Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:05, 23 Wrzesień 2011 Temat postu: |
|
Carpetcrawler napisał: | No chyba, że ktoś nie słyszał Ummagummy. |
mam wrażenie, że autor tego tekstu z Newsweeka w ogóle wielu rzeczy jeszcze nie słyszał, nie tylko z repertuaru Floydów. A co do samej serii, to wstrzymam się z komentarzem dopóki dopóty tego nie usłyszę. Chociaż nie ukrywam, że niepublikowanych wcześniej arcydzieł, ani olśniewających nowych miksów starych numerów raczej się nie spodziewam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Stravinsky
Nosal
Dołączył: 08 Paź 2011
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 15:20, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Pink Floyd jeszcze półtora roku temu było moim ulubionym zespołem. To właśnie dzięki niemu zacząłem się interesować progresem, a jak teraz sobie ich puszcze to brzmią nie tak jak ich pamiętam, jakoś tak strasznie ubogo. Pamiętam że jak miałem 12 lat to się podniecałem suitą "Atom Heart Mother", myślałem że jest to najbardziej skomplikowany utwór na świecie, wogóle szczytowe osiągnięcie muzyki. I co? puściłem sobie to kilka dni temu i śmiać mi się chciało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:24, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Też tak mam Może mniej z Atomowym sercem, bo bardziej się zawsze jarałem Ummagumma i w ogóle ich latami 60tymi. Teraz jak tego słucham to aż mi głupio, że święcie wierzyłem w awangardowy radykalizm tej w gruncie rzeczy uroczo nieporadnej muzyki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:30, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Stravinsky napisał: | Pink Floyd jeszcze półtora roku temu było moim ulubionym zespołem. To właśnie dzięki niemu zacząłem się interesować progresem, a jak teraz sobie ich puszcze to brzmią nie tak jak ich pamiętam, jakoś tak strasznie ubogo. Pamiętam że jak miałem 12 lat to się podniecałem suitą "Atom Heart Mother", myślałem że jest to najbardziej skomplikowany utwór na świecie, wogóle szczytowe osiągnięcie muzyki. I co? puściłem sobie to kilka dni temu i śmiać mi się chciało. |
Nigdy nie uważałem tego za najbardziej skomplikowany utwór na świecie, może dlatego, że nie słuchałem go w wieku 12 lat. AHM to po prostu całkiem urocza suita.
Kiedyś uważałem "Astronomy Domine" (w wersji z Ummagumma) za jeden z najulubieńszych utworów. Dziś to się zmieniło - nie bawię się po prostu w wybór ulubionych utworów.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Nie 16:31, 09 Październik 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Twisted Nerve
Hipopotam
Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1374
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:23, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Stravinsky napisał: | Pink Floyd jeszcze półtora roku temu było moim ulubionym zespołem. To właśnie dzięki niemu zacząłem się interesować progresem, a jak teraz sobie ich puszcze to brzmią nie tak jak ich pamiętam, jakoś tak strasznie ubogo. Pamiętam że jak miałem 12 lat to się podniecałem suitą "Atom Heart Mother", myślałem że jest to najbardziej skomplikowany utwór na świecie, wogóle szczytowe osiągnięcie muzyki. I co? puściłem sobie to kilka dni temu i śmiać mi się chciało. |
Cytat: | Też tak mam Może mniej z Atomowym sercem, bo bardziej się zawsze jarałem Ummagumma i w ogóle ich latami 60tymi. Teraz jak tego słucham to aż mi głupio, że święcie wierzyłem w awangardowy radykalizm tej w gruncie rzeczy uroczo nieporadnej muzyki |
Dojrzewacie chłopcy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aramis d'Herblay
Gość
|
Wysłany: Nie 18:02, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Stravinsky napisał: | Pamiętam że jak miałem 12 lat to się podniecałem suitą "Atom Heart Mother", myślałem że jest to najbardziej skomplikowany utwór na świecie, wogóle szczytowe osiągnięcie muzyki. I co? puściłem sobie to kilka dni temu i śmiać mi się chciało. |
No proszę, jak te szkoły muzyczne szybko wyrabiają człowieka HMMM
Bronson
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stravinsky
Nosal
Dołączył: 08 Paź 2011
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 18:54, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Jeśli ktoś chce to tak. Większość ludzi chodzi tam bo mama im każe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarczyslaw
Hipopotam
Dołączył: 23 Wrz 2011
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stąd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:03, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Wszystko kwestia gustu. Ja uważam że czasem trzeba odpocząć od tych wybujałych i monumentalnych konstrukcji muzycznych i posłuchać czegoś lekkostrawnego. To tak jakby ktoś non stop czuł potrzebę studiowania mechaniki kwantowej nie potrzebując żadnej odskoczni od tych wymyślnych teorii.
