Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:25, 02 Luty 2016 Temat postu: |
|
Malkolit napisał: | Od czego właściwie zacząć przygodę z tym zespołem? Pytam jako człowiek, który zapoznał się z Selling England..., z Barankiem i z bardziej popowym Genesis i żadne z nich go do końca nie przekonało. Znam zarówno bardziej finezyjny pop niż Jesus He Knows Me, jak i ciekawsze płyty od wymienionych progowych klasyków (oba zawierają tak wiele nudnych fragmentów, że są dla mnie bardzo trudne do strawienia). Jest coś przystępniejszego na początek? Albo jakiś koncert? |
Z Genesis to jest tak - to jest całkiem interesująca koncepcja grania, tylko że trzeba wziąć poprawkę na fakt, że zespół pod względem wykonania spieprzył prawie wszystko, co mógł. Czyli są fajne pomysły, ale Banks nie potrafi tego dobrze zagrać na klawiszach, a Gabriel wydaje z siebie dźwięki na granicy swojej możliwości.
Najlepsza rada dla kogoś, kogo ta muzyka nudzi - słuchać tylko pierwszą połowę Baranka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:57, 02 Luty 2016 Temat postu: |
|
Albo solowych płyt Hacketta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:59, 02 Luty 2016 Temat postu: |
|
zuy_pan napisał: | Albo solowych płyt Hacketta |
Tylko pierwszej, reszta jest okropna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kraken
Nosal
Dołączył: 20 Cze 2016
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:12, 23 Czerwiec 2016 Temat postu: |
|
Kultowy zespół. Ich nagrania z lat 1970-1974 to sztuka przez duże S.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:37, 16 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Po kolejnym podejściu do Genesis muszę stwierdzić, że muzyka tego zespołu nie wywołuje we mnie emocji (Nursery Crime, Foxtrot). Jest nawet niezła na poziomie pomysłów, ale to nie dla mnie. Zdecydowanie wolę od nich Yesów (z podobnych grup). Aczkolwiek Podróż Akolity Hacketta, utrzymana w podobnym klimacie, jest całkiem fajna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kłopoty z Myszami
Dżonson
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:18, 16 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Malkolit napisał: | Po kolejnym podejściu do Genesis muszę stwierdzić, że muzyka tego zespołu nie wywołuje we mnie emocji (Nursery Crime, Foxtrot). Jest nawet niezła na poziomie pomysłów, ale to nie dla mnie. Zdecydowanie wolę od nich Yesów (z podobnych grup). Aczkolwiek Podróż Akolity Hacketta, utrzymana w podobnym klimacie, jest całkiem fajna. |
Jak nie masz stu lat i nie jesteś dyniożarłem to ciężko, żeby ci to Genesis się spodobało, bo w sumie to słabe jest - ale nic lepszego w tej kategorii nie wymyślono
Swoją drogą jak to jest niesamowite, że Ktoś może nie znać Genesis i sobie poznawać od początku - jak ja bym tak chciał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olek
Dżonson
Dołączył: 16 Mar 2013
Posty: 607
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:16, 16 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Kłopoty z Myszami napisał: |
Jak nie masz stu lat i nie jesteś dyniożarłem to ciężko, żeby ci to Genesis się spodobało, bo w sumie to słabe jest - ale nic lepszego w tej kategorii nie |
Brednie, mam 20 lat, Genesis znam od jakichś czterech i onegdaj byłem zakochany w nich po same uszy. Dziś faktycznie ta muzyka nie wywiera na mnie aż tak ogromnego wrażenia, ale się podoba.
Genesis po prostu brzmi archaicznie, bardziej od takiego Yes czy King Crimson. Ta muzyka może odrzucić ze względu na swojego brzmienie, wielu osobom także nie pasuje wokal (moja dziewczyna mówi, że Genesis tworzyło śliczną muzykę, ale wokal Gabriela czy Collinsa całkowicie ją niszczy...)
Ostatnio sobie słuchałem albumu Hacketta - Genesis Revisited II z nowymi wersjami starych utworów. Żadna wersja oczywiście nie jest lepsza niż oryginały, ale nie można im zarzucić, że brzmi ta muzyka o wiele świeżej. Może to przekonałoby Ciebie, Malkolicie, do starego, archaicznego Genesis?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:54, 24 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Na mnie z symfoników największe wrażenie wywiera ELP, ale chyba za mały jestem na razie, by to w pełni zrozumieć (nawiązania do muzyki poważnej itd.) Także Yes, trochę Renaissance (wrażenie wielkie, uczucia mieszane), Genesis przy tym wypada blado i mało wyraziście. Wokale też mi do końca nie odpowiadają.
