Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Filas
Moderator
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3117
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Etceteragrad Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:31, 27 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Rock to był pomysł na to, aby muzyka rozrywkowa stała się głosem młodych ludzi z wielkich miast żyjących w zglobalizowanym świecie. I to się w latach 60' udało. Wykonawca rockowy to był swój chłop, który mając więcej talentu niż pozostali, wyrażał estetyczne i światopoglądowe treści bliskie środowisku, z którego się wywodził. [...]
W ostatecznym rozrachunku natomiast dało to efekt odwrotny do zamierzonego, bo zainteresowanie muzyką poważną jako formą ekspresji dla kultury młodzieżowej trwało dość krótko, natomiast muzyka rockowa z muzyki młodzieży, szybko stała się muzyka DLA młodzieży, czyli produktem wytwarzanym przez plastikowe lale, kupowanym obok toniku przeciwtrądzikowego, tamponów i coca-coli przez inne pokolenie. Jest w tym pewna zasługa zespołów takich jak ELP, które zaczęły relacje między muzykiem a publicznością przywracać na stare tory, ale oczywiście nie ich jedyna. |
A to nie jest tak, że ona od samego początku leciała w chuja przez Presleyów i podobne lale producenckie, pozujące na rebeliantów? Lata '60 zupełnie przypadkiem złamały ten trend, gdy banda kolesi z fryzurami na pieczary nagle zaczęła (rzekomo BARDZO ODWAŻNIE) 'eksperymentować' i nagle inni zauważyli, że w sumie to można se polecieć w szczupaka z wizerunkiem Elvisa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Filas dnia Pią 23:32, 27 Styczeń 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:49, 27 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Filas napisał: | A to nie jest tak, że ona od samego początku leciała w chuja przez Presleyów i podobne lale producenckie, pozujące na rebeliantów? Lata '60 zupełnie przypadkiem złamały ten trend, gdy banda kolesi z fryzurami na pieczary nagle zaczęła (rzekomo BARDZO ODWAŻNIE) 'eksperymentować' i nagle inni zauważyli, że w sumie to można se polecieć w szczupaka z wizerunkiem Elvisa. |
To zależy jak wąsko czy szeroko rozumiesz pojęcie rocka. Ja ograniczam swoje wywody do rocka bez rolla. Natomiast rock'n'roll był tym o czym piszesz. Ja przez rocka bez rolla rozumiem właśnie zjawisko z lat 60' gdy młodzi ludzie przejęli na chwilę ster w muzyce rozrywkowej i o tego późniejszych skutkach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Pią 23:49, 27 Styczeń 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 01:34, 28 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: |
Rock to był pomysł na to, aby muzyka rozrywkowa stała się głosem młodych ludzi z wielkich miast żyjących w zglobalizowanym świecie. I to się w latach 60' udało.
W ostatecznym rozrachunku natomiast dało to efekt odwrotny do zamierzonego, bo zainteresowanie muzyką poważną jako formą ekspresji dla kultury młodzieżowej trwało dość krótko, natomiast muzyka rockowa z muzyki młodzieży, szybko stała się muzyka DLA młodzieży, czyli produktem wytwarzanym przez plastikowe lale, kupowanym obok toniku przeciwtrądzikowego, tamponów i coca-coli przez inne pokolenie. |
Jesteś przekonany, że to byłoby możliwe? Żeby ta wizja zatriumfowała wśród muzyki, nazwijmy ją, tradycyjnie rozrywkowej? Dziwne by to było, gdyby mentalność ludzka zmieniała się tak szybko i w tę stronę.
