Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Hawkwind

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna -> Prog, rock psychodeliczny i eksperymentalny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:39, 15 Marzec 2009 Temat postu: Hawkwind

Jeden z ciekawszych i bardziej znanych przedstawicieli brytyjskiego rocka. Zespół został założony w 1969 i jest aktywny do dziś. Hawkwind jest powszechnie znany jako poprzednia kapela Lemmiego z Motorhead, co jest wielką dziejową niesprawiedliwością. Bo Hawkwind jest od Motorheada po prostu dużo lepszy. Ten rodzaj progresu nazywa się space rock i chociaż najbardziej znanym przedstawicielem gatunku bezapelacyjnie jest Pink Floyd, to za najbardziej reprezentatywny zespół uznałbym właśnie Hawkwind (może bardziej space'owy był Eloy, ale jakoś za nim nie przepadam).

Jest to muzyka dość specyficzna, bo zazwyczaj nie jest to tak trudne wymagające jak większość starego progresu. Ta muzyka bardzo przyjemnie sobie płynie, ma niemal heavy metalowy pazur, chociaż nie ma tutaj ostrych gitar. Są za to świetne, motoryczne linie basu, jest niesamowity klimat, i w ogóle jakieś takie wyjątkowo fajne to jest. Muzyka Hawkwind ma tylko jeden jedyny minus, jak ktoś zna Motorhead to zapewne domyśla się jaki, jak ktoś nie zna (to niech pozna bo to wstyd - fani metalu od siedmiu boleści!) to zaraz się dowie. Otóż jest to muzyka na ogół dość jednostajna. Oczywiście są płyty lepsze i gorsze, te lepsze aż tak bardzo na jedno kopyto nie są, a debiut to w ogóle inna bajka, nieco inny styl, ale jednak poszczególne kawałki są do siebie podobne, mają zbliżoną rytmikę, może nie jest to cały czas ten sam kawałek, ale bywa to wszystko łudząco do siebie podobne. Tym niemniej Hawkwind ma na swoim koncie dzieła absolutnie wybitne i jest to ważniejsze niż te drobne niedociągnięcia Wink Najlepszym albumem jest pochodzący z 1975 Warrior On The Edge Of Time, IMO jeden z kilkudziesięciu, czy nawet kilkunastu najlepszych krążków ever! Poza tym wspomniany debiut jest bardzo fajny, Hall Of The Mountain Grill to super płyta, zaś fanom Motorhead polecam Levitation na którym już Lemmiego nie było (bo to 1980 rok, a on odszedł z Hawkwind w 1975), ale stylistycznie ma to wiele wspólnego.

Reasumując - jak ktoś uważa się za fana rocka progresywnego, grania z lat 70tych czy jak tam kto chce se to nazwać zespół znać musi, no bo nie lza inaczej. Oprócz Genesis i Pink Floyd są podstawy że tak powiem nieco mniej podstawowe ale też bardzo ważne i Hawkwind to właśnie taka podstawa drugiego rzędu. Mniej więcej tak ważna jak Porcupine Tree czy Dream Theater czy IQ(choć dzięki Bogu kompletnie do nich niepodobna). A nawet jak ktoś aż fanem progresu nie jest a po prostu i zwyczajnie chce poszerzać swoje horyzonty powinien się z tym zespołem zapoznać bo warto.

Dyskografia jest opasła więc ułatwiam sobie i innym życie linkiem z Wikipedii: [link widoczny dla zalogowanych]

I kilka kawałków do posłuchania:

Spiral Galaxy 28948 - http://www.youtube.com/watch?v=IlB-hxUq5os

Magnu - http://www.youtube.com/watch?v=VC0GO9fdTnw

Mirror Of Illusion - http://www.youtube.com/watch?v=GX2c2mbNxfI&feature=related

Psychedelic Warlords - http://www.youtube.com/watch?v=7RhcDubNGQk&feature=related


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Nie 18:40, 15 Marzec 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceandric
Nosal
Nosal