Spróbuję więc Revisited II, w przerwie między folk-rockiem a krautrockiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 00:18, 25 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Bo Genesis nie gra symfonicznego proga, albo chociaż nie w pełni i nie zawsze, tak jak symfonicznego proga nie gra Pink Floyd. Genesis jest bliżej do PF niż do ELP. Genesis to taki muzyczny teatrzyk studencki, lekka muzyka o takim artystowskim zabarwieniu, właśnie bardziej teatralna niż będąca jakąś namiastką filharmonii czy muzyki symfonicznej. Powiem, że na mnie na pewno Genesis robi lepsze wrażenie niż ELP, bo jest dużo mniej pretensjonalne i nie ma tam takich masakrycznych głupot jak pokraczne ogrywanie motywów z muzyki poważnej, ELP w swojej mieszance zapędów masturbacyjnych i umiłowania do masakrowania muzyki poważnej naprawdę jest w większej części swojej twórczości zwyczajnie paskudne.
Yes ma trochę inne wady, głównie Wacekmana, który bez wątpienia jest świetnym muzykiem, tylko że niestety za bardzo kocha się w robieniu zium zium tudududud patataj dudududud <orgazm> i innych śmiesznych rzeczy, które psuły naprawdę kapitalne melodie które tworzyli w Yes w szczytowym okresie twórczości.
W Genesis nie ma za bardzo potrafiących dobrze grać muzyków, ale to fajna klimatyczna i ambitna muzyka, tylko raczej trzeba ich traktować nieco inaczej i jak ktoś się spodziewa, że dostanie brawurowe solówki w stylu Kifa Emersona to sorry, ale nie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 01:33, 26 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Załapałem tę muzykę właściwie od razu, więc uznać ją mogę za nietrudną w odbiorze, za to trudną do słuchania.
W Yes troszeczkę nie odpowiadał mi swego czasu Bruford, jego gra wydawała mi się dość toporna w porównaniu z Wakemanem czy Howe'em. Przywykłem, ale na pewno za jakiś czas poszukam czegoś innego. Sprawiłbym se jeszcze Fragile i Relayera i, jakkolwiek lubię ich, na tym poprzestał (CTTE i Cyferki mam).
ELP jest chyba zespołem budzącym największe kontrowersje. Niedawno byłem w Tarnowskich Górach na wykładzie, na którym prelegent opowiadał o Petersburgu, a wszystkim tym opowieściom towarzyszyła muzyka. Dr Kurek jest świetny w tym, co robi, na pewno też zna się na różnych kontekstach. Grał m. in. rosyjski zespół DDT (bardzo fajny!) oraz Szostakowicza i Musorgskiego, a także właśnie ELP i ich Obrazki z wystawy (byłem pewien, że ich puści, bo taki był tytuł wykładu), zachwycając się przy tym grą Keitha Emersona jako wybitnego twórcy. Niewątpliwie Emerson miał w sobie coś, co sprawia, że dobrze się go słucha, energia go rozpiera i to udziela się odbiorcy. Kiedyś opowiadał, że lubi dawać show, żeby publiczność bawiła się wraz z nim. Pewnie właśnie to nie każdemu się podoba.
Dr Kurek mówił jeszcze, że ELP przekonało go, żeby nie trzymać się zbytnio podziałów w muzyce (na poważną i popularną). Ciekawa teza. Ma w tym z pewnością duże doświadczenie. W każdym razie, po wstępnym osłuchaniu nie sprawiają mi problemów przy słuchaniu.
Nie wiem zresztą, od czego doszedłeś do proga, ja zawsze byłem biernym słuchaczem np. Haydna, bo moja mama go uwielbia, nikt za to w moim pobliżu nie słuchał cięższych brzmień. Być może ma to wpływ na późniejsze upodobania.
W ogóle duże wrażenie robi na mnie gra Carla Palmera, facet gra niesztampowo i z wielką energią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 02:13, 26 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Stawianie ELP jako przykładu "nie trzymania się podziałów w muzyce" to dość kuriozalny pogląd, poważnie, nie wiem kim jest dr Kurek, ani co robi, ale to głupota.