Tak, lubię bardzo Islands, jeden z najpiękniejszych utworów w dorobku Crimsonów. Bardzo lubię także Gentle Giant, Acquiring The Taste czy Octopus to jedne z najlepszych płyt klasycznego proga. I one faktycznie są ciekawe, intrygujące, złożone.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 10:47, 29 Styczeń 2017 Temat postu: |
|
Malkolit napisał: | Jesteś przekonany, że to byłoby możliwe? Żeby ta wizja zatriumfowała wśród muzyki, nazwijmy ją, tradycyjnie rozrywkowej? Dziwne by to było, gdyby mentalność ludzka zmieniała się tak szybko i w tę stronę. |
Mam poniekąd wrażenie, że moje wywody są błędnie interpretowane, jakbym mówił, że oddolny charakter muzyki jest gwarantem jakości. To, że muzyka staje się dziedziną w której wyrażają się estetyczne dążenia jakiejś grupy społecznej, nie gwarantuje niczego.
Ja rocka postrzegam jako muzykę ludową ludzi z wielkich miast w zglobalizowanym świecie. I jest jasne, że będą tam odpowiedniki sędziwych klasyków w stylu "Scarborough fair", będą odpowiedniki Hajduków, ale też odpowiedniki "Szła dzieweczka do laseczka". I że "Dzieweczki", "Sokoły" i inne badziewie będą bardziej popularne niż Hajduki, to jest oczywiście jasne. Chodzi natomiast o to, że dopóki muzyka ludowa wyrażała estetyczne aspiracje ludzi żyjących w kulturze agrarnej, była ich tworem, a nie produktem DLA nich, mogła stanowić źródło inspiracji i stanowiła pewną platformę, na której mogły również zaistnieć rzeczy ciekawsze od prostych biesiadnych piosenek. Natomiast w momencie, gdy niedobitki z kultury agrarnej przestawiają się z muzyki ICH na muzykę DLA NICH, to masz jedynie disco-polo, które nie jest w stanie nikogo sensownego zainspirować i nie stanowi platformy pozwalającej się wyrazić co bardziej wrażliwym twórcom.
To samo się stało z rockiem. Jefferson Airplane, The Doors, Greatful Dead, Velvet Underground, wczesne Pink Floyd to była muzyka młodych ludzi tamtych czasów, wyrażająca inspiracje i aspiracje swojego pokolenia. The Beatles też zresztą, tyle że często zbliżali się niebezpiecznie blisko "Dzieweczki". Z drugiej strony późne lata 70' i lata 80' dostarczyły nam KiSS, Van Halen, Bon Jovi i wielki asortyment innych nowych plastikowych produktów DLA młodzieży, wyrażających aspiracje tejże w równym stopniu, jak robiły to plastikowe figurki supermana albo guma balonowa Donald.
Lata 70' to okres pośredni, gdzie się ścierają różne nurty, koncepcje. W moim przekonaniu, hard rock oraz ta część proga, która była grana wedle koncepcji ELP (czyli po to żeby oszołomić słuchacza ilością popisów, nawiązań itp.) przyczyniły się oczywiście jako jeden z bardzo wielu czynników do sytuacji, gdy to, co było wytworem stało się na powrót jedynie produktem. Oczywiście równie ważna, a może nawet i ważniejsza była poszerzająca się wiedza producentów, jak każdą nowość w miarę szybko na taki bezpłciowy produkt przerobić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:21, 01 Luty 2017 Temat postu: |
|
Myślę podobnie - rock to taka jakby współczesna muzyka ludowa. Być może źle się wyraziłem, ale na myśli miałem charakter muzyki rozrywkowej jako dostarczającej rozrywki, a nie jej jakość.
Chyba nie Van Halen, Kiss i Bon Jovi, ale Kraftwerk i Gary Numan (i szereg podobnych twórców) wpłynęli bardziej na muzykę - jakby nie patrzeć, zespoły syntezatorowe pokazały, że nie trzeba być wielkim twórcą i mieć wielkich umiejętności, by tworzyć swoje utwory. Trzeba umieć zaprogramować dźwięki. Dobrze to było pokazane na wczesnych koncertach Depeche Mode, kiedy Andy Fletcher wychodził na scenę i włączał magnetofon z podkładem ustawiony na środku sceny, tak że wszyscy widzowie widzieli to.
