej muzyki, ale w przeciwieństwie do nas powstrzymuje swoje sądy, lub wygłasza je raz i do tematu potem już nie wraca.
Ja dzięki lekturze Dinozaurów poznałem między innymi Malika oraz bardzo sympatyczną płytę pewnej jazzowej harfistki. Gdybym miał więcej czasu i zacięcia na pewno mógłbym poznać więcej dobrej muzyki. Uważam, że największą zaletą tego forum jest właśnie możliwość poznania tego, o czym zupełnie nie mam pojęcia, a nie ukrywam, że np. moja wiedza na temat tego, co grano przed złotymi latami 60' jest niestety nikła.

https://www.youtube.com/watch?v=Z5_Ciot3wsE
https://www.youtube.com/watch?v=7vwTXAPHqF4

Carpetcrawler

Śnieżna gęś z 2013 roku to całkiem porządnie odgrzany kotlet. Mniej lukru i syntezatorów, więcej gitary będącego w formie Latimera.

Kapitan Wołowe Serce

Położysz rękę na Biblii i zaprzysięgniesz, że warto tego słuchać?

Carpetcrawler

John Cipolina · Wysłany: Czw 00:04, 13 Marzec 2014 Temat postu:

Moja aktualna i myślę, że stabilna opinia o Moonmadness i Snow Goose jest taka, że da się tego słuchać, nawet z przyjemnością, ale nie puściłbym tych albumów znajomym jako fajnego progresu (w ogóle bym nie puszczał), bo uznali by ten gatunek za kiczowate pierdoły.

alesorius

Tak co do tematu, to ostatnio wdałem się w dyskusję z pewnym osłuchanym metalem. Facet znał się na rzeczy, naprawdę miał pojęcie, no i mówi mi, żebym posłuchał Rajaz, wbrew waszym ostrzeżeniom, że niby dobra płytka, posłuchaj. Posłuchałem z ciekawości i kiepsko. Strasznie mierne, wtórne i nudne. Jednak faktycznie jedyne co warto znać to do Moonmadness. Reszta jest fe.

Carpetcrawler

alesorius

Mi osobiście najbardziej podeszły debiut i Mirage. Fajne płyty. The Snow Goose nie jest złe. O Moonmadness nie mam jeszcze wyrobionej opinii. Słuchałem też Rain Dances i Stationary Traveller ale nie zachwyciły mnie, a Rajaz w ogóle mnie zniechęcił do poznawania reszty. Btw. ostatnio dorwałem Mirage za grosze. Tyle szczęścia. :>

Vilverin

Rajaz jest piękną muzyczną liryczną opowieścią o duchach pustyni. Może i jest rozwlekłe, natomiast nuda to już rzecz czysto umowna. Jeśli o dyskografię Camela idzie, Rajaz stoi u mnie na dosyć wysokim miejscu. Chociaż wolę płytkę następną.

alesorius

Nie wiem, ja słuchając Rajaz cały czas miałem wrażenie, że już to znam.

Vilverin

Bo nie ma tam nic odkrywczego. To nie jest wizjonerska technokracja, tylko sentymentalna podróż w piękne egzotyczne krainy. Tego od Camela oczekuję i dokładnie to dostaję.

alesorius

W sumie, coś w tym pewnie jest. Przesłucham później jeszcze raz dla pewności i rzucę uchem na następną płytę.

kobaian

Vilverin

I powiem wam że nawet Breathless jest bardzo spoko.