ELP jest przykładem zupełnego niedopasowania rockowego aparatu muzycznego do odgrywania muzyki poważnej, pokazuje, że generalnie głupi jest to pomysł i paradoksalnie te dość proste "Obrazki z wystawy" Musorgskiego obnażają całe to niedopasowanie, bo mimo niezbyt rozbudowanego materiału wyjściowego i tak wykonania "orkiestrowe" są wielokrotnie lepsze od, może nie paskudnego, ale miernego wykonania ELP.
Rozumiem jeżeli za przykład zacierania się takiej granicy postawiono by Popol Vuh albo Don Wisienkę grającego z Pendereckim, czy nawet niech to będzie ta ciągnąca o Orffa Magma, która jednak też znów wykorzystuje patenty, które w muzyce poważnej się nie sprawdziły, ale w jazz-rockowym anturażu wybrzmiewają już bardzo znośnie i ciekawie.
Gdybym miał powiedzieć czego przykładem jest ELP w tej kwestii to bym powiedział- nieudolności i niedopasowania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 03:15, 26 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Pan doktor jest historykiem, pasjonatem Chorzowa i sztuki. Człowiek bardzo lubiany przez słuchaczy.
Być może w tym jest problem - w niedopasowaniu i to na wielu płaszczyznach. Ten nurt funkcjonował przecież na najwyższym poziomie tylko kilka lat. W takim razie mam pytanie: czy jest jakaś dobra książka przedstawiająca owych panów?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:34, 26 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Czyli muzyką zajmuje się wyłącznie hobbystycznie, co może tłumaczyć to, że nie bardzo ogarnia. Nie bardzo więc czaję argument typu "dr Kurek z Chorzowa lubi ELP i co teraz?"
Ale jaki nurt funkcjonował? Zespoły masakrujące fragmenty/całe dzieła muzyki poważnej na rockowych instrumentach? Fakt, na szczęście po kilku latach większość kapel tego zaniechała (przejęli tę manierę masturbatorzy gitarowi, co zresztą jest dość znamienne).
Sporo płyt ze "złotego okresu rocka progresywnego" jest całkiem fajnych, zanim nie zaczną grać jakichś zemst nietoperza czy innych "poważnych fasolek" na syntezatorach/Hammondach i nie spaskudzą całego wysiłku jaki włożyli w tworzenie muzyki. Często te wtrącenia są traktowane jako solówki, straszne, obrzydliwe, niesmaczne. Jak już znam płytę, to zawsze przewijam.
Zachwyty nad tym jak to rockmani "nawiązują do muzyki poważnej" grając jej fragmenty to naprawdę dość durna maniera progowych januszy, którzy myślą, że wystarczy zagrać zbliżone nuty i już będzie to równie dobre jak wykonania poważne, znaczy oni zwykle zupełnie takich wykonań nie znają, bo wolą słuchać rumuńskich kopii Genesis.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kłopoty z Myszami
Dżonson
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:00, 26 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Wyjaśniam nie wiedzącym kim jest tajemniczy dr Kurek.
To taki miły człowiek, który w lokalnym śląskim radiu eM prowadzi audycję "Noc nie bez końca", nazwijmy ją audycją o szeroko rozumianym progu. Oprócz tego jest kulturoznawcą z zawodu (pracuje naukowo na uczelni). Od czasu do czasu pojawia się również tu i ówdzie z bardzo ciekawymi wykładami dotyczącymi różnych dziedzin sztuki. Ponieważ jest erudytą świetnie się tego słucha, pozwala bowiem połączyć ze sobą często dość odległe rejony (np. czekolada-zmysłowe obrazy romantyzmu-utwór Bitter Sweet Symphony) w zupełnie logiczną całość.
W jego audycji po raz pierwszy, chyba jeszcze w latach 90 zapoznałem się z całościowym przeglądem Sceny Canterbury. Pamiętam jak dziś, siedziałem sobie w fotelu i notowałem nazwy nigdy mi wcześniej nieznanych zespołów (np. Egg).
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:25, 26 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Malkolit napisał: | ELP jest chyba zespołem budzącym największe kontrowersje. |
Lubię te eufemizmy. Budzi największe kontrowersje = jest najmniej znany, najrzadziej słuchany, a za to najchętniej krytykowany z całej tzw. "wielkiej szóstki". Sądzę, że też ma stosunkowo najmniej psychofanów, więc trudno też te "kontrowersje" uzasadnić jakąś szczególną rozpiętością opinii. Wręcz przeciwnie, negatywny stosunek do ELP jest czymś, co w niejednym wypadku łączy prog-Janusza z miłośnikiem avant-progów, jazz-rocków i innych takich.
