Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
RoryGallagher
Wafel
Dołączył: 15 Lut 2017
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:00, 23 Kwiecień 2017 Temat postu: |
|
Już sama nazwa Comus pochodzi od jednego z greckich bogów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 18:04, 23 Kwiecień 2017 Temat postu: |
|
RoryGallagher napisał: | Już sama nazwa Comus pochodzi od jednego z greckich bogów. |
A, nazwa powiadasz... A The Jesus and Mary Chain? Nazwa wskazuje, że zespół gra chrześcijańskiego rocka? Albo polski Christblood (taki tam polski projekt multimedialno-industrialny) - to też grupa chrześcijańska? A Nirvana to buddyjski rock? A łódzki zespół Jude, to pewnie apologeci judaistycznego rocka?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Nie 18:27, 23 Kwiecień 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
RoryGallagher
Wafel
Dołączył: 15 Lut 2017
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:54, 23 Kwiecień 2017 Temat postu: |
|
To jest uzupełnienie tego, nie będę powtarzał co zostało już napisane:
zuy_pan napisał: | Comus to jacyś tam okultyści-neopoganie. Dlaczego? Bo tak sobie wymyślili i dali temu wyraz w tekstach piosenek. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
doggod
Wafel
Dołączył: 04 Sty 2017
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:11, 23 Kwiecień 2017 Temat postu: |
|
RoryGallagher napisał: | To jest uzupełnienie tego, nie będę powtarzał co zostało już napisane:
zuy_pan napisał: | Comus to jacyś tam okultyści-neopoganie. Dlaczego? Bo tak sobie wymyślili i dali temu wyraz w tekstach piosenek. |
|
Najpierw piszesz o pogańskim, teraz odwołujesz się do jakichś bzdur o okultyźmie i neopogańskości. Obawiam się, że nie masz zielonego pojęcia, o czym piszesz. Ale niech ci tam będzie. W sumie mi to zwisa, czy Comus dla ciebie wykonuje pogański rock, satanistyczny czy pedalski.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Nie 19:12, 23 Kwiecień 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kłopoty z Myszami
Dżonson
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:54, 23 Kwiecień 2017 Temat postu: |
|
vv
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kłopoty z Myszami dnia Pią 00:58, 17 Listopad 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:27, 26 Kwiecień 2017 Temat postu: |
|
RoryGallagher napisał: | Tak, to ja |
O! To fajnie. Od dawna czytuję Twojego bloga (czy stronę z recenzjami). Trafiłem na nią przypadkiem, szukając bodajże opinii na temat płyt Gahana&Soulsavers. Moim zdaniem kawał świetnej roboty, krótko, konkretnie, bez opowieści naokołozespołowych, zawsze wyróżnione mocne i słabe punkty - podziwiam zapał i pasję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olek
Dżonson
Dołączył: 16 Mar 2013
Posty: 607
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 11:28, 06 Sierpień 2017 Temat postu: |
|
Ktoś zna jakieś fajne bootlegi Tull'a, w dobrej jakości i różniące się treścią od tych najbardziej znanych koncertów (Bursting Out, Isle of Weight...)
Najlepiej jakby były z okresu Benefit - A Passion Play.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mahavishnuu
Dżonson
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 60 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:01, 06 Sierpień 2017 Temat postu: |
|
Jeśli chodzi o jakość dźwięku to najlepsze albo jedne z najlepszych z poszczególnych tras promujących dany album.
Trasa Benefit:
Jethro Tull live in Chicago 1970 - August 16
Trasa Aqualung:
Jethro Tull live in Boston 1971 - 2CD - November 15 (wczesna 15-minutowa wersja Thick As A Brick)
Jethro Tull live in Wolverhampton 1972 - 2CD - March 19
Trasa Thick As a Brick:
Ticketron, April 1972 , Scope, Virginia.