Floydzi nie są źli. Skomplikowanie utworów to tylko jeden z walorów muzyki.
A ja żałuję że mnie rodzice siła do szkoły muzycznej nie wywalili
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stravinsky
Nosal
Dołączył: 08 Paź 2011
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:09, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Ja słuchałem flojdów rok i mi się znudzili, więc teraz w ramach relaksu słucham sobie Art Bears.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:15, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Floydzi są znakomici do początkowania. Ich muzyka zawiera wszystkie te elementy, które potrafią poruszyć słuchacza nawykłego do prostszych rockowych form, a więc jest melodyjna, barwna, różnorodna, ale przy tym uchyla furtkę do rzeczy bardziej od siebie samej wyrafinowanych.
Dlatego można na Pink Floyd sarkać, że w sumie to jest zwykły rock, tylko podkolorowany, można mówić, że się z nich wyrosło i że lepsi Art Bears, Magma czy Coltrane - bo rzeczywiście, lepsi - ale nie wolno zapomnieć, że to naprawdę nie przypadkowo był kluczowy zespół dla rocka, również tego bardziej złożonego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:22, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Kapitan Wołowe Serce napisał: | Floydzi są znakomici do początkowania. |
Prawie wszyscy chyba początkowaliśmy z Pink Floyd. Ma to tę zaletę, że wiemy jak to jest początkować z Pink Floyd, ale też i tę wadę, że za bardzo nie wiemy, jak to jest zaczynać od innych zespołów progresywnych.
Kapitan Wołowe Serce napisał: |
Dlatego można na Pink Floyd sarkać, że w sumie to jest zwykły rock, tylko podkolorowany, można mówić, że się z nich wyrosło i że lepsi Art Bears, Magma czy Coltrane - bo rzeczywiście, lepsi - ale nie wolno zapomnieć, że to naprawdę nie przypadkowo był kluczowy zespół dla rocka, również tego bardziej złożonego. |
http://www.youtube.com/watch?v=ts-2lg5fpQ4
Słynny komentarz...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:52, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
kobaian napisał: | Kapitan Wołowe Serce napisał: | Floydzi są znakomici do początkowania. |
Prawie wszyscy chyba początkowaliśmy z Pink Floyd. Ma to tę zaletę, że wiemy jak to jest początkować z Pink Floyd, ale też i tę wadę, że za bardzo nie wiemy, jak to jest zaczynać od innych zespołów progresywnych. |
Nie wiemy, ale jako przedstawiciele gatunku ludzkiego potrafimy to sobie wyobrazić. I z mych wyobrażeń wynika, że PF jako najbliższy drogi środka z wielkich progresywnych powinien być najlepszy. Pozwala on zwrócić się później zarówno w kierunku muzyki bardzo wyrafinowanej, jak i bardzo zwyczajnej, prostej. Dzięki temu, że zaczynałem od Pink Floyd mogę dziś czerpać przyjemność z słuchania I Kate Bush i Pendereckiego i Rolling Stonesów i Barxtona i The Cure i Sex Pistolsów i Gentle Giant. Uważam, że to cenne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aramis d'Herblay
Gość
|
Wysłany: Nie 23:32, 09 Październik 2011 Temat postu: |
|
Kapitan Wołowe Serce napisał: | Dzięki temu, że zaczynałem od Pink Floyd mogę dziś czerpać przyjemność z słuchania I Kate Bush i Pendereckiego i Rolling Stonesów i Barxtona i The Cure i Sex Pistolsów i Gentle Giant. Uważam, że to cenne. |
Ale nie umiesz jej czerpać ze słuchania tego http://www.youtube.com/watch?v=uXjNwyJO5qY ani tym bardziej tego http://www.youtube.com/watch?v=Zzb9uwfgD1w
czy to też Floydzi cię tak urządzili
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:11, 10 Październik 2011 Temat postu: |
|
Mało kto jest w stanie dzisiaj polubić operę. To kwestia bardziej wrażliwości niż gustu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:17, 10 Październik 2011 Temat postu: |
|
Opera ma coś w sobie dla mnie odpychającego.
