Pink Floyd

Kapitan Wołowe Serce

[link widoczny dla zalogowanych]

Nowy kawałek Gilmóra - gówno jak z radia zet. To z pewnością najchujowszy numer kogokolwiek z Pink Floyd, jaki sobie przypominam. Na granicy słuchalności.

Niepokonany Herakles

Pawliq88

Niepokonany Herakles

Ale to nie sa Zbyszki, ktore cale zycie kladly ludziom glazure w lazienkach i dorabiaja do emerytury, tylko milionerzy znani na calym swiecie. Naprawde nie widza, ze rozmieniaja swoj rockowy fejm na gunwo?

Pawliq88

Niepokonany Herakles

Tak se mysle, ze im chyba jednak nie chodzi o pieniadze. To jest po prostu kwestia ich starczego kryzysu, oni chca znowu zaznac chwaly z mlodych lat, a jako stare grzyby nie widza siebie z boku i nie czuja, ze juz nie maja tamtej werwy i potencjalu.

Pawliq88

Ja wiem? Potencjału to Gilmour może znalazłby w sobie jeszcze trochę jako gitarzysta ale wypalił się kompozytorsko?(a nigdy nie był jakimś mistrzem w te klocki) Może gdyby mu coś Waters napisał...

Kapitan Wołowe Serce

Zgadzam się z Herkulesem

romanzkrainydeszczowców

Starość nie radość.

Vilverin

Niepokonany Herakles

Parol

Pewnie miał Trójkę na myśli.

Vilverin

Pawliq88

A przesłuchał ktoś całą ta nową płytę Gilmoura? Bo chyba już wyszła.

sarlin

18 września wychodzi

Vilverin

Skrzypłocz

Oglądałem parę dni temu dokument o Miłości, i tam się w pewnym momencie Leszek Możdżer wypowiada, że zdarzyło mu się już grać z Gilmórem, którego uważa za jednego z największych muzyków naszych czasów, i on mu powiedział, że go już męczy szum wokół jego osoby, że on by sobie ponagrywał coś z kolegami w garażu, w knajpie pograł, a wszyscy z tego wielkie wydarzenie muszą zrobić. Wprowadziło to Leszka w konsternację, i czuje się teraz zagubiony, ponieważ on chciał być wielkim muzykiem, jak Gilmór, a tu mu idol mówi, że to nie jest fajne.

Pawliq88

Może to i jest fajne ale pewnie przychodzi czas kiedy przestaje i chciałoby się normalności

Kapitan Wołowe Serce

Wiedziałem od dawna, że ta płyta istnieje, ale posłuchałem jej dopiero teraz:

The Orb Featuring David Gilmour - Metallic Spheres (2010)

Gdyby The Endless River ujęto w jakąś spójną całość, zamiast wydawać jej jako zbioru skrawków mogłaby to być płyta dosyć podobna - miła muzyka tła z floydowym klimatem, ale bez zapamiętywalnych melodii. Spoko rzecz, można sobie posłuchać, choć nie jest to nic specjalnego. Nawet jak na The Orb, a tym bardziej jak na Gilmoura.

Malkolit

Od dwóch dni chodzi mi Fearless po głowie. Wyśmienity utwór, zresztą, cała Meddle jest wspaniała. Po przesłuchaniu całej niemal dyskografii Floydów (kiedyś nie umiałem przebrnąć przez pierwsze trzy płyty) stwierdzam, że jakkolwiek tamta trójka jest bardzo obiecująca, to jednak z taką muzyką trzeba spędzić dużo czasu, by rzetelnie ocenić, i najlepsze w tym momencie płyty to dla mnie Meddle właśnie i Ciemna Strona Księżyca. Jeszcze Wish You Were Here to ciągle bardzo wysoki poziom, potem - niestety - zaczął się lekki zjazd.
Nie rozumiem ludzi, któzy uważają The Wall za największe dzieło wszechczasów (miałem takiego jednego na studiach, kompletny odlot; był też fanatyk Division Bell). To znaczy wiem, jacy mniej więcej to są ludzie, ale dalej nie rozumiem.