Trasa A Passion Play:
Supercharged, July, 1973, LA
Z późniejszych najbardziej lubię:
The Pine Ian's Jig – 12.11.1980 – trasa koncertowa z Eddie Jobsonem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mahavishnuu dnia Nie 13:03, 06 Sierpień 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malkolit
Wafel
Dołączył: 14 Sty 2016
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: GOP Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:46, 06 Grudzień 2017 Temat postu: |
|
Byłem w sobotę na koncercie Jethro Tull by Ian Anderson w krakowskim klubie Studio. Wrażenia:
- lokal nadal wygląda paskudnie, chociaż podobno stary budynek został wyburzony, a w zamian postawiono nowy; nadal przypomina kontener w polu (mieści się w centrum miasteczka AGH); zrobiono tam bar (nie korzystałem), cena na szatnię to rozbój, ale rozumiem, że z czegoś trzeba lokal utrzymać; sama sala spoko
- zdecydowanie nie lubię stać podczas koncertu i następnym razem chyba nie zdecysduję się na to
- bardzo dobre nagłośnienie, choć gitara elektryczna zbyt głośna
- o supporcie będzie w osobnym wpisie
- setlista standardowa dla tej trasy:
01. Living In the Past
02. Nothing Is Easy (Anderson zmienił tekst)
03. Heavy Horses (fragment z gościnnym występem nieznanej mi wokalistki z ekranu/taśmy; tu też zmieniono tekst)
04. Thick as a Brick (fragment)
05. Banker Bets, Banker Wins
06. Bourree
07. Farm on the Freeway (tylko druga część, instrumentalna)
08. Songs from the Wood (ze zmienionym tekstem)
09. Pastime With Good Company
10. Sweet Dream
[tu chyba jeszcze było Fruits of Frankenfield]
11. Dharma for One
12. A New Day Yesterday
13. Toccata and Fugue in D minor
14. My God
15. Aqualung (wokal Ryana O'Donnella, nieco zmieniony tekst)
16. Locomotive Breath
- Anderson nic nie stracił z wigoru, nadal szaleje na scenie (fajna scenka z My God, kiedy biegał po scenie z fletem i wydawał różne odgłosy). Humor mu dopisywał, widać było, że show został pierwszorzędnie przygotowany. Różne dowcipy (o graniu nowego utworu z 1978, o tym, że Bunker wciąż żyje - przynajmniej kiedy go ostatnim razem widział, o solówkach perkusyjnych), dystans do siebie (kiedy wspominał sławne zespoły z lat 70. jako bardzo pretensjonalne i dodał własną grupę - "ale nikomu nic nie mówcie") ubarwiały koncert. Jedynym istotnym zgrzytem była słabość głosu muzyka (szczególnie przy Heavy Horses było to słychać). Gitara elektryczna nazbyt hałaśliwa (zwłaszcza w Aqualungu), ten klasyczny utwór także zaaranżowano na gitarę i brzmiał on prawie metalowo, podobnie jak najlepszy utwór koncertu - A New Day Yesterday - panowie z Lizarda powinni się uczyć, jak brzmieć powinna "muzyka ciężka". Podobał mi się też lekki wycinek z Cegiełki.
- każdy muzyk dostał pole do popisu (Hammond w Dharmie, O'Hara w Locomotive Breath, a Goodier w Bourree)
- na koniec wyświetlono film, w którym Anderson przedstawił wszystkich współpracowników
- bardzo udany, żywiołowy koncert, jeden z najlepszych pod względem nastroju, w jaki wprawiał; jestem pod dużym wrażeniem
- fani - przeważali ludzie po czterdziestce, było też trochę młodszych; nie licząc kilku pijanych przed koncertem i typów, którzy podczas My God zaczęli się wyzywać (a może m,uzyków wyzywali?) było bardzo sympatycznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WaradomirDrums
Nosal
Dołączył: 31 Gru 2018
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:50, 31 Grudzień 2018 Temat postu: |
|
Heavy Horses jak dla mnie najlepsza płyta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|