Po pierwsze, jest to miejsce, do którego wypada uczęszczać. A ja organicznie nie znoszę dziedzin sztuki, gdzie coś wypada. Jeżeli słucham, oglądam, czytam, to mam w poważaniu, czy wypada, czy nie - po prostu ma do mnie trafić i przemówić.
Po drugie, Opera jest niczym świątynia, w której świętymi księgami są jakieś Harlekiny. I nie chcę tu mieć pretensji do tych, co układają libretta, bo nie o to chodzi. Muzykę dobrą można robić na podstawie byle czego. Problem polega na tym, aby że opera to nie tylko lepsza lub gorsza muzyka, ale że dla tej formy charakterystyczne jest UŚWIĘCENIE, czegoś, co na to jak na mój gust ewidentnie nie zasługuje.
Po trzecie, najważniejsze, że ta forma muzyczna jest dopasowana wyraźnie do tych niemuzycznych aspektów, o których była mowa w poprzednich punktach. O ile filharmonia i wykonywany w niej np. koncert fortepianowy to dla mnie dwa różne byty, tak nie jestem w stanie oddzielić muzyki operowej od instytucji opery, która mnie szczególnie do gustu nie przypada. Mam wrażenie, że uświęcony harlekin to nie tylko to, co się dzieje na scenie, ale również poniekąd to, co jest słyszalne w dźwiękach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aramis d'Herblay
Gość
|
Wysłany: Pon 15:37, 10 Październik 2011 Temat postu: |
|
Cytat: | Opera ma coś w sobie dla mnie odpychającego. |
Po przeczytaniu tego co napisałeś dalej wnioskuję że to "coś" można zdefiniować konkretniej. Tym czymś są twoje własne (mylne) wyobrażenia i powierzchowne wrażenia, nie wiem z czego wysnute. Harlekiny? Z wcześniejszych rozmów z tobą wiem że masz przesadną (może nawet obsesyjną ) odrazę do wszelkiej tematyki która występuje też w niskiej "sztuce" i każdy utwór skupiający się choćby na historyji miłosnej będzie dla ciebie tandetą równą Modzie na Sukces, więc nie będę się raczej wykłócał o to czy Otello Szekspira albo Eugeniusz Oniegin Puszkina są harlekinami. Co się tyczy "uświęcania" to opera uświęca przede wszystkim wielkie uczucia (dość już święte same przez się).
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:05, 10 Październik 2011 Temat postu: |
|
Aramis d'Herblay napisał: | Cytat: | Opera ma coś w sobie dla mnie odpychającego. |
Po przeczytaniu tego co napisałeś dalej wnioskuję że to "coś" można zdefiniować konkretniej. Tym czymś są twoje własne (mylne) wyobrażenia i powierzchowne wrażenia, nie wiem z czego wysnute. Harlekiny? Z wcześniejszych rozmów z tobą wiem że masz przesadną (może nawet obsesyjną ) odrazę do wszelkiej tematyki która występuje też w niskiej "sztuce" i każdy utwór skupiający się choćby na historyji miłosnej będzie dla ciebie tandetą równą Modzie na Sukces, więc nie będę się raczej wykłócał o to czy Otello Szekspira albo Eugeniusz Oniegin Puszkina są harlekinami. Co się tyczy "uświęcania" to opera uświęca przede wszystkim wielkie uczucia (dość już święte same przez się). |
Tyle, że fakt jaka była podstawa libretta ma drugorzędne znaczenie w sytuacji, gdy umiejętności aktorskie śpiewaków operowych są bliższe poziomowi szkolnej akademii, niż teatru specjalizującego się w dramatach Szekspira. Tak samo jak na szkolnej akademii "Hamlet" staje się bajką o złym królu i szlachetnym młodzieńcu, tak samo z wielkich dzieł miłosnych zostaje głównie to, co mają wspólnego z harlekinami - "głębokie uczucia" wyrażające się w śpiewnym wyciu pod oknem kochanki i huknięcia orkiestry służące temu, by publiczność domyśliła się, że teraz jest ten ważny z punktu widzenia dramatu moment.