Czystego hard rocka nie znoszę, takiego Deep Purple czy Black Sabbath, nic ciekawego w tej muzyce dla mnie nie ma, za to męczy niemiłosiernie.
Skoro jednak ferment twórczy trwał kilka ledwie lat, to wynika jakby z tego, że nie miał trwałych podstaw, czyli był czymś paradoksalnie jednocześnie naturalnym (bo ci twórcy rzeczywiście pragnęli zmian, wyrażali swoją postawę, mieli ambicje artystyczne) i sztucznym (bo znaczna część społeczeństwa tych zmian nie rozumiała i je odrzuciła).
Wpływ mógł mieć jeszcze silny rozwój kultury masowej, która chciała wchłonąć muzykę rozrywkową (i udało jej się).
W gruncie rzeczy widzę, że za bardzo jestem konserwatywny jak na to forum, nie mam potrzeb rewolucyjnych, raczej stabilizacyjno-ewolucyjne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 12:42, 01 Luty 2017 Temat postu: |
|
Malkolit napisał: | Myślę podobnie - rock to taka jakby współczesna muzyka ludowa. Być może źle się wyraziłem, ale na myśli miałem charakter muzyki rozrywkowej jako dostarczającej rozrywki, a nie jej jakość.
|
Muzyka ludowa, ludyczna, jak zwał tak zwał, jest w swej naturze międzypokoleniowa. Muzyka rockowa, kiedy powstawała i kiedy przeżywała swoje największe chwile, nie była międzypokoleniowa. Była tworzona przez młodych ludzi i adresowana dla takowych. W płytowym zestawie Pink Floyd "The Early Years 1965-1972" są DVD z archiwalnymi, zwykle krótkimi programami filmowymi/reportażami, gdzie na jednym z nich narrator wskazuje, iż na koncertach PF trudno uraczyć kogoś po 30 roku życia. Potwierdzają to ujęcia z ich koncertów (np. z legendarnego klubu UFO), na których tańczą i bawią się głównie nastolatkowie lub studenci. Rock upadał w latach 70., bo o jego wizerunku decydowali już 30 latkowie. Co 30 latek mógł w swej muzyce zawrzeć, by zdobyć zaufanie 15 czy 20 latka, tym bardziej, że już został wymemłany i przeżuty przez masową kulturę? Obecny kryzys muzyki rockowej, która bazuje na dinozaurach, starych i wyleniałych wykonawcach o zbowidowym doświadczeniu, którzy są botoksowymi dziadami, którzy nie wiedzą, kiedy ze sceny zejść, ma to samo podłoże. A zatem jej ludyczny (ludowy) charakter jest tu pod dużym znakiem zapytania.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Śro 12:45, 01 Luty 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
zuy_pan
Bad Motherfucker
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:26, 01 Luty 2017 Temat postu: |
|
Cytat: | Czystego hard rocka nie znoszę, takiego Deep Purple czy Black Sabbath, nic ciekawego w tej muzyce dla mnie nie ma, za to męczy niemiłosiernie |
Tylko Black Sabbath to nie jest żaden czysty hard rock, tak samo jak Led Zeppelin, to są rzeczy przypisane do hard rocka tak z rozpędu, bo grali trochę ciężej, tylko że LZ grało głównie bluesa, a BS najpierw cięższego bluesa a później jakiegoś heavy proga, w późniejszym "plastykowym" hard rocku jest tego BS i LZ stosunkowo mało. Tak naprawdę wpływy Sabbath pojawiają się w metalu i później w różnych stoner-doomach, grunge'ach (Alice in Chains). A hard rock posysa głównie z Deep Purple.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:32, 01 Luty 2017 Temat postu: |
|
No tak, w zasadzie masz rację. To, co mamy od lat kilkudziesięciu, to głównie zmieniające się mody. Mój błąd, nie zwróciłem na to uwagi. Ludzie nawet nie chcą słuchać starszych przebojów, jeśli te nie mają uwspółcześnionego w remiksach bitu i brzmienia (uogólniam). Rock trochę stał się muzyką dla określonej grupy ludzi, niszową i nie "dla każdego". W sumie kiepsko to świadczy o gatunku...