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:44, 15 Marzec 2009 Temat postu:

W ramach rewanżu za pożyczenie paru płyt, mój fizyk w liceum przyniósł mi kiedyś ich "Hall of the Mountain Grill" Choć zatwardziałym fanem progresu nie jestem, a w liceum już w ogóle stroniłem od takiego grania lat 70.-tych, to płyta wciągnęła mnie na amen. Niestety, oprócz tego oraz faktu, ze grał tam Lemmy, nie pamiętam z tej przygody za wiele Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niepokonany Herakles
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 6136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:45, 20 Grudzień 2009 Temat postu:

Niezły band. Nie lubię Levitation i pierwsze płyty też jakoś specjalnie mnie nie łechtały, ale Doremi Fasol Latido, Hall of the Mountain Grill, Warrior on the Edge of Time i Space Ritual to zajebiste płyty, kto nie zna ten cipas.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rune of Torment
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 3698
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Edo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:29, 20 Grudzień 2009 Temat postu:

Znam płyty z lat 70tych tylko i są świetne. Do późniejszych się nigdy nie zabrałem. A może powinienem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:46, 20 Grudzień 2009 Temat postu:

Późniejsze płyty znają wyłącznie fanatycy. Ostatni album Hawkwinda jaki słyszałem to Levitation. Mnie się podobał, ale na przykład Ivoire pisze że nie lubi. Przesłuchaj sobie. Spróbować nie zaszkodzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rune of Torment
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 3698
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Edo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:51, 29 Czerwiec 2010 Temat postu:

Ptaszki ćwierkają, że nowy Hawkwind wydany w tym miesiącu jest zajebisty. Się przekonamy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:26, 30 Wrzesień 2010 Temat postu:

Pierwsze moje zetknięcie z Hawkwind wspominam raczej niemiło. Odrzuciło mnie od tej muzyki na kilometr. Niby fajne space-rockowe efekty, ale te kompozycje... Tematy od których Panowie wychodzą, riffy... Wszystko to kazało mi traktować Hawkwind jako ubogich krewnych wczesnych Floydów czy Gongu.

Teraz sobie słucham ponownie "Doremi Fasol Latido". Nawet mnie ruszyło. Bardzo fajna muzyka. Tyle że progresywności nie jest tu aż tak wiele, żeby traktować ten zespół jako kanon proga. Tak gdzieś dopiero w połowie albumu pojawiają się momenty, które mógłbym tak zakwalifikować. To co wcześniej, owszem jest podobne do różnych nurtów z rocka progresywnego, są tu space-rockowe klimaty, jest psychodelia, ale jak na moje ucho wielkich pretensji do "progresywności" tu nie ma. Takie proste rockowe kawałki okraszone elektronicznymi efektami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 08:16, 11 Październik 2010 Temat postu:

kobaian napisał:
jak na moje ucho wielkich pretensji do "progresywności" tu nie ma. Takie proste rockowe kawałki okraszone elektronicznymi efektami.


Coś podobnego wypadałoby napisać o Pink Floyd, czyż nie?

Te dwie najsłynniejsze płyty Hawkwinda, tj: Hall of the Mountain Grill i Warrior on the Edge of Time bardziej odpowiadają mojemu wyobrażeniu klasycznego progresu, aniżeli jakakolwiek płyta Floydów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aramis d'Herblay
Gość






PostWysłany: Pon 11:13, 11 Październik 2010 Temat postu:

Paczcie, Bartosz wrócił
Powrót do góry
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:00, 11 Październik 2010 Temat postu:

Kapitan Wołowe Serce napisał:
kobaian napisał:
jak na moje ucho wielkich pretensji do "progresywności" tu nie ma. Takie proste rockowe kawałki okraszone elektronicznymi efektami.


Coś podobnego wypadałoby napisać o Pink Floyd, czyż nie?


Nie. Po pierwsze, można mieć różny stosunek np. do Atom Heart Mother, ale to była próba grania muzyki na pograniczu rocka i klasyki. A więc przedsięwzięcie o charakterze zdecydowanie progresywnym. Jakoś u Hawkwind nie zaobserwowałem podobnych dążeń.

