Camel

Rune of Torment

Kupiłem sobie kiedyś Moon Madness i zapuszczam na słuchawki do spania czasem, rewelacyjnie się przy tym usypia.

Jarczyslaw

Śpisz słuchając muzyki? Ja tak ostatnio nałogowo robię popołudniami Wink

Rune of Torment

Po co tylko spać jak można spać i coś robić jednocześnie? Wink

Jarczyslaw

Z tego samego założenia wychodzę Wink

Kapitan Wołowe Serce

Jarczyslaw

No na szczęście nagrali sporo albumów. Jest czego słuchać Very Happy

Carpetcrawler

Cztery pierwsze albumy są godne uwagi, na resztę szkoda czasu.

Jarczyslaw

Mógłbyś podać konkretny powód dla którego nie warto sięgać po nowsze ich dzieła?

Carpetcrawler

Tak, po pierwsze bardzo spuścili z tonu i zaczęli grać pop, a w tym gatunku jest dużo lepszych przedstawicieli. Gdy i ta formuła się wyczerpała Latimer zaczął kopiować siebie z lat 70, co jak zwykle w przypadku rocka wyszło niezbyt pozytywnie, wtórność i nuda wylewa się z tych albumów, chociaż kilka piosenek udało mu się nagrać całkiem przyzwoitych. Ciężko znaleźć kompozytora rockowego, który przez 20 lat będzie ciągle tworzyć na tym samym, dobrym poziomie.

Jarczyslaw

Hmmm z grubsza sprawdziłem jak brzmi Rajaz i powiem szczerze że również mi się podoba. Ich pierwszym album był jednak znacznie ciekawszy moim zdaniem Wink

kobaian

Camel miał zawsze popowo-sentymentalną duszę. Dla mnie najbardziej koszmarny temat, który wyszedł spod palców Latimera, znajduje się nie na popowym "Wędrowcu" ani nie na późniejszych płytach, lecz na "Śnieżnej gęsi", obok najlepszych numerów zespołu. A jest to motyw przewodni tego utworu:
http://www.youtube.com/watch?v=2iY0AWyeQ_o
Infantylizm do sześcianu, podany z niesamowitą pompą, niemalże jakby była to muzyka poważna.

Kapitan Wołowe Serce

No niby tak, ale zauważ Kobaianie, że ten numer, jeśli potraktować go po prostu jako fragment Śnieżnej Gęsi przestaje brzmieć tak źle. Dla mnie to po prostu taki średnio udany motyw zupełnie niezłej suity.

gery

Chyba tylko ich naprawde udanym album, ktory mozna nazwac wielkim osiagnieciem proga, jest Mirage. Debiut jest u mnie na drugim miejscu, lubie tez Moonmadness. Ze Snow Goose lubie pojedyncze rzeczy. Sluchalem jeszcze ich nowsze albumy: Rajaz i A Nod And A Wink. Potwornie sie przy tym nudzilem.

Carpetcrawler

Kapitan Wołowe Serce

Wielkim może i nie, ale to i tak super muzyka. Miła, prosta, przyjemna, a z gustem. To też jest sztuka coś takiego wymyślić.

kobaian

Mnie się Camel niestety przejadł (zbyt wiele razy słuchałem jego poszczególnych płyt), ale kiedyś bardzo lubiłem jego twórczość. Latimer porusza się w niebezpiecznych, ckliwo-sentymentalnych rejonach, a mimo wszystko jak na mój gust nie przekracza granicy kiczu (może poza kilkoma wyjątkami). Poza tym to co gra, jest pełne "muzycznych pejzaży" i emocji, czego nie można powiedzieć o grze wzorujących się na nim neoprogowców.

Z tego, co również czytałem, sam twórca nie uważa się w ogóle za "progowca", tylko za "zwykłego" instrumentalistę, grającego ładne i chwytliwe melodie. I słusznie.

Carpetcrawler

Też już coraz rzadziej do nich wracam, już wolę Caravan. Mirage jak i The Snow Goose są cholernie nierówne, a debiut i Moonmadness to nie jest jakaś wielka muzyka.

rakkenroll

Mam znajomego, który zaczał ich słuchać, bo palił Camele.

Hmmm, to tyle co mam do przekazania.

Niepokonany Herakles

A ja zaczalem palic te fajki bo sluchalem Camela.

rakkenroll

Można i tak. Choć generalnie palenie sux. Ostatnio rzuciłem. Cool