To jak z Yes, gdzie młodzi wykonawcy z przełomu lat 70. i 80. patrzyli na Wakemana i uważali, że można ciekawiej wykorzystać syntezator (i robili to). I tworzyli często nowe brzmienia.
Z innej strony, co ci muzycy mieliby robić po zejściu ze sceny? Przecież wielu z nich musi utrzymać standard życia (tak, łatwo się o tym mówi, jeśli się go nie osiągnęło). A po osiągnięciu pewnego sukcesu optyka się zmienia i następuje stagnacja, to też normalne. Dziwią mnie czasem oczekiwania wobec tych dinozaurów - wielu z nich od lat nie nagrało nic dobrego (U2), a żąda się licho wie czego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:57, 01 Luty 2017 Temat postu: |
|
Malkolit napisał: | Rock trochę stał się muzyką dla określonej grupy ludzi, niszową i nie "dla każdego". W sumie kiepsko to świadczy o gatunku...
|
Kiepsko świadczy to o tych wykonawcach, którzy właśnie ulegają temu, by tworzyć muzykę nadążającą za kolejnymi pokoleniami; za wszelką nowością wynikającą z tego, co kultura masowa oferuje i jakie są wobec niej oczekiwania wśród młodego pokolenia; a także, z drugiej strony - marazmowi, autoplagiatyzmowi oraz zachowawczości. Dlatego najbardziej wartościowe dzieła (poza tzw. klasyką) w muzyce rockowej to są takie, które wymykają się typowo rockowej stylistyce.
Malkolit napisał: | Z innej strony, co ci muzycy mieliby robić po zejściu ze sceny? Przecież wielu z nich musi utrzymać standard życia (tak, łatwo się o tym mówi, jeśli się go nie osiągnęło). A po osiągnięciu pewnego sukcesu optyka się zmienia i następuje stagnacja, to też normalne. Dziwią mnie czasem oczekiwania wobec tych dinozaurów - wielu z nich od lat nie nagrało nic dobrego (U2), a żąda się licho wie czego.
|
Co mieliby robić? Cokolwiek... To, że tych muzyków optyka się zmienia a oni jej ulegają dowodzi temu, że nie zależy im na dobru muzyki i utrzymaniu życiodajnego kontaktu z odbiorcą. Kierują się oni jedynie egotyzmem oraz zaspakajaniem swoich próżnych potrzeb.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:38, 01 Luty 2017 Temat postu: |
|
@Zuy - faktycznie DP najgorzej się słucha z tej trójki; moja siostra lubi np. Sabbathów, tak że siłą rzeczy też co nieco słyszałem
@Doggod - ale oni przecież z tego żyją, nie mogą sobie pozwolić na utratę odbiorców (znów uogólniam); oni z tego żyją, ich "egotyzm i próżne potrzeby" są takie same, jak każdego, kto chodzi do pracy; dla nich to jest praca. A poza tym, to są amatorzy często o pragnieniach typowych dla chłopców, którzy chcą zostać gwiazdami muzyki (patrz: Lake). Może nie ma w tym wyższych ambicji, ale jest to bardzo ludzkie.
W sumie niewielu twórców cieszy się sławą wpływowych (jak choćby bohaterowie tego tematu), ale przecież to świadczy o bogactwie muzyki, jeśli mamy bardzo wielu różnych i ciekawych wykonawców.