Po drugie, muzyka PF była wyraźnie bardziej starannie komponowana. Jeżeli mamy tam fragmenty prostsze i te ciekawsze, bardziej "progresywne", eksperymentalne to przynajmniej we mnie ich zestawienie nie wywołuje dysonansu poznawczego. U Hawkwind niestety tak mam, bo ewidentnie słychać, że muzyka ta była tworzona spontanicznie. Słucham sobie kolejnej płytki i dostrzegam, że wyjście od banałów po to by jakoś rozkręcić się w połowie albumu, to chyba standard, w wypadku tego zespołu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 08:52, 12 Październik 2010 Temat postu:

kobaian napisał:

Nie. Po pierwsze, można mieć różny stosunek np. do Atom Heart Mother, ale to była próba grania muzyki na pograniczu rocka i klasyki. A więc przedsięwzięcie o charakterze zdecydowanie progresywnym.


To jest, razem z Psychodelicznym Śniadaniem, trochę więcej niż pół płyty. Meddle też jest do połowy progresywna, gdzie indziej też trochę takich numerów znajdziemy, ale generalnie Floydzi są tak samo pro rockowi jak Hawkwind, może nawet mniej.

kobaian napisał:
Po drugie, muzyka PF była wyraźnie bardziej starannie komponowana.


I co z tego? Myślisz że taki Amon Duul miesiącami majstrował przy pięciolinii zanim wszedł do studia? Chyba że twierdzisz, że np. Krautrock to nie progres. Dla mnie spontaniczność w progresie jest świetna. Konceptualizm lubię o ile jest awangardowy, natomiast kombinowanie nad normalnym rockowym kawałkiem to dziwactwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:15, 12 Październik 2010 Temat postu:

Hmm... Nie wiem, jak było w wypadku Amon Duul, bo z tego, co wiem skład tego zespołu chyba nie jest wciąż do końca znany Smile , ale wiele zespołów krautrockowych składało się z nieźle wykształconych muzyków i trochę inaczej się ich improwizacje odbiera. Poza tym właśnie między innymi istnienie krautrocka przyczyną mojego kręcenia nosem na Hawkwind, bo krautrockowcy (obok Gongu) udowodnili, że kosmiczna muzyka nie musi wychodzić od aż tak banalnych tematów jak np. "Silver Machine". Czyli wychodzi na to, że Hawkwind to jeden z bardziej popularnych ale równocześnie najmniej ciekawych zespołów grających kosmiczną muzykę.

Kolejna rzecz - te nieprogresywne utwory Pink Floyd są przynajmniej na tyle charakterystyczne, że rozróżnialne. Hawkwind robi na mnie wrażenie kolejnego zespołu, który gra cały czas jeden i ten sam utwór w wielu wersjach (podobnie się kiedyś złośliwie mówiło o AC/DC). Nie ukrywam, że ta muzyka mnie zwyczajnie momentami nudzi. Bo tym prostszym, mniej progresywnym utworom daleko do np. takiego "Fearless".

Edit: Swoją opinię oparłem głównie na ocenie płyty "Doremi Fasol Latido". Ponoć to pierwsza ważna płyta tej grupy, którą wypada znać. Więc ja protestuję - tam nie ma właściwie nic nadzwyczajnego. Można się co najwyżej zniechęcić.

Natomiast jeśli chodzi o "Warrior On The Edge Of Time", które właśnie sobie teraz przypominałem, jest inaczej. Dużo lepiej. Dość późno co prawda wydana, porównując np. krautrockowcami, którzy mieli już wtedy najlepsze dokonania za sobą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Wto 13:55, 12 Październik 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:23, 12 Październik 2010 Temat postu:

Gong nie ma absolutnie nic wspólnego z krautrockiem. To wtopa stary.