Po za tym mniej tu chodzi o to, że forma jest zła, ile o to, że jest zupełnie anachroniczna. Trąci myszką tak, jak trącą nią poezje Mickiewicza w zestawieniu z Leśmianem, Tuwimem, czy Miłoszem. Opera XIX wieczna jest tak naprawdę dostępna jedynie temu, kto ma ochotę przenieść się w XIX wiek w trakcie jej słuchania. Dla porównania, słuchając Symfonii Beethovena, fug Bacha, można spokojnie pozostać w swoim fotelu. Oczywiście co dla jednego jest przeszkodą, dla drugiego będzie zaletą.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Pon 17:13, 10 Październik 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aramis d'Herblay
Gość
|
Wysłany: Pon 17:43, 10 Październik 2011 Temat postu: |
|
Cytat: | Tyle, że fakt jaka była podstawa libretta ma drugorzędne znaczenie w sytuacji, gdy umiejętności aktorskie śpiewaków operowych są bliższe poziomowi szkolnej akademii, niż teatru specjalizującego się w dramatach Szekspira. |
No nie wiem, zależy jakie i gdzie przedstawienia oglądałeś. Mnie nie raz śpiewacy zaskakiwali aktorskimi umiejętnościami. Poza tym oni grają przede wszystkim swoim głosem.
Cytat: | Po za tym mniej tu chodzi o to, że forma jest zła, ile o to, że jest zupełnie anachroniczna. Trąci myszką tak, jak trącą nią poezje Mickiewicza w zestawieniu z Leśmianem, Tuwimem, czy Miłoszem. |
Nie. Po prostu odgrywała ważną i mało chlubną rolę w dawnym społeczeństwie i zostało to utrwalone w wielu filmach i książkach przez co teraz wielu patrzy na nią jako coś co samo przez siebie jest związane z całą tą powierzchowną otoczką jaka jej dawniej towarzyszyła. Przeminęła epoka dam w wielkich kapeluszach i dandysów którzy co wieczór chodzili wozić się po fłaje teatru i wielu myśli że razem z tym przeminął też czas samej opery. Ale ona ma dziś taką samą rację bytu jak klasyczny dramat mówiony, mimo że nie ma już dramatopisarzy z gigantycznymi kołnierzami.
Cytat: | Opera XIX wieczna jest tak naprawdę dostępna jedynie temu, kto ma ochotę przenieść się w XIX wiek w trakcie jej słuchania. |
A to straszna bzdura, w jakim sensie się przenieść? Że niby siada się, zamyka oczy i słuchając wyobraża sobie że jest się wykwintną XIX-wieczną damą w wielkim kapeluszu siedzącą w swojej loży z nadskakującymi jej oficerami w galowych mundurach? Ja tam wolę przenieść się w rzeczywisty czas i miejsce akcji, niezależnie od tego czy utwór osadzony jest w czasach współczesnych tamtym kompozytorom czy nie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:34, 10 Październik 2011 Temat postu: |
|
Aramis d'Herblay napisał: | Cytat: | Tyle, że fakt jaka była podstawa libretta ma drugorzędne znaczenie w sytuacji, gdy umiejętności aktorskie śpiewaków operowych są bliższe poziomowi szkolnej akademii, niż teatru specjalizującego się w dramatach Szekspira. |
No nie wiem, zależy jakie i gdzie przedstawienia oglądałeś. Mnie nie raz śpiewacy zaskakiwali aktorskimi umiejętnościami. Poza tym oni grają przede wszystkim swoim głosem. |
Zaskakiwali - dobrze to ująłeś. Najwyższy poziom gry śpiewaka, to przyzwoity albo co najwyżej dobry poziom z punktu widzenia aktora teatralnego.
