The Police

Rune of Torment

Sting to ogólnie ma momenty, gdzie widać, że ma pomysł i może by coś z tego było ale przepada w pułapce brzmienia i przystepnośći.

mahavishnuu

„Bring on the night” to nawet fajny koncert, ale tylko to i nic więcej. Tak naprawdę wrażenie robi na mnie na tej płycie tylko kawałek tytułowy z kapitalną solówką Kirklanda na fortepianie i solo na saksofonie sopranowym Branforda Marsalisa w „Children’s crusade”.

W drugiej połowie lat 80-tych sporo mówiło się o syntezie jazzu i rocka w muzyce Stinga. Sam Sting także chętnie o tym rozprawiał. Angażowanie jazzmanów miało to tylko uwiarygodniać. Tymczasem tak naprawdę Sting zawsze mocno trzymał się tych popowo-rockowych miazmatów i nie miał odwagi, chęci lub możliwości naprawdę stworzyć coś, co wykraczałoby poza pewną sztampę. Słuchając jazzmanów w jego zespole zawsze miałem nieodparte wrażenie, jakby ktoś obcinał im skrzydła. Wystarczy porównać, jak grał u Zappy taki Vinnie Colaiuta a co wyczyniał u Stinga. Facet był prawie nie do poznania. U Stinga zanikła gdzieś ta inwencja, bogactwo strukturalne, swoboda, zaczęło się natomiast normalne bębnienie, trzymające się kurczowo rytmów parzystych. Czasami zastanawiałem się, po co Sting bierze tych jazzmanów? Przecież te rzeczy, które karze on sobie wygrywać mógłby mu zagrać rockowy grajek. Myślę, że, po części, było to trochę takie snobowanie się. Współpraca ze znanymi jazzmanami miała przydać splendoru także jego muzyce. Branford Marsalis po zakończeniu współpracy ze Stingiem wspominał w wywiadach , że gra z ex Policjantem stopniowo coraz bardziej go nudziła. Straszne rzeczy mówił o jego płycie „…Nothing like the sun”, którą nagrali po „Bring on the night”.

Pawliq88

Bo się już Marsalis dorobił na trochę bardziej komercyjnym graniu u Stinga, to go zaczęło nudzić ciupanie w kółko jednego i tego samego(przypuszczam że trasa koncertowa ze Stingiem po The Dream of the Blue Turtles(na której nagrano Bring) była dla tych muzyków jazzowych rzeczywiście trochę męcząca) Na co dzień grając w środowisku jazzowym odjeżdżają na maksa a tu nagle Sting mówi: ty masz 10 sekund sola tu a ty 15 tu. I tak przez kilkanaście koncertów, to rzeczywiście inaczej jak podcinanie skrzydeł się tego nazwać nie da. To się nie dziwię że po Nothing... już zaczął Marsalis nudzić. Ale Bring było jakby na to nie patrzeć jednak w miarę udanym projektem jak na rzecz w sumie pop-rockowo-jazzową? Smile

Tat121

Vilverin

Czarujący lewoskrętny trójkącik w kształcie dupy.

zuy_pan

To penis, nosal jest pedałem i chciałby dymać Stinga.

Vilverin

Trójkątny taki spiczasty fiut?

zuy_pan

W stanie spoczynku, bo nosal jest impotentem dodatkowo, stojacy by był <===3

Vilverin

A jeśli to nadstawiona dupa?

Olek

Na tym forum chyba tylko stare zboki. Przecież każdy wie, że to lody.

zuy_pan

Lody w poziomie? Chyba cię pojebało, wyjebały by się na asfalt.