Cytat: |
Niewątpliwie Emerson miał w sobie coś, co sprawia, że dobrze się go słucha, energia go rozpiera i to udziela się odbiorcy. Kiedyś opowiadał, że lubi dawać show, żeby publiczność bawiła się wraz z nim. Pewnie właśnie to nie każdemu się podoba. |
Czyli powiedział, że chciał być Van Halenem, Bon Jovim, czy innym podobnym paskudztwem, tylko że nawiązującym do muzyki poważnej. Ależ tak! Właśnie o to się rozchodzi i właśnie stąd negatywne opinie o nim, że choćby nie wiem jak się starał i po jakie wspaniałości nie sięgał, co wrażliwsi ludzie wyczuwają kicz, infantylizm i prostactwo w jego muzyce.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Czw 20:25, 26 Styczeń 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:24, 27 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
No tak, ELP nie bardzo nadaje się na sztandar buntu. Stąd pewnie niewielu zagorzałych fanów. I w pozytywnym sensie, i nie. Sam nie jestem gorącym sympatykiem formacji, więc wolałem nie być dosadnym by nie przesadzić. Kłopoty, dziękuję za dopowiedzenie. Zły, symfoników miałem na myśli. Oni chyba w latach osiemdziesiątych zmienili styl lub zniknęli ze sceny. Nie sądzę żebym na dłuższą metę został przy progu symfonicznych, właśnie z powodu ich przesady. Aczkolwiek gitarowych wymiataczy nie lubię jeszcze bardziej. Nie każdy jednak jest Gilmourem i zna swoje możliwości. Ponowię więc pytanie: czy napisano jakąś dobrą książkę o ELP? Albo chociaż artykuł przybliżający grupę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kłopoty z Myszami
Dżonson
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:23, 27 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Malko: z tego co mogę polecić to wkładka do Tylko Rocka z marca 1994 roku, ale niestety tego numeru akurat nie mam. Miałem to gdzieś skserowane, ale mi się zgubiło. Fajny, kompleksowy opis powstania zespołu i opisy płyta po płycie. Nie wiem gdzie mógłbyś to dorwać.
Z rzeczy nowszych to:
Lizard nr 2/2011 r. gdzie znajduje się artykuł Michała Wilczyńskiego o płycie Brain Salad Surgery, ciekawy opis z wieloma detalami
oraz szczególnie polecam artykuł z
Lizard nr 21 Aleksandra Filipowskiego p.t. "Kontrowersyjny gigant", w którym autor wnikliwie i profesjonalnie opisuje działalność ELP oraz omawia obiektywnie wszystkie za i przeciw.
Archiwalne numery Lizarda można zakupić u nich na stronie, natomiast mogę ci to zeskanować i podesłać, tylko musiałbyś mi na prv podesłać mejla.
ELP jako całość nie specjalnie mi podchodzi, ale niektóre fragmenty mają w sobie dużo progresywności, dlatego rozumiem, że może się podobać. Mimo wszystko ma w sobie to coś.
Dla mnie np. ich główna wartość to utwór Jerusalem z "Brain", który przekierował mnie na twórczość Wiliama Blake`a i znakomity wiersz "And did those feet in ancient time"
[link widoczny dla zalogowanych](wiersz)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:12, 27 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Malkolit napisał: | No tak, ELP nie bardzo nadaje się na sztandar buntu. Stąd pewnie niewielu zagorzałych fanów. |
Ale jakiego buntu?
Jest taki utwór King Crimson "Islands". Zapewne kojarzysz. Jest dobrym przykładem, że można czerpać garściami z muzyki poważnej (i wcale nie jakiejś bardzo awangardowej) i nagrać coś, co nie wykracza poza wrażliwość miłośnika muzyki rockowej.
Jest bogata twórczość Gentle Giant, która udowadnia, że można z powodzeniem wykorzystywać pradawne techniki do komponowania utworów rockowych. Czy jest to bunt, rewolucja? Powiedziałbym, że po prostu pogłębiona wrażliwość muzyczna, zrozumienie tego, co oferują nam poszczególne style i gatunki muzyczne.
A poza tym istnieje kiczowate i tandetne udawanie, że rock może być taki, jak muzyka poważna, vide Renaissance, czy ELP. Naprawdę ich problemem nie jest żadne brak buntu, tylko megalomania połączona z ekshibicjonistyczną skłonnością do walenia konia na scenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 20:14, 27 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: |
Jest taki utwór King Crimson "Islands". Zapewne kojarzysz. Jest dobrym przykładem, że można czerpać garściami z muzyki poważnej (i wcale nie jakiejś bardzo awangardowej) i nagrać coś, co nie wykracza poza wrażliwość miłośnika muzyki rockowej.
|
Ten utwór (z tekstem na czele) jest moim ulubionym w ich dorobku. Na swój sposób ta kompozycja jest rewolucyjna. Kto do tej/tamtej pory zdecydował się na taką narrację muzyczną opisującą temat miłości? Kto w taki sposób stworzył konstrukcję utworu, która bezbłędnie stanowi dźwiękowy opis tekstu... Tekstu, który bez zbędnego patosu przedstawia fatalizm miłości, jej niszczycielskiej siły, ułudy i zwodniczej nadziei...
Takie grupy jak ELP, które postawiły sobie za punkt honoru adoptowanie w formule rockowej elementów muzyki klasycznej, zwyczajnie cierpiały na deficyt dowartościowania, karmiły się chorymi ambicjami uczynienia z muzyki rockowej muzykopodobny twór, który w efekcie jawił się przeciwko idei muzyki rockowej, idei, która przecież zakładała stworzenie takiego obszaru wrażliwości muzycznej, która będzie stanowić antidotum na scholastyczne, akademickie podejście do muzyki, jej skostniałość i elitarność.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Pią 20:17, 27 Styczeń 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:47, 27 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | idei, która przecież zakładała stworzenie takiego obszaru wrażliwości muzycznej, która będzie stanowić antidotum na scholastyczne, akademickie podejście do muzyki, jej skostniałość i elitarność. |
Ja nieco inaczej postrzegam muzykę rockową. Muzyka akademicka i elitarna nie była w moim przekonaniu głównym antagonistą rocka. Głównym antagonistą były plastikowe lale, które wychodziły na scenę i szczerząc zęby w sztucznym uśmiechu zabawiały publiczność. Czyli inaczej mówiąc muzyka rozrywkowa traktowana jako produkt, który ma się mizdrzyć do swojego klienta i odbiorcy, będący jednym z wielu produktów na półce sklepowej, obok proszku do prania, coca-coli, żelek Haribo itp, które klient chętnie kupuje, używa, chwali nawet, ale wobec których pozostaje tylko biernym konsumentem. Rock to był pomysł na to, aby muzyka rozrywkowa stała się głosem młodych ludzi z wielkich miast żyjących w zglobalizowanym świecie. I to się w latach 60' udało. Wykonawca rockowy to był swój chłop, który mając więcej talentu niż pozostali, wyrażał estetyczne i światopoglądowe treści bliskie środowisku, z którego się wywodził. A ponieważ muzyka rockowa powstawała w krótkim czasie na pniu, to nic dziwnego, że otwierała się na bluesa, folk, czy również muzykę poważną. Rockmani naprawdę szczerze poszukiwali środków wyrazu. Sądzę, że dobry obraz sposób myślenia muzyków I i II fali rocka progresywnego daje film "Lisztomania". Wiecie, Liszt, Wagner i podobne im towarzystwo, to byli ludzie tacy jak my, odjechani, zakręceni i zafiksowani, toczący podobne spory ideologiczne jak my. My wam pokażemy, że to spoko ziomy i jak my to zagramy, to wy uznacie ich muzykę za swoją.
W ostatecznym rozrachunku natomiast dało to efekt odwrotny do zamierzonego, bo zainteresowanie muzyką poważną jako formą ekspresji dla kultury młodzieżowej trwało dość krótko, natomiast muzyka rockowa z muzyki młodzieży, szybko stała się muzyka DLA młodzieży, czyli produktem wytwarzanym przez plastikowe lale, kupowanym obok toniku przeciwtrądzikowego, tamponów i coca-coli przez inne pokolenie. Jest w tym pewna zasługa zespołów takich jak ELP, które zaczęły relacje między muzykiem a publicznością przywracać na stare tory, ale oczywiście nie ich jedyna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|