Zgadzam się z Tobą, że najciekawsze dzieła w rocku oddalone są od typowego rocka "pod gatunek" - zostając przy klasycznym progu Larks Tongues in Aspic czy nawet Aqualung.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 01:38, 02 Luty 2017 Temat postu: |
|
Malkolit napisał: | Chyba nie Van Halen, Kiss i Bon Jovi, ale Kraftwerk i Gary Numan (i szereg podobnych twórców) wpłynęli bardziej na muzykę - |
Różnica jest taka, że muzyka tych pierwszych jest asłuchalna, natomiast tych drugich się całkiem broni, zwłaszcza Kraftwerk. Ci pierwsi nie mają nic do powiedzenia w muzyce, a ci drudzy mieli, nawet ten nieszczęsny Numan. Ci pierwsi grali grali dla zabawienia publiczności, ci drudzy wyrażali jakoś tam swoje pomysły estetyczne. Dla mnie Kraftwerk i Numan znacznie lepiej wpisują się w formułę tego, czym był rock u swojego zarania, niż te śmieszne plastikowe hardrockowe gwiazdeczki, mimo wszystkich stylistycznych odmienności.
Malkolit napisał: | jakby nie patrzeć, zespoły syntezatorowe pokazały, że nie trzeba być wielkim twórcą i mieć wielkich umiejętności, by tworzyć swoje utwory. Trzeba umieć zaprogramować dźwięki. |
Odjęcie wykształconym muzycznie członkom grupy Kraftwerk miana "wielkich twórców" w zestawieniu z czymś tak mizernym jak Van Halen, czy Bon Jovi to jak dla mnie dość kontrowersyjna opinia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 02:02, 02 Luty 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | Muzyka ludowa, ludyczna, jak zwał tak zwał, jest w swej naturze międzypokoleniowa. Muzyka rockowa, kiedy powstawała i kiedy przeżywała swoje największe chwile, nie była międzypokoleniowa. |
Tylko że tu nie chodzi o to, że rock to nowa muzyka ludowa, tylko o to, że miał być to poniekąd taki erzac muzyki ludowej w czasach, gdy kulturę agrarną i jej wytwory podziwiać można jedynie w skansenie. Nie była międzypokoleniowa, bo świat w XX zmieniał się szybciej, był większy dostęp do informacji, niż w czasach, gdy syn mógł się nauczyć grać tylko od ojca, który się nauczył od swojego ojca itd, a buntować się nie miał jak, bo nie znał żadnej innej rzeczywistości niż ta, w której żyli jego przodkowie od setek lat. Z muzyki ludowej rock wziął to, że jest to forma wyrażenia się jakiejś grupy, tyle że nie etnicznej, a bardziej pokoleniowej. Że jest to muzyka raczej prosta możliwa do grania bez kończenia specjalnych szkół zazwyczaj na instrumentach ogólnodostępnych. Rock jednak jest też nowoczesną muzyką rozrywkową, a więc ma charakter masowy i ulega wpływom mody.
Cytat: | Obecny kryzys muzyki rockowej, która bazuje na dinozaurach, starych i wyleniałych wykonawcach o zbowidowym doświadczeniu, którzy są botoksowymi dziadami, którzy nie wiedzą, kiedy ze sceny zejść, ma to samo podłoże. |
To że różni Stonesi sobie grają w moim przekonaniu nie wiele ma wspólnego z kryzysem. Kryzys wynika z tego, że młodzi wykonawcy są wyjątkowo marni, albo zapatrzeni w tych starych dziadów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 10:58, 02 Luty 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: |
To że różni Stonesi sobie grają w moim przekonaniu nie wiele ma wspólnego z kryzysem. Kryzys wynika z tego, że młodzi wykonawcy są wyjątkowo marni, albo zapatrzeni w tych starych dziadów. |
Oczywiście, że aktywność muzyczna różnych Stonesów nie jest żadną przyczyną kryzysu, tylko właśnie jego efektem. Jest dla mnie niepojętym, że nastolatkowie czy dwudziestolatkowie potrafią się podniecać Stonesami. Jest to tyle samo karykaturalne, co żałosne. Zespół, który w latach 60. stanął na czele muzyki rockowej, dał jej pierwsze tchnienie, teraz jest jej grabarzem. W imię czego? Ucieczki przed własną starością? Sentymentalnego powrotu do dreszczyku emocji bycia młodym i wielbionym przez młode siksy? Zarobienia kilku dolarów, uruchamiając całą systemową machinę komercyjną, wobec której kiedyś tak gorliwie się buntowali? Podłożem (czyli przyczyną) tego kryzysu jest zaburzenie tego, z czego muzyka rockowa zawsze czerpała swoją siłę, a więc z ścisłej relacji młodości (głosu konkretnego pokolenia) z twórcami muzycznymi, którzy z racji swego wieku, reprezentowania podobnych wartości i wrażliwości byli apologetami tejże młodości, a wiec kontestacji oraz idealizowania nowej, lepszej rzeczywistości.
