Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:59, 12 Lipiec 2012 Temat postu: |
|
Za którymś odsłuchem powinno ci się bardziej spodobać, zwłaszcza Pawn.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Twisted Nerve
Hipopotam
Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1374
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:32, 12 Lipiec 2012 Temat postu: |
|
@Jarczysław: Obadaj jeszcze Godbluff
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarczyslaw
Hipopotam
Dołączył: 23 Wrz 2011
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stąd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:40, 12 Lipiec 2012 Temat postu: |
|
Chyba zacznę na spokojnie od samego początku. Za dużo płyt to oni nie mają więc stosunkowo szybko się z nimi powinienem zapoznać. Moim zdaniem te płyty, które udało mi się na razie przesłuchać, są bardzo równe.
Może po prostu brakuje mi jakiegoś zaskakującego elementu w muzyce VDGG... Godbluff tak? A dalej warto się zapuszczać czy ni?
Edit: no i wiem co mnie jeszcze tak dość mocno w uszy razi. Mam wrażenie, że wokal jest zbyt mocno faworyzowany kosztem ilości i jakości? instrumentów...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jarczyslaw dnia Czw 17:52, 12 Lipiec 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
gery
Dżonson
Dołączył: 17 Paź 2011
Posty: 895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:37, 12 Lipiec 2012 Temat postu: |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:47, 12 Lipiec 2012 Temat postu: |
|
Jarczyslaw napisał: |
Edit: no i wiem co mnie jeszcze tak dość mocno w uszy razi. Mam wrażenie, że wokal jest zbyt mocno faworyzowany kosztem ilości i jakości? instrumentów... |
Bo tam wokal jest jednym z instrumentów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarczyslaw
Hipopotam
Dołączył: 23 Wrz 2011
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stąd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:57, 12 Lipiec 2012 Temat postu: |
|
Kapitan Wołowe Serce napisał: |
Bo tam wokal jest jednym z instrumentów |
Zgadza się. Ale ja geniuszu w tym wokalu dostrzec póki co nie potrafię
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kobaian
Brodacz
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:12, 12 Lipiec 2012 Temat postu: |
|
Jarczyslaw napisał: | Kapitan Wołowe Serce napisał: |
Bo tam wokal jest jednym z instrumentów |
Zgadza się. Ale ja geniuszu w tym wokalu dostrzec póki co nie potrafię |
Przede wszystkim nie ukrywajmy, VDGG nie jest zespołem genialnym, jak nie przymierzając Henry Cow. VDGG to po prostu zespół bardzo sensowny. Bardziej, niż ich popularni koledzy po fachu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:32, 12 Lipiec 2012 Temat postu: |
|
Nie no, bywał genialny. Pawn i Godbluff to są naprawdę wielkie płyty. Rzecz w tym, że do ich stylu trzeba się przyzwyczaić. Hammill jako wokalista niby jest świetny i jego eksperymenty często potrafią wprawić w zachwyt, ale też ma dość męczącą, melodramatyczną manierę.