Hawkwind gra w kółko, no może nie jeden ale kilka utworów, ale są to utwory progresywne. Bo czym jest space rock jak nie odmianą progresu? A że oni mieli dość proste do niego podejście? Bywa. I tak są sto razy lepsze od takiego Eloy, który też jest ikoną, też gra jednostajnie, tyle że jest przy tym straszliwie pretensjonalny, czego Hawkwindom nie mogę zarzucić. Zresztą jeżeli dopiero teraz słuchasz Wojownika, to może jeszcze zmienisz zdanie, ja w zasadzie jestem fanem dwóch płyt tej kapeli (za to wielkim) - Wojaka i Górskiej panienki. Inne rzeczy też mi odpowiadają, ale znacznie mniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:06, 12 Październik 2010 Temat postu:

Kapitan Wołowe Serce napisał:
Gong nie ma absolutnie nic wspólnego z krautrockiem. To wtopa stary.


A gdzie ja napisałem, że Gong to krautrock? Jest "krautrockowcy OBOK Gongu". Po prostu są różne odmiany "kosmicznej muzyki" - ta grana przez Gong na Trylogii, jest kosmiczny krautrock i jest space-rock typu Hawkwind. Gdy chcę sobie posłuchać rocka okraszonego kosmicznymi efektami mam wybór. Wybór między doskonałą kapelą ze Sceny Canterbury, która efektami kosmicznymi okrasza całkiem ciekawe kompozycje, między krautrockowcami, którzy marginalizują rockowe tematy na rzecz "czystego kosmosu", i mam Hawkwind. I Hawkwind wypada jak na moje ucho w tym zestawieniu najmniej ciekawie. Co nie znaczy, że beznadziejnie.

"Wojownik" nie jest zły. Pewnie gdybym trafił nań wcześniej (a właściwie porządnie przesłuchał, bo kiedyś tam dawno podchodziłem do twórczości Hawkwind), nieco inaczej ująłbym swoje uwagi, kierując je raczej pod adresem określonych utworów. Moje wątpliwości były pochodną wrażenia, jakie zrobił na mnie "DFL" - mianowicie, że spora część jego zawartości to rzępolenie prostych sekwencji akordów, okraszone efektami, które równie dobrze mógłby generować sam raz zapuszczony syntezator bez nikogo, kto by tym sterował. I w dodatku trudno dopatrzyć się w tym, jak to bywa u krautowców, wymiaru eksperymentalnego. Po prostu banda naćpanych hipisów chwyciła za instrumenty, grając to, co umiała. Przypomina to raczej początki psychodelii niż rozwinięty progres.

Space rock jest dla mnie określeniem odrębnym, bo chodzi tu chyba o rodzaj brzmienia, a nie złożoność utworów, czy artystyczne aspiracje muzyków. Z resztą czy np. UFO to też progres? Śmiałbym wątpić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Wto 23:20, 12 Październik 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:35, 13 Październik 2010 Temat postu:

kobaian napisał:
A gdzie ja napisałem, że Gong to krautrock?


Ok, sorry.

kobaian napisał:
Po prostu banda naćpanych hipisów chwyciła za instrumenty, grając to, co umiała. Przypomina to raczej początki psychodelii niż rozwinięty progres.


No, to mi się właśnie w tym podoba. Generalnie rozwinięty progres, poza oczywiście swoimi awangardowymi nurtami to taka trochę kaszana. Mam sentyment do wielu tych zespołów (Genesis, Yes, ELP, Camel &CO), ale cenię je coraz mniej. Zdecydowanie wolę psychodelę i jej bezpośrednich kontynuatorów - czy to niemieckich czy amerykańskich. Słuchałem na przykład jakiś czas temu Supper's Ready i doszedłem do wniosku że to straszna lipa. Miejscami było to wręcz żałosne. A Hawkwind taki nie jest, oni jadą przed siebie, a nie udają Wagnera. Fakt, niespecjalnie eksperymentowali, ale też rock kosmiczny - poza niemieckim kosmische musik, które jest jednak czym innym niż space rock - w połowie lat 70ych już raczej nie eksperymentował.

kobaian napisał:
Z resztą czy np. UFO to też progres? Śmiałbym wątpić.