Trudno powiedzieć czy obecnie młodzi wykonawcy są wyjątkowo marni i wtórni. Sprawa dyskusyjna. Może to właśnie formuła muzyki rockowej się wyczerpała? Może jej estetyczne ograniczenia i ten odwieczny związek z kulturą masową, sterowalność i podatność na systemowe (kulturowo-mainstreamowe), a także komercyjne uwarunkowania są zarzewiem tej całej nijakości, z którą mamy do czynienia od przeszło 20 lat? Ja dostrzegam problem nieco szerzej. Myślę, że marność rocka wynika z powszechnego kryzysu kulturowego, sztuki i muzyki w szczególności.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Czw 11:13, 02 Luty 2017, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:08, 02 Luty 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | Zespół, który w latach 60. stanął na czele muzyki rockowej, dał jej pierwsze tchnienie, teraz jest jej grabarzem. W imię czego? |
Tyle że kryzys nie ma nic wspólnego z motywacjami Stonesów, tylko ewentualnie z motywacjami tych, którzy przychodzą na ich koncerny. Akurat w tym wypadku wydaje mi się, że popyt jest ważniejszy niż podaż
Po drugie, w czasach gdy Stonesi debiutowali, młodzież miała ograniczony dostęp do muzyki starszej, bo po prostu nie było nagrań, czy też nowych wykonań. Dziś różnorodność polega często na tym, że jedni wzorują się na latach 60' inny 70' a jeszcze inni 80'.
Poza tym ogromne znaczenie ma istnienie muzyki pseudoalternatywnej. Każda wytwórnia promuje jakiś wykonawców, którzy trafiają na półkę z muzyką alternatywną, choć brzmi ona niewiele inaczej od tej niby mainstreamowej. Jeżeli stawia się alternatywę typu Lady Gaga vs. za przeproszeniem Maria Peszek czy Czesław Śpiewa (może to nie rock, ale i ten gatunek ma mnóstwo podobnych "alternatyw"), to się nie dziwmy, że zjawisko muzyki, która jest głosem młodego pokolenia, zniknęło.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Czw 13:12, 02 Luty 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 13:32, 02 Luty 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: |
Tyle że kryzys nie ma nic wspólnego z motywacjami Stonesów, tylko ewentualnie z motywacjami tych, którzy przychodzą na ich koncerny. Akurat w tym wypadku wydaje mi się, że popyt jest ważniejszy niż podaż
|
Motywacje Stonesów wynikają z kryzysu kultury i pewnych wartości. Przykład Stonesów i wielu innych "dinozaurów" - buntowników, by wspomnieć chociażby tu o Sex Pistols, pokazuje, jak rebelia w obszarze sztuki (muzyki) jest neutralizowana. Jak szczytne idee kolejnych pokoleń w konfrontacji ze zwykłym życiem ulegają erozji. W efekcie kult "ciepłej wody w kranie", prostackiego hedonizmu, względnego bezpieczeństwa materialno-bytowego i powszechne uznanie społeczne doprowadza do marazmu, i co najważniejsze - zaprzeczania własnym ideałom oraz twórczej witalności.