W moim przekonaniu opera jest pomyślana jako pełnoprawne widowisko sceniczne, ba najdoskonalsze z najdoskonalszych, bo dodających wybitną muzykę. Opery mają bodajże najdroższe scenografie, ale mają one najczęściej tyleż wartości artystycznej, co malowane kaniony w starych westernach.
Ogromna część muzyki składającej się na operę, to środki podkreślające przebieg akcji. O specyfice dzieła i jego sile oddziaływania na odbiorcę decyduje zazwyczaj tych kilka arii, czy duetów rozbrzmiewających przecież przez niewielką część całości. W dodatku jeśli są to opery włoskie, to przynajmniej część z nich chwytliwością swą przypomina szlagiery pop.
W związku z tym, nie rozumiem, dlaczego ta forma jest wciskana ludziom jako najwyższa, najdoskonalsza itd. Czy symfonia, koncert, czy mała a treściwa forma wokalno-instrumentalna nie lepiej służy przekazywaniu emocji, uwzniośleniu ich, niż forma, w której aktorzy przez większość czasu pół-śpiewają, pół-wykrzykują goniąc kochanków swoich żon, sióstr i córek, tocząc pojedynki na szpady i pistolety?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Pon 18:35, 10 Październik 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aramis d'Herblay
Gość
|
Wysłany: Pon 18:56, 10 Październik 2011 Temat postu: |
|
Cytat: | Zaskakiwali - dobrze to ująłeś. Najwyższy poziom gry śpiewaka, to przyzwoity albo co najwyżej dobry poziom z punktu widzenia aktora teatralnego. (...) Opery mają bodajże najdroższe scenografie, ale mają one najczęściej tyleż wartości artystycznej, co malowane kaniony w starych westernach. |
"co najwyżej" i "najczęściej" to określenia mocno na wyrost jeśli nie jest się kimś kto widział więcej niż zwykli śmiertelnicy a z tego co pamiętam z innego tematu sam przyznajesz, nie jesteś zapoznany nawet z najważniejszymi wydawnictwami DVD z ostatnich kilkudziesięciu lat. Więc nie wiem skąd takie wnioski. Jeżeli przydarzyło ci się oglądać coś zniechęcającego to jeszcze nie powód żeby pisać takie rzeczy. Nie wiem skąd informacja o najdroższych scenografiach, chyba chodzi ci o te wszystkie "stadionowe" produkcje które zazwyczaj są też najgorszymi.
Cytat: | Ogromna część muzyki składającej się na operę, to środki podkreślające przebieg akcji |
Znowu brzmi to jak słowa kogoś kto po przesłuchaniu 2-3 utworów sądzi, że zna wszystkie. Przed późnym romantyzmem takich środków nie było prawie wcale, gdzie w operach przed Wagnerem jest ten niby-ogrom muzycznego malarstwa? Jak Rossini odmalował burzę w Wilhelmie Tellu to wtedy jeszcze było wielkie halo i niespotykane cuda.
Cytat: | W dodatku jeśli są to opery włoskie, to przynajmniej część z nich chwytliwością swą przypomina szlagiery pop. |
http://www.youtube.com/watch?v=FsWXeTqaGp0 - NIE WIEM CO MASZ NA MYŚLI!
Cytat: | W związku z tym, nie rozumiem, dlaczego ta forma jest wciskana ludziom jako najwyższa, najdoskonalsza itd. |
Mi nic nie wiadomo o wciskaniu jej jako najwyższej itp. Dla mnie jest nie tyle najwyższa co najbardziej wyjątkowa i na pewno daje możliwości których nie uświadczysz w muzyce instrumentalnej ani wokalnej niescenicznej. A że padła ofiarą najrozmaitszych przesądów których - widzę to teraz wyraźnie - i ty padłeś niestety ofiarą to wielka szkoda, nie przekreśla jednak jej przyszłości i prawa do istnienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|