Poza tym faktycznie VDGG jest bardzo nastawiony na wokal. Hammill jest w Generatorze niemalże tym, kim był Hendrix w Experience. To bardzo specyficzne granie i rozumiem, że trzeba się do niego przyzwyczaić. Niemniej w latach '70 tworzyli naprawdę znakomitą muzykę, jedną z lepszych w całym progresie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarczyslaw
Hipopotam
Dołączył: 23 Wrz 2011
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stąd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:02, 12 Lipiec 2012 Temat postu: |
|
Jedno co mogę zdecydowanie na plus określi to to, że ich albumy są równe, przemyślane i nie sprawiają wrażenia niedorobionych. Przynajmniej te 3 które udało mi się przesłuchać na razie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niepokonany Herakles
Bad Motherfucker
Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 6136
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Tomyśl Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 02:20, 22 Lipiec 2012 Temat postu: |
|
Obadalem ostatnio, nie majac co robic, tak po 33-66% moich ulubionych plyt Generatora (czyli od H do Still Life) i musze przyznac, ze wciaz robi to na mnie pewne wrazenie. Bardzo dobra kapela to byla, obok King Crimson moja ulubiona, nieporownywalnie wedlug mnie lepsza od takiego Genesis czy Yes. Klimat ich muzyka ma szczegolny i poteznie oddzialujacy. Progresywna klasa mistrzowska, niepodwazalna.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Niepokonany Herakles dnia Nie 02:48, 22 Lipiec 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Bomba
Wafel
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z fabryki broni Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:12, 13 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Jean pewnie i King Crimson jest lepszy, bo progresywniejszy, ale VDGG lubię najbardziej. Genesis jeszcze daje momentami radę, ale Yes nie wspominaj nawet. Poza jednym albumem to niestety totalne rozwodnienie tematu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 09:21, 14 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Nie zgadzam się co do Yes. Płyty do Close to The Edge są wszystkie ciekawe i jak na rock symfoniczny umiarkowanie patetyczne. Później było z tym gorzej, ale i tak wpadały im naprawdę niezłe melodie i tematy, przez co, mimo wszystko lubię też te późniejsze płyty jak Relayer czy Going for the One. Ale oczywiście Generator był i jest kapelą o niebo lepszą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Bomba
Wafel
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z fabryki broni Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:10, 14 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Nie chodziło mi o to, że muzyka Yes jest do dupy, bo nie jest. Po prostu jest wyjątkowo rozwodniona. Zresztą to problem wszystkich symfoników. Genesis też. Naprawdę miejscami trudno się tego słucha. Nie dlatego, że to takie trudne, ale że właśnie rozwodnione. Porównując to do kraut rockowców, Canterbury, czy jazz rockowców to są o klasę lepsi od Yes właśnie przez to, że grają sensowniej. Yes i Genesis są fajne od czasu do czasu, ale nie na co dzień. Tyle tylko, że Genesis czasem nagrało coś bez plamy bezsensu. Yes to się nie udało. Pewnie przez strasznie długie formy jakie sobie narzucili. To są rożnej wielkości wpadki, czasem minimalne. takie jest pocieszenie, bo taki Dream Theater leci tak po całości jakby wzorował się na tym co w Yes i Genesis najgorsze od strony kompozytorskiej. Brzmienie a'la smyczki itp. pomijam, bo jest akurat dość fajnie zrobione. Problem w mało skondensowanej treści. Sztandarowy przykład to The Fountain of Salmacis Genesis. Typowa piękna kołysanka. Do tego łączy elementy genialne i czysto zwyczajne. Początek w ogóle wygląda jak melorecytacja. Mało muzycznej treści, zero konsystencji. Dopiero końcówka zasługuje na pochwałę. Do tego cudownie okrasił ją Hackett partią, której nie da się zapomnieć. I tak tez jest u Yes. Są fragmenty w ich najlepszych utworach, które są tylko przeciętne, albo nawet gorzej. Gdyby je powycinać i dać komuś jako materiał do zrobienia piosenek to byłyby zarzuty o zwykły pop, ale że znajdują się w utworach Genesis, czy Yes próbuje się tych tragicznych fragmentów nie zauważać. No może tak mi się tylko wydaje przez to, że po prostu wolę styl kraut rockowy, który się jakoś od braku treści uwolnił. Close to the Edge jest całkiem fajnym albumem, ale nawet on ma słabsze momenty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarczyslaw
Hipopotam
Dołączył: 23 Wrz 2011
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stąd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:30, 14 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Cytat: | Nie chodziło mi o to, że muzyka Yes jest do dupy, bo nie jest. Po prostu jest wyjątkowo rozwodniona. Zresztą to problem wszystkich symfoników. Genesis też. Naprawdę miejscami trudno się tego słucha. Nie dlatego, że to takie trudne, ale że właśnie rozwodnione. |
Szczerze to nadal nie rozumiem terminu przez Ciebie użytego. Bardzo obiektywne stwierdzenie - "rozwodniona" muzyka. Mógłbyś to wyjaśnić bo jestem ciekaw.