Istnieje oczywiście druga też opcja. Postawa Stonesów czy Pistolsów nie jest czymś dziwnym. Jest czymś naturalnym. Wówczas musimy uznać, że to wszystko, na czym polegał urok muzyki rockowej, było fikcją... kolejnym, sterowanym chwytem marketingowym... że idea buntu była oszustwem.... że pierwsze powojenne pokolenie niczym nie różniło się od poprzednich i nie miało szans na stworzenie swojej, własnej jakości.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Czw 13:50, 02 Luty 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:46, 02 Luty 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | Motywacje Stonesów wynikają z kryzysu kultury i pewnych wartości. Przykład Stonesów i wielu innych "dinozaurów" - buntowników, by wspomnieć chociażby tu o Sex Pistols, pokazuje, jak rebelia w obszarze sztuki (muzyki) jest neutralizowana. Jak szczytne idee kolejnych pokoleń w konfrontacji ze zwykłym życiem ulegają erozji. W efekcie kult "ciepłej wody w kranie", prostackiego hedonizmu, względnego bezpieczeństwa materialno-bytowego i powszechne uznanie społeczne doprowadza do marazmu, i co najważniejsze - zaprzeczania własnym ideałom oraz twórczej witalności. |
Ale to nie miałoby najmniejszego znaczenia, gdyby odbiorcy się odwracali od tego typu gwiazd.
W momencie jednak, gdy Stonesi paradoksalnie brzmią świeżej, młodziej i bardziej buntowniczo niż Porcupine Tree, czy jakieś inne kolejne pierdnięcie Wilsona promowane przez Trójkowych dziennikarzy, to co ma odbiorca zrobić? Robi to co ja i większość na tym forum, czyli zwraca się ku muzyce starszej, otacza kultem płyty z lat 60' i 70', a tego co dziś jest grane nie ma nawet za bardzo ochoty sprawdzać.
Natomiast mnie szczerze mówiąc odbiorca, poza mną samym, szczególnie w sztuce czy muzyce nie interesuje. Co mi po tym, czy rzecz, która mnie rusza podoba się młokosom, czy starym dziadom? Dla mnie jedynym adresatem naprawdę porządnej sztuki jest świat jako taki. Jeżeli twórca za bardzo zaczyna dbać o to, kogo konkretnie chce swoją twórczością uszczęśliwić, wychodzi najczęściej coś naprawdę marnego. Floydzi wychodząc na scenę grali, to co chcieli, a to, czyje oczekiwania ich granie spełniało to sprawa drugorzędna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 13:57, 02 Luty 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: |
Ale to nie miałoby najmniejszego znaczenia, gdyby odbiorcy się odwracali od tego typu gwiazd.
W momencie jednak, gdy Stonesi paradoksalnie brzmią świeżej, młodziej i bardziej buntowniczo niż Porcupine Tree, czy jakieś inne kolejne pierdnięcie Wilsona promowane przez Trójkowych dziennikarzy, to co ma odbiorca zrobić? Robi to co ja i większość na tym forum, czyli zwraca się ku muzyce starszej, otacza kultem płyty z lat 60' i 70', a tego co dziś jest grane nie ma nawet za bardzo ochoty sprawdzać.
Natomiast mnie szczerze mówiąc odbiorca, poza mną samym, szczególnie w sztuce czy muzyce nie interesuje. Co mi po tym, czy rzecz, która mnie rusza podoba się młokosom, czy starym dziadom? Dla mnie jedynym adresatem naprawdę porządnej sztuki jest świat jako taki. Jeżeli twórca za bardzo zaczyna dbać o to, kogo konkretnie chce swoją twórczością uszczęśliwić, wychodzi najczęściej coś naprawdę marnego. Floydzi wychodząc na scenę grali, to co chcieli, a to, czyje oczekiwania ich granie spełniało to sprawa drugorzędna. |
Umówmy się, że ani ty, ani inni, chyba większość z tego forum do nastolatków lub dwudziestolatków nie należy.
Mnie też nie interesuje inny odbiorca. Rozmawiamy o zjawisku, jego tendencjach i źródłach jego funkcjonowania.