Dwójka to progres jak z obrazka. Bezapelacyjnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Śro 16:41, 13 Październik 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:48, 13 Październik 2010 Temat postu:

Kapitan Wołowe Serce napisał:
Generalnie rozwinięty progres, poza oczywiście swoimi awangardowymi nurtami to taka trochę kaszana. Mam sentyment do wielu tych zespołów (Genesis, Yes, ELP, Camel &CO), ale cenię je coraz mnie. Zdecydowanie wolę psychodelę i jej bezpośrednich kontynuatorów - czy to niemieckich czy amerykańskich. Słuchałem na przykład jakiś czas temu Supper's Ready i doszedłem do wniosku że to straszna lipa.


Mam podobny stosunek do klasyki progresu. Kiedyś namiętnie słuchałem Genesis, ale wcale nie uważam ich suit za rewelacyjne. Akurat w wypadku tego zespołu słychać wyraźnie, że muzycy nie dorastają umiejętnościami do zamierzeń artystycznych - niestety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:47, 13 Październik 2010 Temat postu:

No właśnie. Kiedyś na tym forum kłóciłem się z takim jednym z Paszczakiem w awatarze że Ramonsi to chała i że progres to jest to, co najlepsze w rocku, a teraz - pomimo że Ramones nadal wybitnie nie lubię - mógłbym niemal przyznać mu rację. Bo może ich granie mi nie leży, ale ich podejście do muzyki wydaje mi się bardziej interesujące od tego, które prezentowali rockowi symfonicy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:07, 13 Październik 2010 Temat postu:

No nie popadajmy w skrajności. Spontaniczność w muzyce rockowej przynosi często lepsze efekty niż robienie za Wagnera muzyki rozrywkowej, ale pod warunkiem, że muzycy posiadają elementarną wrażliwość muzyczną, co w wypadku Rammones nie jest spełnione.

Poza tym taki VDGG też się poniekąd wpisywał w koncepcję tradycyjnego progresu, aspiracje do tworzenia nowego języka muzyki rozrywkowej - wyraźne, fakt, że większe inspiracje awangardą, ale typowo awangardowy zespół to też nie jest. Czyli można było mieć podobne aspiracje, jak Genesis i obronić się w sensie artystycznym. Podobnie Gentle Giant - można było oprzeć muzykę rockową na kontrapunkcie czy innych zdobyczach muzyki poważnej i dało to efekt znakomity. Po prostu w wypadku obu tych zespołów klasa muzyków była wyższa, niż w wypadku Gabriela i spółki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:33, 13 Październik 2010 Temat postu:

Gentle Giant, VDGG, King Crimson czy nawet Pink Floyd przemycały w swojej muzyce na tyle dużo awangardy, że się nie zbłaźniły. To nie jest wprost avant-prog - jasne -, ale też nie jest to żaden rock symfoniczny.

Co do klasy muzyków Genesis, to uważam, że Gabriel przerastał tam wszystkich o głowę i akurat jego spokojnie można postawić koło Gigantów czy Generatorów (tym bardziej że ani jedni ani drudzy nie są bez skazy). Naprawdę, to co ten facet wyprawia solo rozgrzesza go z wcześniejszych poczynań - zaznaczam, żeby nie było niedomówień : miłych lecz kiczowatych.

EDIT: powoli zmierzajmy ku zakończeniu offtopa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carpetcrawler
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 16 Maj 2011
Posty: 2249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Litwini wracali?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:11, 03 Luty 2012 Temat postu:

Hall of the Mountain Grill, Warrior on the Edge of Time to rzeczywiście najlepsze co panowie nagrali, lubię Pink Floyd, więc nie mogłem nie polubić Hawkwindu, z resztą jak ktoś szuka połączenia Deep Purple z PF to albo niech się bierze za nich, albo za Rush.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna -> Prog, rock psychodeliczny i eksperymentalny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin