The Cult

Kapitan Wołowe Serce

Fajny zespół. Okres hard rockowy jest zdecydowanie najważniejszy, ale nie zachwyca mnie. Podoba mi się ich pierwotny styl, zwłaszcza koncert Dreamtime Live at the Lyceum. Poza tym Beyond Good and Evil bardzo lubię, niestety ten album przeszedł zupełnie bez echa. Ostatniej płyty nie słyszałem, szczerze mówiąc nawet nie wiedziałem o jej istnieniu, będę musiał nadrobić zaległości. Jak dla mnie największym atutem the Cult jest Ian Astbury bo to genialny wokalista, nic dziwnego że gra z Iommim albo z tzw "the Doors".

Hardfan75

owp

swietna kapelka polecamy:D

mycools

The Cult to dla mnie bardzo ważny zespół. towarzyszy mi od lat. niestety ostatnia płytka jest tak nieprawdopodobnie słaba, że mimo największego uporu, na jaki mnie stac było, a starałem się bardzo, nie znalazłem w niej tak własciwie niczego, na co warto poświęcic 3 minuty. szkoda. bo po ostrości Beyond Good And Evil, po muzykalności Ceremony (tak tak... dawne to czasy), po elektryzującym Electric i po najlepszym w karierze zespołu The Cult (ta z baranem na okładce)... po prostu WYMAGA SIĘ pewnego poziomu. szkoda szkoda szkoda.

niestety to samo dzieje się z innymi, duuużo młodszymi. chocby ostatni album Ill Nino - Enigma. słaby. bardzo słaby. niby grają, ale tak trochę odcinając kupony od poprzednich pomysłów, zresztą znakomitych. albo Filter - Anthems For The Damned. nijaka. a nowy Clawfinger? a nowy Disturbed? a nowy album Ra?

ale to już chyba nie na temat, co? pozdrawiam.

Hardfan75

mycools

nie ma czegoś takiego jak "bardzo wypaczone widzenie świata". są tylko wywoływane przez to samo źródło odmienne emocje o różnych osób.

i na szczęście! bo dzięki temu zastanawiam się, czy może jednak Ceremony? bo niewątpliwie najczęściej była u mnie grana. a baran? trafił w swój czas wtedy, gdy się ukazał... i tak w głowie zostało.

byłem na koncercie w Proximie w W-wie w 2006. niestety było tak głośno, że nie za bardzo wiem, co grali :). przypłaciłem też ten koncert zapaleniem gardła, tak się kurde darłem! ale warto było.

bitter bitter lies

najbardziej mnie kreci ich przestrzenny, post-nowofalowy styl z pierwszych plyt, pozniej jak zaczeli riffowac w ejsidisowym to uleciala ta magia. fajnie sie slucha, ale juz nie tak fajnie. taki Love na przyklad, samo brzmienei gitar jest fascynujace, te poglosy.

Amethis

jeśłi chodzi o The Cult to płytę "Love" uwielbaim >Brother Wolf .Sister Moon" mogę słuchac bez końca .