Wątek ten jest przez nas rozkminiany w wyniku znaku zapytania czy muzyka rockowa ma charakter ludyczny. W swoich komentarzach starałem się subtelnie zasugerować, że skoro istotą tejże muzyki była manifestacja pokoleniowa, to ten rodzaj muzyki był od początku skazany na porażkę, jak wszystko, co jest związane z kulturą masową, która od samego początku była nastawiona na młodego odbiorcę oraz na wszelkie atrybuty związane z kultem młodości.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Czw 14:06, 02 Luty 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:11, 02 Luty 2017 Temat postu: |
|
doggod napisał: | W swoich komentarzach starałem się subtelnie zasugerować, że skoro istotą tejże muzyki była manifestacja pokoleniowa, to ten rodzaj muzyki był od początku skazany na porażkę, jak wszystko, co jest związane z kulturą masową. |
Tylko czy jesteś pewien, że chodziło o manifestację wyłącznie pokoleniową? Muzyka rockowa manifestowała idee pewnego pokolenia, ale czy takim być musiała i czy taki był zamiar? Pokolenie lat 60' uznało, że żyje w innej rzeczywistości niż rodzice i to manifestowało. Ale nie znaczy to, że myślało o swojej sztuce, jako o czymś nietrwałym, ograniczonym tylko do tego jednego pokolenia. A pomysł na rock był taki, że ludzie postanowili sami grać i komponować muzykę dla siebie. I naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, aby ktoś z tej formuły korzystał grając coś innego stylistycznie, ale na zasadzie "my sami komponujemy i gramy naszą muzykę na tym, co mamy pod ręką". Natomiast problem jest taki, że dziś rocka nie grają ludzie, tylko rock SIĘ gra, czyli jest wypadkową jakiś chwilowych trendów, którym wykonawcy starają się sprosta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 14:12, 02 Luty 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Floydzi wychodząc na scenę grali, to co chcieli, a to, czyje oczekiwania ich granie spełniało to sprawa drugorzędna. |
Jesteś tego pewien? Myślę, że Floydzi grali, to co chcieli, ale ta wolność była pozorna. Bo chyba to "chcenie" Floydów miało jakieś swoje umocowanie pokoleniowe i estetyczne, które wynikało z tzw. zeitgeistu.... środowiska... oraz takich a nie innych fascynacji muzycznych, czy subkulturowych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 14:19, 02 Luty 2017 Temat postu: |
|
kobaian napisał: |
Tylko czy jesteś pewien, że chodziło o manifestację wyłącznie pokoleniową? Muzyka rockowa manifestowała idee pewnego pokolenia, ale czy takim być musiała i czy taki był zamiar? Pokolenie lat 60' uznało, że żyje w innej rzeczywistości niż rodzice i to manifestowało. Ale nie znaczy to, że myślało o swojej sztuce, jako o czymś nietrwałym, ograniczonym tylko do tego jednego pokolenia. A pomysł na rock był taki, że ludzie postanowili sami grać i komponować muzykę dla siebie. I naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, aby ktoś z tej formuły korzystał grając coś innego stylistycznie, ale na zasadzie "my sami komponujemy i gramy naszą muzykę na tym, co mamy pod ręką". Natomiast problem jest taki, że dziś rocka nie grają ludzie, tylko rock SIĘ gra, czyli jest wypadkową jakiś chwilowych trendów, którym wykonawcy starają się sprosta |
Nie wiem czy twórcy rockowi myśleli o przyszłości... czy ich muzyka miała dotyczyć tylko i wyłącznie ich pokolenia. Myślę, że ich twórczość była skoncentrowana na sprawach bieżących. Wychodząc z założenia, że każde następne pokolenie jest inne, zwykle antagonistycznie nastawione do poprzedniego, to wydaje sie oczywiste, że twórcy psychodelii hippisowskiej nie mogli liczyć na zrozumienie u punkowców... pomimo tego, że łączyła ich idea buntu wobec zastanej rzeczywistości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|