Cytat: |
Porównując to do kraut rockowców, Canterbury, czy jazz rockowców to są o klasę lepsi od Yes właśnie przez to, że grają sensowniej. Yes i Genesis są fajne od czasu do czasu, ale nie na co dzień. |
O klasę lepsi? O klasę czego? Użyłeś jakiejś sensownej miary żeby stwierdzić że są o klasę lepsi?
Cytat: |
Tyle tylko, że Genesis czasem nagrało coś bez plamy bezsensu. Yes to się nie udało. Pewnie przez strasznie długie formy jakie sobie narzucili. To są rożnej wielkości wpadki, czasem minimalne. takie jest pocieszenie, bo taki Dream Theater leci tak po całości jakby wzorował się na tym co w Yes i Genesis najgorsze od strony kompozytorskiej.
|
Mogę prosić o przykład, najlepiej taki który staje się regułą?
Cytat: |
Brzmienie a'la smyczki itp. pomijam, bo jest akurat dość fajnie zrobione. Problem w mało skondensowanej treści. Sztandarowy przykład to The Fountain of Salmacis Genesis. Typowa piękna kołysanka. Do tego łączy elementy genialne i czysto zwyczajne. Początek w ogóle wygląda jak melorecytacja. Mało muzycznej treści, zero konsystencji. Dopiero końcówka zasługuje na pochwałę. Do tego cudownie okrasił ją Hackett partią, której nie da się zapomnieć. I tak tez jest u Yes. Są fragmenty w ich najlepszych utworach, które są tylko przeciętne, albo nawet gorzej. Gdyby je powycinać i dać komuś jako materiał do zrobienia piosenek to byłyby zarzuty o zwykły pop, ale że znajdują się w utworach Genesis, czy Yes próbuje się tych tragicznych fragmentów nie zauważać. No może tak mi się tylko wydaje przez to, że po prostu wolę styl kraut rockowy, który się jakoś od braku treści uwolnił. Close to the Edge jest całkiem fajnym albumem, ale nawet on ma słabsze momenty. |
Czy kraut rock pozbawiony jest tych wszystkich wymienionych wad, żeby używać tak ogólnych stwierdzeń? Bo skoro to tak dobre (obiektywnie) to olewam wszystko i idę słuchać krauta
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jarczyslaw dnia Wto 16:31, 14 Sierpień 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Bomba
Wafel
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z fabryki broni Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:43, 14 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Chodziło mi o to, że w symfonicznym progu najczęściej mało się dzieje. Kraut rock, jazz rock itp. formy też mają swoje wady, ale są znacznie bardziej zwarte. Według mnie jednoznacznie świadczy to o umiejętnościach kompozytorskich. Prawdziwy geniusz nie powinien 'lać wody'.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarczyslaw
Hipopotam
Dołączył: 23 Wrz 2011
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stąd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:50, 14 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Masz może w tym trochę racji. Głodny jednak jestem bezpośrednich przykładów bo nic tak dobrze nie uczy jak dobry przykład
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Bomba
Wafel
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z fabryki broni Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:10, 14 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Porównaj ze sobą "The Fountain Of Salmacis" Genesis i "Paperhouse" Can lub "And You And I" Yes i "It's a rainy day sunshine girl" Fausta. Symfoniczny prog jest rozwodniony. Brzmi miejscami jak rozwlekły folk z bogatą aranżacją i smyczkami. Kraut rock jest zwarty, bardziej improwizowany i eksperymentalny. W pierwszym przypadku częściej się nic nie dzieje niż dzieje. W drugim na odwrót.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
che
Hipopotam
Dołączył: 26 Gru 2011
Posty: 1967
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:20, 14 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
Też wolę kraut rocka od klasycznego progu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarczyslaw
Hipopotam
Dołączył: 23 Wrz 2011
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stąd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:49, 14 Sierpień 2012 Temat postu: |
|
To dajcie jeszcze jakiś przykład krauta którego lubicie i którego można wpakować na wyższą niż klasycznego proga półkę. Jeśli można oczywiście
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kapitan Bomba
Wafel
Dołączył: 31 Lip 2012
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z fabryki broni Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
|